Maraton 3/3
Gdyby nie ten smród w pokoju, ona nadal by tu była. Gdyby ktoś zareagował na jej wołanie,nie musiałaby udawać uczulenia. Gdyby nie to, że jestem tępy, nie pomyliłbym strzykawek. To wszystko moja wina.Gdy specjalni ludzie mieli nakryć ciało Collins czarnym workiem, zauważyłem, że jej palec lekko drgnął.
-Poczekajcie! - wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotę.
-Pietro, to nie ma sensu, ona nie żyje od trzech godzin- Wanda położyła mi rękę na ramię, próbując mnie delikatnie odciągnąć.
-Ty nie rozumiesz! Widziałem jak ruszyła palcem!
-Pietro, już jest za późno, musiało Ci się wydawać.
-Może to przez wyrzuty, masz rację... (Ale ty o mnie walczysz... dop.au)-----Perspektywa Shadow-----
Znowu czarny pokój, jak ja go nienawidzę! Lecz teraz coś było inaczej, po czterech godzinach marszu i szukania czegokolwiek, znalazłam drzwi.
Jedne były białe, a drugie popielate. Gdyby nie kolor, powiedziałabym, że to odbicie lustrzane. Gdy sprawdzałam, czy coś jest w pokoju, ale za drzwiami. Znalazłam czerwony przycisk, sam się prosił o wciśnięcie.
Po wciśnięciu, przycisk zniknął, a obok pojawiła się dwu metrowa para. Nie wiem czy to była para, czy bardziej gaz, a może to był dym... Nie ważne.
Po chwili z tego dziwnego czegoś wyłoniła się postać. Przypominała kosiarza.
-Shadow Smith. Co ty tutaj robisz? Według moich danych, powinnaś żyć na Ziemi przez jeszcze , to chyba zostawię dla siebie - głos postaci, był przerażający i pusty jednocześnie. Kaptur zasłaniający twarz "tego czegoś", sprawiał, że normalnemu człowiekowi, stanęłyby włosy dęba.
-Nie wiem, poczułam się jakoś dziwnie, gdy się położyłam, zasnęłam.
-Dobrze, skoro już ustaliliśmy, jak się tu znalazłaś dam Ci prawo wyboru.
-Gdzie ja w ogóle jestem? Kim ty jesteś? Dlaczego tu trafiłam? Dlaczego ja?
-Gdybym Ci powiedział, twój mózg by wypłynął, a tego raczej nie chcesz.
A więc... Wolisz wrócić na Ziemię, i męczyć się z biedą, głodem, wojnami i śmiercią, czy wybierasz drugie przejście.
-Co jest za drugim przejściem?
-Zależy od życia jakie prowadziłaś.
-Czyli? - wciąż nie rozumiałam, co się tu właściwie działo.
-Albo wieczna męka, ból i cierpienie, albo beztroskie życie i radość.
-Czyli wieczna Ziemia lub rzygam tęczą?
-Nienawidzę ludzi - wyszeptał to bardziej do siebie.
-A czy Hydra dalej istnieje?
-Tak, a nawet jest u nich coraz lepiej, bo mają Twoją siostrę.
-Które drzwi prowadzą na Ziemię?
-Odpowiednie.
-Czyli? - krew mi już zaczęła bulgotać, czułam to.
-Twoja podświadomość musi wybrać.
-To po co dałeś mi wybór? - postać zniknęły, nim uzyskałam odpowiedź.
Białe czy popielate... Wybór życia i to dosłownie.
Skoro "to coś" stwierdziło, że Ziemia jest okropnym miejscem, to drzwi będą popielate, bo biały to kolor niewinności i nadziei...
Chwyciłam klamkę od szarych drzwi i pociągnęłam klamkę, oczywiście, nie otworzyły się. Więc postanowiłam je trochę pchnąć. Jak to ja, nie zauważyłam tabliczki z napisem "pchać".Ciemność i zimno, pierwsze bodźce, które do mnie dotarły. Było mi naprawdę zimno, przy nogach zauważyłam klapę, której nie mogłam otworzyć (za mało miejsca do manewru). Myślałam przez parę minut, jak mogłabym wyjść z tej lodówki, chociaż zimno wcale nie ułatwiało mi zadania. Po paru próbach odwrócenia się, stwierdziłam, że przecież mogę w nie kopnąć.
Raz, dwa i bach, kopuła, czy cokolwiek to było, uległo pod moim zaczypistym kopniakiem.
Wysunęłam się delikatnie, po czym zaczęłam ogrzewać swoje ciało. Na krześle leżał koc w kratę, zupełnie tak, jakby na mnie czekał.
Po wyjściu nie wierzyłam, że to w ogóle możliwe. Stark w swojej wieży, trzyma kostnicę.
Zamknęli mnie w kostnicy! Niczym piorun ruszyłam do windy. Wciskając odpowiednie piętro obmyślałam dokładny plan tortur dla każdego.
Charakterystyczny dźwięk opuścił windę, a ja ruszyłam pewnym krokiem w stronę salonu.
-CO TU SIĘ ODJANIEPAWLA?!
