Nicki i Sabrina drukowały sobie syntetyczne twarze i ręce, ponieważ to one wystają poza kombinezon. Ja w tym samym czasie uszykowałam sobie osobną torbę, a na wierzch dałam jakieś karabiny, żeby przypadkowe otwarcie torby nie zrujnowało całego mojego planu.
Bal z okazji zaręczyn był tylko przykrywką i wiedziałam to od początku, lecz wtedy nie wiedziałam jeszcze co stało się podczas tego „magicznego” wydarzenia. Dzisiaj gdy wchodziłam do magazynu z zaopatrzeniem, zauważyłam ogromną ilość sztabek złota, czyli Carl ma w planie uciec, albo się ukryć. Mój plan będzie zrealizowany w odpowiednim momencie, zanim ta kanalia by mnie stąd zabrała.
Wyruszamy za dwie godziny, ale mam wrażenie, że to będą najdłuższe i najważniejsze godziny w moim życiu. Nienawidzę polegać na innych, wolę coś zrobić sama, albo być samcem Alfa, bo ciągle myślę, że ktoś coś zepsuje, albo zrobi to minimalnie źle. Nie mam czasu na pomyłki i poprawki. Wszystko musi być idealne, nie ufam nawet, że Bucky wyprowadzi ich na czas, mimo że to on we mnie „wbudował” zegarek podobny do szwajcarskiego. Muszę uspokoić myśli, jak tak dalej będą biec to mi coś wydrążą, a nie powiem, mózg się przydaje. Pomijam fakt, że jak dalej będę się tak zastanawiać, to się zacznę denerwować, a ta baza jest pełna szpiegów, którzy wyczują stres na kilometr i rzucą się jeszcze na mnie jak wygłodniałe psy.
Została godzina do wyruszenia, puls mam szybszy niż Ferrari na pustej autostradzie. Przysięgam, muszę się ogarnąć, tylko żadna wojskowa metoda nie działa. Liczyłam owce, poszłam na mentalny spacer, sprzątałam ogródek, siedziałam w kajaku na jeziorze, liczyłam do tysiąca i w drugą stronę i nic. NIC. NULL. ZERO. Próbowałam zajadać stres, ale jedzenie nie przechodzi mi przez przełyk, a mam wrażenie, że dwadzieścia żołądków obija się o siebie w próżni mojego tułowia.
Zaraz wyjeżdżamy, Sabrina dopina granatowy kombinezon z przypinką „Bob”, a Nicki właśnie zakłada butelkowo zieloną czapkę z daszkiem „Electro”, nie ma co kreatywne laski, nikt tak wcześniej nie nazwał elektryka i firmy. Serio, kreatywność godna jakiejś nagrody. Ja zaczęłam odczuwać kilka tabletek na uspokojenie, które oficjalnie uratowały mi dupę, ale całe szczęście ich działanie jest na tyle słabe, że myślę trzeźwo, ale na tyle mocne, że mam wywalone w to, co się stanie.
Biała furgonetka opuściła garaż, ze mną pod płachtą i dziewczynami na przodzie. Na bramie jest strażnik, który musi autoryzować każdy wjazd i wyjazd, oczywiści o tym pomyślałam i pod maską, na szyi przymocowane są specjalne głośniczki z nagranymi różnymi zwrotami, na większość sytuacji. Młody ochroniarz na bramie był na naszą korzyść, nie zdziwiłabym się nawet określeniem, że był to jego pierwszy dzień w pracy: nie poprosił o dokument tożsamości(które i tak miałyśmy), nie wpisał ich na żadną listę, nie sprawdził co jest w furgonetce na tyłach, nie zapytał nawet po co przyjechaliśmy; mógł nas pomylić z firmą przeprowadzkową, ale w tym przypadku zostałby poinformowany przez przełożonego i musielibyśmy okazać dokument z listą przedmiotów, które posiadamy na tyle. Więc śmiało można powiedzieć, że debil ułatwił mi robotę.
Bez problemu dostaliśmy się na teren ich nowej siedziby i zaparkowaliśmy tak, by ukryta kamera na dachu furgonetki, objęła swoim zasięgiem widok z tyłu salonu. Wszystko idzie zgodnie z planem. Jeszcze tylko unieszkodliwić Sabrinę i Nicki i będzie z głowy. Ja będę wolna, a Avengersi bezpieczni, można powiedzieć, że wilk syty i owca cała, lecz tym razem na wilka(Carla) wyciągnę i opublikuję obciążające dokumenty, razem z aktualną lokalizacją.
Dziewczyny wyszły z furgonetki, a ja szybko wysłałam filmik do prasy, która puściłaby nagranie na każdym możliwym ekranie w tym kraju, żeby upewnić się, że debile w lateksie są w salonie i grzecznie siedzą i oglądają nasze żądania. Ja poszłam z dziewczynami, mimo że nie miałam takiego „superowego” kostiumu, każda z nas niosła po dwie czarne torby.
Specjalną magnetyczną kartą otworzyłam drzwi i puściłam je przodem, postawiły torby obok skrzynek z charakterystycznym żółtym piorunem, teraz wystarczy tylko poczekać na odpowiedni moment.
-----Nagranie z kamery, pół godziny później-----
Szatynka wkroczyła ostrożnie do salonu, na kanapie niczym jak na talerzu siedziała drużyna super bohaterów, bacznie oglądając nagranie wysłane do prasy. Bez chwili zawahania, strzelała, jedna po drugiej w tył głowy, a one pozbawione życia opadały opierając się brodą o mostek. Po wykonaniu morderstwa odwróciła się w stronę kamery, w momencie, w którym skinęła głową do obiektywu, w ułamku sekundy ogromny wybuch przerwał jej zakończenie. Fala uderzeniowa rozkruszyła szyby, jakby były zrobione z najdroższej porcelany. Część mebli wyleciała, przez otwory z dawnymi szybami. Podłoga z wyższych pięter wygięła się jakby była z waty. Ściany rozkruszyły się niczym ciasteczka pod ciężkim młotem.
Film, który został przesłany do Carla, był właśnie oglądany czternasty raz.
-Na pewno nie żyje?- Carl bez krzty uczuć na twarzy wypowiedział te słowa, jakby rozmawiał o pogodzie.
-Tak szefie, wybuchło i nie ma szans, żeby ktoś z tamtej części budynku przeżył.
-Dobrze, pakuj torby, wylatujemy za pół godziny.
-Szefie?- Facet bez włosów na głowie, z bujną, ciemną i długą brodą brzmiał jak pięciolatek bojący się kary.
-Czego Anton?
-Właściwie to nie jesteśmy pewni gdzie są pozostałe dwie.
-Anton debilu, czy ty mi mówisz, że nie wiesz która wyleciała w powietrze?! Bo nie wiem jak ty, ale ja na nagraniu nie widzę trzech identycznych kobiet, które wyleciały! Edith miała być załatwiona na amen!
-Znaczy tamte dwie miały inne włosy, nie? To na pewno wysadziliśmy Edith, jest dobrze, tylko nie wiemy co z tamtymi.
-Anton, a powiedz mi bracie, wiesz czym są peruki? Macie takie coś u siebie w kraju?
-No mamy, ale nie myślę, żeby -Biedakowi przypominjącego z twarzy krasnala z baśni nie było dane dokończyć zdania, gdyż zaciśnięta pięść szefa spotkała się z jego prawą stroną żuchwy, co spowodowało natychmiastowe odchylenie się głowy w górę.
-Uff, Anton, już mi lepiej-już mniej zabójcza ręka spoczęła na ramieniu biednego Rosjanina- teraz najważniejsze to spakować te jebane torby i stąd zwiewać, tak?
-Tak jest szefie, się robi.
![](https://img.wattpad.com/cover/146743471-288-k612802.jpg)
CZYTASZ
Shadow
FanficKim jestem? Myślałam, że już nigdy się nie dowiem, lecz kiedy to odkryłam, gra pozórw stała się jeszcze trudniejsza. Byłam jednym z żołnierzy Hydry. Byli moją rodziną, albo przynajmniej tak mi mówili. Przecież rodziny się nie zdradza, prawda? Popeł...