26

756 46 22
                                    

-----Perspektywa 3.os -----
Kroczyła opuszczonymi ulicami zawsze żywego miasta, zostawiając za sobą głównie cień.
Ubrana cała na czarno - wyglądem przypominając śmierć.

Taka była, gdzie się nie pojawiła, zostawiała rozpacz, żal, smutek i żałobę. Zwykły i niewinny człowiek uciekłby ze strachu, bo aura, którą roznosiła będąc w okolicy, mogła przyprawić o ciarki.
Jej długi, czarny płaszcz odbijał w poszczególnych miejscach słabo świecące neony sklepów, ale nadal rytmicznie odbijał się o jej łydki, gdy szła.
Wojskowe, skórzane buty gniotły po drodze nie tylko potłuczone szkło, czy piasek, każdy gryzoń, który się napatoczył, kończył swój żywot pod podeszwą, poprzez zmiażdżone organy, czy roztrzaskaną czaszkę.
Na jej widok psy, nawet najgroźniejsze, spuszczały przerażone pyski i wydawały z siebie charakterystyczny pisk.
Ci, którzy w choć małym stopniu pozbyli się empatii, współczucia i stali się w małym stopniu socjopatami uciekali na drugą stronę ulicy.
Odważniejsi szli torem jej kroku, ale nie przeszkodziło to Śmierci w jej cowieczornym obchodzie.
Kierowała się tam co noc, szukając jakichkolwiek uczuć, czy wyzwań.

Nie wyróżniający się klub nocny na jednym piętrze, nie był zwykły.
Nielegalne walki; czy zlecenia na zabójstwo; handel narkotykami, bronią, a nawet żywym towarem- odbywały się wyłącznie na tym piętrze. Groźni ludzie znajdujący się na listach gończych, lub Ci, którzy niedługo mieli się na niej znaleźć, spotykali się tam i rozwijali interesy.

Co robiła tam z wyglądu wątła dziewczyna, która za dnia była niewidoczna, a zaliczała się bardziej do cichych myszek?
Dlaczego tak śliczna dziewczyna prowadziła podwójne życie?
Bała się? Zbierała dla kogoś pieniądze? Chciała się zabić, zginąć z rąk handlarzy?
Chciała poczuć dreszczyk emocji?
Odpowiedź brzmi: nie.

Ona nie czuła strachu, miłości czy szczęścia. Jedyne co czuła to ból, dlatego tak często uczęszczała na walki. Jej mózg za każdym razem przyzwyczajał się bardziej do tego bodźca, niczym narkoman do heroiny -po czasie małe dawki nie dawały mu satysfakcji, prawie ich nie odczuwał. A ona była jak narkoman z czasem chciała więcej i bardziej,aż jej organizm przyzwyczaił się do biegania długich dystansów z połamanymi nogami i kośćmi na wierzchu.

Część ludzi panikuje na myśl o krwi, a dla niej był to zwykły płyn, który posiadała. Kości? Żywe patyki, które służyły do trzymania szkieletu i rozdrabniania jedzenia.
Równie dobrze mogła nie posiadać tego czerwonego, metaliczngo w posmaku płynu.
"Bez krwi nie ma życia" - zapewne o tym teraz myślicie, ale co jeśli dla niej to nie ma znaczenia- Przecież każdy kiedyś umrze, po co to opóźniać?
Wbrew pozorom kochała swoje życie, a przynajmniej część w, której stojąc na czubku wieżowca ze snajperką wymierzoną w cel, czuła zimny powiew wiatru, czasem tak delikatny, że prawie nie odczuwalny, lecz bywał tak silny, że o mały włos nie zgubiła peruki.
To uczucie chłodu i widok czerwonej kropki na ciele przyszłej ofiary, wprawiało ją w świetny nastrój, to ona była Panią Sytuacji.
Na jej zachciankę, setki osób prawie straciło życie, lecz ona w ostatnim momencie nie pociągała za spust. Najczęściej pozwalała ludziom na samobójstwo. Ot taki akt łaski z jej strony.
Tak jej mówili.
Tak ją nauczono myśleć.
Tak została wyszkolona.
Była skarbem, który ONI bali się stracić.
Lata badań.
Lata szkoleń
Ilość zmarnowanego serum.
To wszystko dla jednej kobiety. Powinna się czuć wyjątkowa, ale wciąż nie miała wolności.

-----Perspektywa Shadow-----
Od lat siedzę w tej szklanej puapce i nie mogę nic zrobić, jestem podłączona do kilkudziesięciu urządzeń, a gdy się ruszę przychodzi Angel, przypina mnie do jedynej betonowej ściany- podłogi, przypina elektrody i razi prądem, lub chwyta za metalową rurę i tłucze mi kończyny.
Nie wiem czemu to robi, próbowałam rozmawiać, ale ona mnie nie słucha, zachowuje się jak nie ona, tak jakbym nic dla niej nie znaczyła.
Chcę stąd uciec, ale nie mogę.
Tak bardzo się boję, a najgorsze jest to, że nie wiem, co robi druga ja.
Podsłuchałam ich, mówili o mnie, ale jednak nie.
Chcę stąd uciec, moje myśli mnie dobijają, moja siostra mnie dobija.
Tyle pytań, tyle niewiadomych- zalewa moją głowę, że czuję, jakbym tonęła.
Z każdym dniem ciężej mi się oddycha i z każdym dniem, mam na to mniejszą ochotę.
Kilka lat tu siedzę, a oni mnie nie znaleźli- z drugiej strony, nie wiem kto miałby to zrobić.
Skoro Angel tu jest, to albo oni myślą, że nie żyję i o mnie zapomnieli, albo to oni mnie tu trzymają, tylko dlaczego?
Raz na kilka dni przynoszą mi jedzenie( jeśli można to tak nazwać), tyle wiem.
Kolejny dzień mówię sama do siebie w głowie. Nawet nie wiem jaki mamy rok, ile mam lat, który mamy dzień, a nawet jaka jest pora dnia, ale staram się to określić po zegarze biologicznym.

