-----Perspektywa Shadow, chwilę przed przyjęciem-----
Carl wpadł na pomysł, żeby zrobić przyjęcie z okazji naszych zaręczyn.
Nie mam pojęcia, czemu chce robić to całe przyjęcie.
To nie było tak, że ja się zgodziłam zostać jego narzeczoną, to był rozkaz.
Carl jest przystojny, bardzo, ale odkąd pamiętam wszytko co się działo, a nie tylko urywki, nie mogę na niego spojrzeć w ten sam sposób.
Nie mam pojęcia, kto będzie na balu, ani co będziemy tam dokładnie robić, ale mam wrażenie, że to tylko przykrywka.Goście zaczęli się już zbierać, a ja wciąż dopracowywałam swój wygląd. granatowa, balowa sukienka, z gorsetem, brzmi pięknie, wygląda pięknie, ale zakładanie, chodzenie czy chociażby oddychanie w tym cholerstwie, to pierwszy stopień piekła.
Kiedy czas już mnie gonił, zaczęłam iść w kierunku schodów, bałam się, że przez tą okropną suknię, nie zobaczę schodków i się najzwyczajniej w świecie wywrócę z wielkim hukiem.
Jedna stopa.
Druga stopa.
Poprawienie włosów.
Jedna stopa.
Druga stopa.
Krótka przerwa i sztuczny uśmiech numer trzy.
Jedna stopa.
Druga stopa.
Połowa drogi.
Zauważyłam Carla, przy dole poręczy.
Spięłam się tak, że moje mięśnie będą miały zakwasy.
Już nie zważając na liczenie stóp, zaczęłam schodzić z największą możliwą gracją, a te diabelskie szpilki nic nie ułatwiały.
Gdy zeszłam, podałam mu rękę, trzeba stwarzać pozory, nie ma co.
Chwycił mnie mocno w pasie, musiałam się mocno powstrzymywać, żeby nie syknąć.
-Uśmiechaj się, a obiecuję, że nikomu nic się nie stanie.
-Oczywiście.
Rozejrzałam się szybko po sali, sprawdzając twarze obecnych gości. Moje oczy natknęły się na siwą czuprynkę, automatycznie, mój uśmiech zmienił się w naturalny.
Wanda, szepnęła mu coś na ucho, a on odpowiedział szybko. Nie spuszczał ze mnie wzroku, z resztą, ja z niego także. Postanowiłam podejść, ale Carl trzymał mnie tak mocno w talii, że pociągnęłam go za sobą. Gdy zaczęłam się zbliżać, Pietro odwrócił się do Visiona, a ten poprawił mu coś przy koszuli, na co Pietro przeczesał palcami swoje rozwichrzone włosy.
-Dobry wieczór, nie spodziewałam się tu Pana.
-Dobry wieczór, ja Pani też się tutaj nie spodziewałem. Przynajmniej teraz Pani nic nie wylała.
Chyba pierwszy raz od dawna zaśmiałam się szczerze, niestety Carl chyba to zauważył, ponieważ jego uścisk wzmocnił się, chociaż myślałam, że to niemożliwe. Jeśli ten debil, nie poluzuje uścisku, będę miała ogromnego siniaka.
-Kochanie, przedstawisz nas sobie?- i co ja mam mu odpowiedzieć? "Hej Carl, to chłopak, który jest dla mnie miły, a kiedyś myślałam, że będzie moim mężem" odpada.
-Bardzo chętnie Carl, ale sama nie znam imienia tego mężczyzny. - Brawo Shadow, nie wkopałaś się.
-Pietro, Pietro Maximoff- wyciągnął rękę, tak aby moja dłoń była na wierzchu, położyłam ją, a on pocałował jej czubek.
-Edith Jenkins- Pietro, wiem,że jesteś zdziwiony, ale uwierz mi, też mi się to nie podoba.
-Carl Darkwood- podali sobie ręce, a ja już widziałam, jak ich knykcie stawały się białe -Mocna ręka - Carl chyba przegrał pojedynek na uścisk Alfy - Skąd się znacie?
-Wpadłam na Pana Maximoffa w kawiarni.
-To on ci poplamił koszulkę? - jego szczęka się zacisnęła, a ja współczułam jego zębom.
-Nie, to moja wina Carl, nie zauważyłam tego Pana. - Jeszcze tego brakowało, do jasnej ciasnej, to tylko koszulka, a on zaraz tu wojnę rozpęta z tego powodu.
Jack zaczął wygłaszać mowę powitalną, a między naszą trójką zapadła niezręczna cisza. Nagle Jack poprosił Carla o powiedzenie paru słów.
-Pan pozwoli, że odejdę. - Pociągnął mnie za sobą, ale wolałam nie stawać przy podeście, bo nie miałabym wglądu na całą salę.
Pietro powiedział chyba "naturalnie", ale słabo było słychać przez odległość i rozmowy innych zgromadzonych.
Carl wchodząc na scenę poprawił muszkę, chociaż wolałabym, żeby się na niej powiesił.
-Jak Państwo wiecie, lub też nie, zgromadziliśmy się tutaj by świętować zaręczny, moje i mojej pięknej Edith. Edith skarbie, pokaż się- w tym momencie światło padło na mnie, a ja zgrywają, pannę dobrych obyczajów, pomachałam delikatnie, tak jakbym nie zabiła tymi rękoma kilkuset ludzi.
Poczułam, że ktoś na mnie patrzy, a po wcześniejszych słowach, wywnioskowałam, że to Pietro, nie mogłam go przeprosić, chociaż bardzo bym chciała. Gdybym chociaż mogła mu wytłumaczyć, że to nie tak, ale naraziłabym go, tak jak Angel i resztę drużyny.
Gdy obejrzałam się ponownie, srebrnowłosego już tam nie było, więc niestety wróciłam do słuchania, narzeczonego od siedmiu boleści.
-Nie będę już przedłużał i zabierał Państwu zabawy, czekają nas wielkie zmiany na lepsze i cieszę się, że będą Państwo tego świadkami.
![](https://img.wattpad.com/cover/146743471-288-k612802.jpg)
CZYTASZ
Shadow
FanfictionKim jestem? Myślałam, że już nigdy się nie dowiem, lecz kiedy to odkryłam, gra pozórw stała się jeszcze trudniejsza. Byłam jednym z żołnierzy Hydry. Byli moją rodziną, albo przynajmniej tak mi mówili. Przecież rodziny się nie zdradza, prawda? Popeł...