-Widzicie to co ja? - Bucky Buchanan Barns patrzył na mnie jak na ducha.
-Jeśli dzisiaj zobaczę jeszcze jednego "żywego trupa" dostanę zawału, albo zmienię się w zielonego. Przysięgam- brokuł patrzył na mnie w podobny sposób
-CZY KTOŚ ZASZCZYCI MNIE ODPOWIEDZIĄ?!
-Ty żyjesz - platynowłosy chłopak zaczął mnie dotykać (tylko bez szczegółów dop.au)
Jednym ruchem wykręciłam jego rękę i powaliłam na podłogę. Moje kolano znalazło się na jego kręgosłupie, a prawa ręka była gotowa do złamania nadgarstka temu chłopakowi.
-Pozwalasz sobie na zbyt wiele- wyszeptałam do jego ucha, czując jak na jego ręce tworzy się gęsia skórka- Nikt, powtarzam NIKT nie będzie mnie dotykał bez pozwolenia- powiedziałam już nieco głośniej, aby każdy słyszał.
Podnosząc wzrok z nad chłopaka, zauważyłam, że każdy z grupy był bardzo spięty i był gotowy do ataku.
-Jak widać mam się świetnie. A wy chyba nie...
-O czym mówisz? - Sam schował za siebie glocka, myśląc, że tego nie widzę.
-Macie tak spięte mięśnie, że wam zaraz żyłka pęknie, a broń możecie spokojnie wystawić przed siebie i wycelować we mnie.
Wszyscy, ale to wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotkę.
-Najpierw mi coś wstrzykujecie, później zamykacie w kostnicy i jeszcze pewnie podpisaliście mój akt zgonu. A nie, nie mogliście tego zrobić, bo nie wiecie jak się nazywam. Więc jeśli mnie zastrzelicie, dużo mi to nie zrobi - na mojej twarzy było można wyczytać pewność siebie i trochę psychicznego uśmieszku.
-Właściwie to wiemy jak się nazywasz- Wanda podniosła głowę z dumy, a na moją twarz wkradł się niemały szok, a ciałem zawładnął niepokój. Jakim cudem to wiedzą?! Od kogo?! Przecież Red Skull nie żyje.
-Ale tak, podpisaliśmy akt zgonu. Julio Collins.
-Uf, już myślałam, że wicie jak się nazywam.
-Że co proszę?
-Z tego co wiem nie mam na imię... - Czy oni myślą, że nazywam się inaczej, to niech tak zostanie, tak będzie lepiej, nazywam się Julia Collins, będę w to brnęła - No dobra, Macie mnie, nazywam się Julia Collins- opuściłam głowę, wypuszczając platynowłosego z uścisku i udawałam zawiedzenie, modląc się, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
-Nie mogliśmy znaleźć nic o Twojej przeszłości, dlaczego? - Vision unosił się delikatnie nad ziemią, nadal gotowy do ataku.
-Hydra paliła wszystkie dokumenty związane ze mną.
-Hej Sam, widziałeś gdzieś może mój... Ona żyje?-Stark wskazało na mnie palcem wychodząc z windy. Kuśtykał na jedną nogę, a jego lewa ręka była usztywniona.
-Tak jakoś wyszło, że mnie nie zabiliście.
-Czemu nie uciekłaś? Miałaś idealną okazję, przecież wszyscy myślą, że jesteś martwa, więc jeśli byś uciekła byłoby na Twoją korzyść.
-Bo nie miałabym się gdzie podziać, a jest coraz zimniej... To co, ja idę do swojego "pokoju".
I tak oto wcieliłam swój plan w życie.
Wychodząc do mojej przytulnej klatki z dziwnymi oknami położyłam się spać, bo myślałam, że zaraz padnę ze zmęczenia, w końcu nie zawsze się zmartwychwstaje, prawda?-----Perspektywa Pietra-----
-Co tu się właśnie stało?
-Nie mam bladego pojęcia, ale jeśli ona żyje, to znaczy, że ja nikogo nie zabiłem!Gdy zobaczyłem, że ONA tam stała, cała i zdrowa, coś we mnie drgnęło, a gdy trzymała na mnie swoje kolano, dotarł do mnie fakt, że jej nie zabiłem. Z czego bardzo się cieszyłem, bo halooo, zabójstwo jest karalne. Mam nadzieję, że nie pamięta, że to ja jej to wstrzyknąłem i, że nie pamięta tego, co mówiła po morfinie.
**********
Przyznawać się, kto myślał, że Shadow dalej żyje? Znaczy to nie było trudne, ale chcę pobudzić sekcję komentarzy 😉
Ostatnia część maratonu, próbowałam wstawić ten rozdział wczoraj, ale Wattpad w ogóle nie chciał mi się włączyć...

CZYTASZ
Shadow
FanfictionKim jestem? Myślałam, że już nigdy się nie dowiem, lecz kiedy to odkryłam, gra pozórw stała się jeszcze trudniejsza. Byłam jednym z żołnierzy Hydry. Byli moją rodziną, albo przynajmniej tak mi mówili. Przecież rodziny się nie zdradza, prawda? Popeł...