Zastanawiacie się zapewne, jak się myję i załatwiam, albo gdzie śpię.
Raz na jakiś czas przychodzi ktoś i celuje we mnie wężem z wodą pod ciśnieniem, a ja muszę się myć, nie zważając na temperaturę cieczy.
Gdy muszę "przypudrować nosek", najpierw mam wskazywać w stronę czerwonego wiadra, a dopiero później mogę tam podejść.
Z zasypianiem jest lepiej gdyż kołdra na metalowej pryczy to moje jedyne źródło ciepła, a gdy chcę się położyć, nie muszę wskazywać, czy nic mówić.

-----Perspektywa 3.os - ----
-To ścierwo nam się nie przyda. Jest niepotrzebna. Szefie, zakończymy to. - rosły mężczyzna tłumaczył zawzięcie zbyteczność obiektu.
-Zakończymy to kiedy Ci rozkażę . Jasne? - krzyk był stanowczy, a uderzenie pięści w biurko, o mało nie zrobiło w nim dziury - pytam się, czy jasne?!
-Tak. - potwierdzenie opuściło jego usta tak szybko i cicho, że szef ledwo to usłyszał.
-Powtórz!
-Wszystko jasne!- zasalutował jedynie na odchodne i cicho opuścił gabinet.

Szef spojrzał na ekran jednego z monitorów, na którym dziewczyna leżała skulona na środku pomieszczenia, delikatnie się kołysząc.
-Już zawsze będziemy razem Edith, już nic nas nie rozłaczy, jak to mówią "do grobowej deski". - gabinet wypełnił złowieszczy rechot, typowy dla złych charakterów, brzmiał dosłownie jak z filmu. Lecz jej nie było do śmiechu.

-Ethan?! Czy obiekt jest gotowy do badań?
-Nie szefie. - niczym wystarszone zwierzę spuścił głowę, tak, jakby podłoga była bardzo interesująca.
-Bałwanie! Chcesz wrócić, do rozwożenia  pizzy?! Nie? To do roboty, a nie tylko siedzisz i czekasz, aż wszytko samo się załatwi!
-Ale szefie, przed chwilą razili ją prądem jak ją podłączymy, może wysadzić jej żyły.
-Wiem, ale czy nie wyraziłem się jasno? Masz ją przygotować i podpiąć. Natychmiast. - mówiąc to spojrzał z graźbą w oczach na podwładnego.
-Oczywiście, jak Pan sobie życzy.

Młody mężczyzna z rezygnacją wypisaną na twarzy, podpinał dziewczynę do metalowego krzesła lekko odchylonego oparciem do tyłu.
Dziewczyna była wykończona przez ból, a grymas na jej gładkiej twarzy tylko utwierdzał go w tym przekonaniu. Wiedział czym to grozi... Ona była osłabiona, a serum mocne, oprócz tego, że ciało może odrzucić nowe serum, tętnice mogą nie wytrzymać ciśnienia płynącego w nich z krwią.
Była taka młoda, a mogła umrzeć w tak bolesny sposób, mogła być zwykłą dziewczyną, a od pięciu lat siedziała i znosiła wszytko dzielnie, walczyła o siebie niczym lew.
Jeśli ONA, a raczej jej ciało, przestałoby przyjmować serum, a zaczęłoby z nim walczyć, znaczyłoby to, że jest bezużyteczna, a takich ludzi w tym świecie nikt nie lubi.

Doktor wstrzyknął nowe serum w ramię obiektu, a jej plecy wygieły się w ułamku sekundy.
Jej organizm walczył już dwadzieścia minut, a on nie mógł nic zrobić, widział, jak zwija się z bólu, widział jak z jej czoła spływają kropelki potu, mimo to stał niewzruszony, przynajmniej na takiego wyglądał.

Sprawdzali co jakiś czas, czy aby na pewno jeszcze nie umiera, ale ona się nie podawała, do momentu, aż jej ciało przyjęło dawkę nowej wersji.
Nagle jej ciało rozluźniło się, a oczy gwałtownie się otworzyły i można było zauważyć, że zabłysnęły zielonym kolorem, takim jakim świeciły na samym początku, nie były już wyblakłe, a żywe kolorem niczym świeża trawa. Na usta, które magicznie przestały być popękane, wstąpił promienny uśmiech, ale tylko na chwilkę, później jakby zdała sobie sprawę z tego, gdzie się znajduje.

Jedno było pewne...
Odzyskali ją, starą ją.
Odzyskali wersję, która była zdolna do wszystkiego, a dzięki temu, mogli stworzyć Oddział Cień, z samą królową na czele.
Mogli stworzyć Oddział Śmierci.

----------
Ktoś pamiętał o dostawcy pizzy?
Przystojny Ethan powrócił!
Ktoś wie kim jest Edith?

Jestem! Rozdział miał być wcześniej, ale nie chciał się opublikować, ale wszytko mam pod kontrolą!
Ktoś tesknił? *odgłos świerszczy* tak myślałam.

Shadow Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz