33

319 16 46
                                    

Kapitan wchodził powoli do budynku szkoły, Wdowa chcąca odciągnąć Angel, która zaczynała tracić resztki nadziei, stała pośród całego tego chaosu.
Niczego nie świadoma Angel wypowiadając słowo klucz "ślimaczku" zniszczyła tamę odgradzającą dostęp do wspomnień i prawdy.
Tysiące wspomnień uderzyło Shadow niczym łom w potylicę.
Fale wydarzeń z przeszłości zaczęły zalewać najgłębsze obszary mózgu.

Wyobraźcie sobie zwykłą, pustą szklankę, która zalewana jest przez czterdziesto metrową falę tsunami. Jak możecie się domyślić, umysł Shadow był szklanką.

Uczniowie przebiegali przez korytarz, by zdążyć na lekcję biologii. W powietrzu co jakiś czas przelatywała zgnieciona kartka papieru z rankingiem najlepszego auta wśród uczniów.

Świat zawirował i zwolnił przez jedno magiczne słowo "ślimaczku". Oprócz wspomnień w głowie Cienia pojawiły się pytania:
Kim jestem?
Co teraz zrobić?
Udawać, że nie mam o niczym pojęcia?
Przytulić siostrę?
Zacząć walkę?
Zadzwonić do Carla?
Co będzie teraz ze mną?
Czy Hajto i Sasin  poniosą konsekwencje?
Czy Piętro się dobrze czuje?
Co mi grozi?

Angel nieświadomie wyciągnęła zawleczkę z emocjonalnego granatu
Angel była tylko odciągana przez Natashę, podczas gdy jej siostra walczyła z czterdziestoma kataklizmami, pięcioma końcami świata i trzema wizjami rychłego końca. Mimo wszystkich wojen, które toczyła w jednym ułamku sekundy, jej twarz nie wyrażała nic.
Stała prosto, twarz wyróżniała się od kamiennej podniesioną brwią.
-To chyba jakaś pomyłka, jeśli będzie mnie Pani nachodzić, zadzwonię na policję i będę się ubiegać o zakaz zbliżania się.
Po tych słowach, cała drużyna stanęła osłupiała, a Shadow jak gdyby nigdy nic, odwróciła się i szła dalej. Nikt nie wierzył w to, co przed chwilą miało miejsce.
Byli rozczarowni, ale jednak spodziewali się takiej reakcji, nikt nie wyobrażał sobie, że siostry wpadną sobie w ramiona i zaczną rozmawiać o biżuterii.
Gdyby tylko wiedzieli, jaką ważną decyzję podjęła moment przed wypowiedzeniem tych słów. Ostrożnie rozważała każde za i przeciw.
Świadomie wybrała ochronę jedynej rodziny, jaką ma. Przez nieprzemyślany ruch Angel, zielonooka będzie musiała przeżywać tortury każdego dnia, mordując, kłamiąc i żyjący bez bliskich.

Pietro nasłuchiwał tego wszystkiego i ból przeszywający jego serce był nie do opisania, jednak w jego głowie pojawił się plan zawalczenia o serce lubej.
Skoro ona go nie pamiętała, to on mógł zawalczyć o jej uczucie, bez pamięci o tym, że prawie ją zabił.
Może poprosiłby o trening?
Może wpadł by na nią przez przypadek w kawiarni?
Może to ona wpadłaby na niego podczas biegu?
Podczas tego planowania, zapomniał o tym, że należy do Avengersów, a ona do wroga.
Miłość niemożliwa, jak Romeo i Julia, a wiemy jak to się dla nich skończyło...

-----Perspektywa Shadow-----
Tak ciężko mi udawać, że ich nie znam, że nie muszę ich zabić.
Pięć sekund temu nie wiedziałam, że to moja rodzina i życie było łatwiejsze.
Zobacz.
Zabij.
Zniknij.
Zapomnij.
A teraz muszę udawać. Znowu. Muszę im ratować zady. Znowu. Muszę grać posłuszną. Znowu. Zabijać na czyjeś życzenie. Znowu.

-Nicki? Mamy problem. Oni wiedzą gdzie pracuję.
-...
-Tak, pamiętam
-...
-Znam plan, sama go tworzyłam
-...
-nie krzycz na mnie teraz, wiem, że mieli się dowiedzieć, ale po tygodniu.
-...
-Wiesz co, jak tak bardzo znasz plan i wszytko przewidziałaś to może ty tu sobie popracujesz? Mam dosyć szkoły. Jak ludzie mogą tu chodzić? To jest puszka pełna idiotów. Czekaj, ktoś idzie...

Moją jakże osobistą rozmowę telefoniczną przerwał inny nauczyciel. Do kantorka wszedł mężczyzna, w błyszczącym dresie, w początkowo białej koszulce, która teraz ubrudzona była chrupkami. Na jego koszulce niczym godło wuefistów dyndał gwizdek, srebrny, metalowy, błyszczący w blasku chwały, a może to było światło z odpalonego dziennika na komputerze?
-O, a kogo moje oczy widzą- z gracją godną baletnicy wytarł osiwiałego wąsa - To Pani jest ta nowa? Dużo o Pani słyszałem- i przeleciał mnie wzrokiem- Bardzo dużo dobrych rzeczy.
-Miło mi- podałam mu rękę, myślałam, że zwymiotuję.
-Oj cała przyjemność po mojej stronie. A więc jest Pani świeżo po studiach? Wygląda Pani dosyć jędrnie, znaczy młodo- obrzydliwy śmiech opuścił jego nieogoloną twarz.
-Skończyłam studia już w tamtym roku, ale chciałam sobie zrobić przerwę od szkół.
-Słusznie, słusznie, szkoły potrafią wiele zabrać, ale często są przyjemne - myślałam, że to "spotkanie" skończy się na tym, że wyjdę z jakąś wymówką, ale kiedy dotknął mojego ramienia i próbował zjechać niżej, moja wytrzymałość była na granicy, musiałam być profesjonalna.
-Oj, zgodzę się z Panem, potrafią być bardzo przyjemne - zagram w jego grę, z małymi poprawkami - ale często wolę swoje mieszkanie, tam jest duuużo przyjemniej.
-Skoro tak Pani mówi, jednak nie potwierdzę, jeśli się nie przekonam.
-Więc zapraszam dzisiaj o dziewiętnastej na ten adres - mówiąc to podałam mu karteczkę, z losowym adresem, którego nawet nie znam. Na odchodne oblech chwycił mnie za tyłek, czułam się jak Iron Fist, miałam wrażenie, że moja pięść płonie, żeby mu przydzwonić.
Opuściłam szkołę i udałam się do kawiarni, w której kiedyś pracowałam. Podobno kawa jest dużo lepsza, bo jedna z pracowniczek już do niej nie pluje, kto by pomyślał, jakaś Julia Collins pluła do kaw? Wstrząsające.

Shadow Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz