24

896 49 11
                                    

-----Pięć lat później-----Perspektywa 3.os.-----

Zestresowana Angel stała pod wejściem do wielkiej murowanej budowli. W środku czekało kilkadziesiąt ludzi, głównie rodziny i jej przyjaciółka, ludzi, którzy czekali na jej wejście.
Im dłużej brunetka czekała, tym bardziej bała się, że coś pójdzie nie tak, bała się, że kogoś zawiedzie, lub zrani, wachała się.
-A ty jeszcze nie w środku?
-Boję się tego-potarła ręce i przygryzła delikatnie denerwującą skórkę, której nie było tam jeszcze pięć minut temu.
-Spokojnie, dasz radę, pomyśl, że to akcja, jak każda inna.
-Dziękuję Natasho, jesteś chyba jedyną normalną członkinią drużyny.
-Aha. Dzięki. Będziesz coś chciała. Zapomnij. Neva Eva- mówiąc to wykonała bardzo komiczne wyglądający ruch ręką jak jakaś diva, nie mówiąc już o śmiesznym wyrazie twarzy przypominającym "daaa".
-Oj no nie obrażaj się Wanda, właściwie to my jedyne jesteśmy normalne...
-Taaa, no chyba poza Tobą - powiedziała siostra Pietra i rudowłosa w tym samym momencie.
-Dobra, zróbmy to.
I tak trzy kobiety zniknęły za masywnymi drzwiami, pokrytym zardzewiałymi lekko gwoździami.

W czarnym opiętym garniturze stał na ołtarzu przyszły mąż brunetki,wraz z świadkiem, który wpięty miał delikatny kwiat w kieszonkę na piersi.
W nawie siedziały rodziny i przyjaciele ubrani w radosnego koloru stroje, wyglądem przypominając kolorowy dywan.
Wszyscy oczekiwali przyjścia panny młodej i oto nadeszła, kroczyła dumnie w stronę ołtarza, a za nią ciągnął się delikatny, biały welon trzymany w kilku miejscach przez dwie bliskie Angel kobiety.

-----Perspektywa 3.os (inne miejsce)-----
-Zapytam ostatni raz! Jak masz na imię?!
-Nie mam imienia- mówiąc to splunęła szkarłatną cieczą i spojrzała spod byka.
-Kto jest Twoim szefem?
-Nie mam szefa.
-Nazwisko!
-Brak - ciszę przerwało kolejne, głośne uderzenie zakończone na twarzy dziewczyny. Innych może by bolało, ale nie ją, każde kolejne uderzenie sprawiało, że bolało co raz mniej. Działa to tak, jakby ktoś przez parę lat wmawiał Ci, że czarny jest niebieski i może na początku wiedziałbyś swoje, ale na dłuższą metę, Twoje myślenie uległoby zmianie- O co Ci chodzi gościu?! Mówię co wiem!
-Nie zapominaj, że nie przeszliśmy na ty- uderzył ponownie z taką siła, że głowa dziewczyny się przekręciła, a ton głosu mężczyzny na pewno nie opowiadał o jednorożcach na wacie cukrowej.
-Nie możesz odpowiedzieć na proste pytania?
-A czemu miałabym to robić?- przy wykrzywaniu twarzy w sarkastyczny sposób, rana znajdująca się na łuku brwiowym otworzyła się ponownie, sprawiając, że krew zleciała trochę na brudną powiekę dziewczyny.
-Bo próbowałaś zabić premiera!
-No i co w związku z tym?
-Premiera! Nie wiesz kto to? Jak ważny jest dla państwa?
-Przecież prezydent żyje, nie rozumiem twojego zbulwersowania- mówiła to z taką lekkością, jakby tylko zlizała krem z ciasta- mówił Ci ktoś, że masz zmienne nastroje jak kobieta w ciąży? Chociaż one przynajmniej nie piją w pracy, prawda John?
-Skąd ty to... - ruchem ręki podciął sobie szyję w stronę kamery.
-Posłuchaj bydlaku, bo nie będę tego powtarzać, uwolnisz mnie, dasz pistolet, który masz przy spodniach wraz z pełnym magazynkiem, a nikt nie dowie się, że pijesz w pracy duże ilości alkoholu, bijesz żonę, mimo, że jest w ciąży i wykorzystujesz praktykantki.

Dziewczyna nie podejrzewała, że pójdzie tak łatwo, najbardziej jednak cieszyła się z pistoletu, bo jak to mówią:
"Dobrym słowem i pistoletem załatwisz dużo więcej niż samym dobrym słowem".

-----Perspektywa Steva-----
Białe słupy połączone zostały dzięki delikatnym lampką, które znajdowały się pod wielkim białym namiotem.
Wesele odbyło się na plaży, nie było huczne, a zaprosiliśmy tylko najbliższych przyjaciół, chcieliśmy, by takie chwile zapadły w pamięć z osobami bliskimi.
Jednak widziałem po minie Angel, że brakowało jej siostry, specjalnie dla niej zostawiliśmy miejsce przy głównym stole.
Wiedziałem, że trzeciej szansy nie dostaniemy, a po takim czymś nie zmartwychwstanie, Angel podziela moje zdanie, ale zrobiliśmy to bardziej ku pamięci, bo byłaby teraz moją rodziną...

Wstałem następnego dnia najszybciej jak mogłem, bo chciałem zrobić śniadanie mojej żonie.
-Stev, co ty robisz? - zaspany głos Starka dochodził zza mnie.
-Robię śniadanie dla An, wiesz tak romantycznie,żeby było do łóżka - dobra przyznaję trochę się rozmarzyłem, ale tylko troszeczkę.
-Jezu, co się stało?
-Nie rozumiem...
-Nie jesteście małżeństwem od doby, a ona już zrobiła z Ciebie pantofla. Myślisz, że mnie nauczy nad Tobą panować i resztą facetów, bo z dziewczynami wątpię.

Nie reagowałem już na odcinki że strony Pana Ego, ale śmieszy mnie to, że nawet nie zauważył, że Pepper zrobiła z nim to samo, bez małżeństwa.
-Panie Stark, przyszedł pewien młodzieniec, uważa, że ma wiadomości o Pannie Smith.
-Smith? Gdzieś już słyszałem to nazwisko. Hmm, Kapitanie, kojarzysz?
-A to nie jest nazwisko Shadow?
-Myślałem, że miały to samo nazwisko- mówiąc to podrapał się po karku i mogłem zauważyć rękę brudną od smaru.
-Przecież ona była - tu dodałem troszkę ciszej- adoptowana.
-Aha, a czemu szepczesz?
-Panie Stark, co z nim zrobić?
-I jak pantoflu, jesteś gotowy z tym śniadaniem? Będzie trzeba obudzić Twoją żoneczkę.

Chłopak, który wyłonił się z windy miał może dwadzieścia dwa lata, był całkiem wysoki i umięśniony i na pewno miał powodzenie u kobiet. Posiadał zielone oczy i ciemne włosy, które były krótko przystrzyżone, ale nie na tyle, żeby mu się nie kręciły na końcówkach, chyba był posiadaczem loków.
-Podobno masz informacje o jakiejś kobiecie - w co ty grasz Angel?
-Nie o jakiejś, ale o Shadow Smith- gdy to mówił, bałem się, że szczęka mojej żony znajdzie się na podłodze. Znał jej imię, a listu nie dostał, przynajmniej nie było go w mieszkaniu.
-Jak się nazywasz?
-Jack Jordan.
-Skąd masz informację o mojej sio.. Ekhem o tej kobiecie?
-Powiedzmy, że mam talent... - od tamtego momentu, wiedziałem, że nie lubię tego szelmowskiego uśmiechu.
-Mógłbyś sprecyzować? - teraz inicjatywę przejął Stark, czekam na "Brawo Sherlocku" (pozdrowienia dla kumatych dop.au.)
-Mam pewnego rodzaju dar... Widzę różnych ludzi, w różnych sytuacjach, a raczej ich przyszłości.
-I ty widziałeś jej przyszłość, tak? - Stark ostrożnie zbadał teren.
-Co za nonsens, masz coś nie tak z głową, ta kobieta, nie żyje! Nie żyje! Leży kilka kilometrów stąd, sześć metrów pod ziemią! Jest zimna! Przychodzisz pięć lat po tragedii i masz czelność mówić takie rzeczy! Wstydź się!
-A robiliście sekcję zwłok? Sprawdziliście jej środek? - Angel nie wytrzymała i wybiegła załamana ze łzami w oczach. W tym momencie musiała być sama.
-O czym ty mówisz?
-Nie zainteresowała was skrzynka na strzykawkę i brak wkłucia? Nie szukaliście kuli po postrzale? Może faktycznie wam nie zależy. Nic tu po mnie, gdybyście mnie szukali, mieszkam tam, gdzie wszystko się zaczęło.

----------
Oto ja i druga część Shadow.
Stwierdziłam, że nie będę tworzyć nowej książki, tylko dam ją tutaj jako kontynuację, czyli stworzyłam książkę "Shadow 2.0."jakby hah.

Macie przemyślenia? Pomysły na dalszą część może zgadniecie.
Im więcej gwiazdek tym więcej ludzi będzie mogło to przeczytać, chodzi o zasięg... Nie bądźcie egoistami ❤️❤️
Kocham was!

Shadow Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz