5

3.9K 195 6
                                    

Całą drogę zastanawiałam się, co tam robił dyrektor Hydry. Nie Red Skull tylko jeden z jego głównych podwładnych. Boże, jak ja go nienawidzę...

-----cztery lata temu-----

Zostałam wysłana na misję do Rosji. Dowództwo zadecydowało, że przez dwa dni będę szkolić tamtejszych żołnierzy. Kolejne żółtodzioby do wyszkolenia, które myślą, że nastolatka nie jest wstanie ich nawet drasnąć. To ich zgubi. Wyglądam niewinnie, a jestem zabójcza.

Lot minął jak zawsze, wszyscy z niewzruszonymi wyrazami twarzy, siedzieli na metalowych ławkach przymocowanych do podwozia.

Tak jak myślałam, gdy tylko żółtodzioby mnie zobaczyły zaczęły się śmiać.
-Кто из вас самый быстрый и самый сильный? (Który z was jest najszybszy i najsilniejszy?) - zapytałam z brakiem uczuć w głosie, tak jak mnie uczyli.
-И кто вы нас спрашиваете? (A kto ty jesteś, żeby się nas pytać? ) - parsknął jeden z nich - Что может такой ребенок сделать со мной? (Co taka małolata może mi zrobić?!)
-Я твой кошмар и последний человек, которого ты увидишь (Jestem Twoim koszmarem i ostatnią osobą, którą zobaczysz żywy) - odpowiedziałam młodzieńcowi, wiedząc, że jest już jedną nogą w grobie - Выполнить солдата! (Wystąp żołnierzu! )
Tak jak myślałam, nie wystąpił z szeregu.
-Выполнить солдата! Это заказ! (Wystąp żołnierzu! To rozkaz!)
No nareszcie, ktoś tu się słucha... Wojskowym chodem podeszłam do kadeta. Bez najmniejszego wysiłku, w ciągu jednej sekundy obezwładniłam go.
-В следующий раз советую вам послушать меня (Następnym razem radzę się mnie słuchać) - szepnęłam mu do ucha.
Zostałam doprowadzona do swojej celi (tak, mimo tego, że mam kogoś trenować i tak mam spać w celi). Wszystko jest tak samo jak w bazie na obrzeżach Nowego Jorku, oprócz jednej rzeczy: tutaj jest zimniej, przynajmniej tak mówią doktorzy którzy przylecieli ze mną.

Godzina piąta rano, za trzydzieści minut zaczynam trenować tych kadetów. Szybki i lodowaty prysznic oczyścił mój umysł.
Wychodziłam już z celi, ale poczułam jak coś wbija się w mój kark. Odruchowo odwróciłam się do tyłu i dotknęłam ręką miejsca wbicia czegoś. Za mną stał dyrektor tej bazy, a w mój kark była wbita igła.

Obudziłam się spocona. To tylko sen. Chyba.
Pik. Pik. Pik.
Co to jest? Obejrzałam się za prawe ramię i zobaczyłam pełno maszyn. Gdy patrzyłam na okno, pogoda była piękna, a na dworze było ciepło. Zaraz, zaraz... Okno? Ja nie mam w celi okna!
Odłączyłam aparaturę od swojego ciała i jak najszybciej wybiegłam z sali. Pilnował  jej Zimowy Żołnierz, stał na baczność. Spojrzał na mnie z pogardą i chwycił mnie za ramię. Z każdym krokiem jego uścisk na moim ramieniu stawał się silniejszy, a Zimowy ciągnął mnie w głąb budynku.
Po paru korytarzach poznałam gdzie jestem i gdzie zaraz będę: baza na obrzeżach Nowego Jorku, lecz to gdzie zaraz będę i kto mnie tam prowadzi, nie sprawiło, że chciałam się uśmiechać. Wręcz przeciwnie. Kto by się cieszył, gdyby dowiedział się, że zaraz będzie miał pranie mózgu, a zaraz po tym będzie torturowany? Chyba tylko jakiś psychol.
Przygotowana na ból samowolnie usiadłam na metalowym krześle, przynajmniej nie będzie bolało gdy będą mnie sadzać. Zapięłam pasy na nogach, szyi oraz jednej ręce. Głowę oparałam na dziwnej poduszce przymocowanej do metalowego krzesła. Nie było mnie sensu walczyć i się stawiać, nic nie miał już sensu. Zimowy zapiął mi pas drugiej ręki i włożył ochraniacz na zęby.
Do sali wszedł dyrektor tej bazy
-Я был разочарован вами, вам нужно было убить премьер-министра и убить его ближайшую семью ... А ты?! Даже не Вы даже не тренировали курсантов! (Zawiodłaś mnie, miałaś tylko zabić premiera i jego najbliższą rodzinę. A ty?! Nawet nie wyszkoliłaś kadetów, bo zniknęłaś! ) - spojrzał na mnie z pogardą, a w jego oczach widziałam smutek? Nie, to niemożliwe.

Jak to zniknęłam?! Przecież byłam w bazie. O w kartofel! To na pewno wina tego dyrektorka... No nic, ja nie mam prawa głosu.
Maszyna do prania mózgu już była na mojej głowie, lecz w trakcie wchodzenia mi do głowy, nie poczułam bólu. Po skończonej sesji wszystko pamiętałam. Lecz postanowiłam udawać. Oszołomiona udałam się za Zimowym do sali tortur.

-----teraz-----
Nie wieżę, że to on. Czego on chce? Czemu był akurat w tej kawiarni w której ja pracuję?
Zadzwoniłam do Davida, żeby przywiózł wino, kupił pizzę oraz wziął koce.
Kto to David? Mój znajomy, który mnie kiedyś uratował na misji, zwykły mieszkaniec Nowego Jorku.

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Tak szybko przyjechał? Bez zbędnego zastanawiania się otworzyłam drzwi wejściowe. Na korytarzu stał...

**********

Shadow Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz