-----Siedem lat później-----
Zlot rodzinny spowodował korki na przedmieściach, już nie mówiąc, że ilość samochodów zblokowała całą długość chodnika.
Zza fiołkowych drzwi, trudno było nie usłyszeć głośnych śmiechów dzieci jak i dorosłych, lecz to z ogrodu dochodziły najgłośniejsze rozmowy.Szatynka w włosach do ramion wynosiła właśnie z domu dwie miski z sałatką, gdy trzy pociechy prawie przewróciły zielonooką.
-Meira! Ile razy ci mówiłam, żebyś nie ganiała kuzyna z nożem?!
-Przepraszam mamo!- sześciolatka schowała tylko zabawkowy, tępy nóż za plecy, uśmiechnęła się uroczo, robiąc przy tym „oczy niewinności" i dalej goniła kuzyna.
Misja sałatka zakończona powodzeniem.
Dwie niebieskie miski zostały odłożone obok kilku talerzy z soczystym mięsem, zapiekanek ziemniaczanych i sosów.
-Angel, miło cię widzieć siostrzyczko!
-Shadow! Długo się nie widziałyśmy! Ile to? Dwa dni?- śmiech opuścił usta brunetki, która objęła serdecznie siostrę-Widziałaś gdzieś Sarę i Thomasa? Gdzieś mi umknęli.
-Meira goniła Thoma z nożem, chyba są w kuchni.Gdy Shadow wyciągała z piekarnika, pięknie wypieczonego indyka, dłonie srebrnowłosego delikatnie objęły jej pas, a głowę położył na jej ramieniu.
-Kiedy im powiemy o naszym chłopcu?-mówiąc to położył dłoń na podbrzuszu matki jego dziecka i złożył czułego całusa na jej różanym policzku.
-Po pierwsze, to będzie kolejna dziewczynka, mam przeczucie. Po drugie powiemy jak mi kupisz mi pierścionek. Nie uważasz, że brylant by mi pasował?
-Kupiłem nam dom, mamy córkę i SYNA w drodze, nie uważasz, że to wystarczy? Przecież cię nie zostawię.
-To się nie liczy, bo mnie nie zapytałeś. Dwie córki to super sprawa, dom poszedł z jednego z mich kont, a pierścionek już kupiłam, powiedz to.
-Teraz nie jest na to pora.
-Ugh, no nie bądź taki.
-Nie na to pora- zabierając pokrojonego indyka, złożył jej całusa na czubku nosa i zniknął za szklanymi drzwiami na taras.-Wanda, musimy porozmawiać!
-Jestem cała twoja, opowiadaj!
-Nie uważasz, że brakuj mi biżuterii?
-A bo ja wiem, myślę, że te trzy łańcuszki które masz ci pasują.
-Oj no nie wiem, ta ręka bez pierścionka tak dziwnie wygląda.
-Aaa, o to ci chodzi, myślę, że faktycznie pierścionek, albo dwa by się przydały- Obie zaśmiały się, widząc minę Pietra z drugiego końca stołu- A jak tam ta twoja firma detektywistyczna?
-Dzięki, że pytasz, co raz lepiej, klientów nie brakuje, jesteśmy w trakcie remontowania drugiego biura. Więc, z dumą stwierdzam, że interes się kręci.
-Cieszę się! Pamiętaj jednak, jak ci się znudzi, to Avengersi, mają dla ciebie zarezerwowane miejsce. Faceta byś miała blisko, słabo płacą, ale ludzie podobno dobrzy.
-Gdybym miała cały dzień z tym wariatem-tu wskazała na wciąż nabierającego jedzenie Pietra- oszalałabym.
-Oj tak, nie ma co, mój braciszek bywa irytujący.
-Ej, ja to wszystko słyszę!Jednak Shadow, narzekając na brak pierścionka, nie zdawała sobie sprawy, że Pietro wyjątkowo miał plan działania.
Był wyjątkowo przygotowany, na najważniejszą misję w jego życiu.
-Rogers, wszystko gotowe? Masz to, o co cię prosiłem?-srebrnowłosy zaczął szeptać do Rogersa, zakrywając usta założonymi ustami, podpierając łokcie na stole, by Shadow nic nie dostrzegła
-Tak, Bucky męczy się z łukiem, a Stark ma towar.
-Super, po kolacji zaczynami misję „trucie dupy".
-Wciąż nie rozumiem, czemu wybrałeś ten kryptonim.
-Bracie, gdybyś tylko wiedział, jak ten babsztyl mnie męczy. Żarty, żartami, ale kocham ją, a czekałem na odpowiedni moment, żeby było inaczej.
-Ale żeby tak czekać siedem lat?
-Bałem się, ok? Bałem się, bo może by zwiała, a słyszałem kiedyś, że nie chce ślubu, a jakby odmówiła, to bym nie mógł jej spojrzeć w oczy.
*mała magia czasu*
-Halo?- charakterystyczny dźwięk odbijanego widelca o kieliszek dotarł do uszu całej drużyny- Mogę coś powiedzieć?-gdy wszyscy, nawet dzieci się uciszyli, Pietro kontynuował-Bardzo się cieszę, że wszystkim udało się tu dzisiaj dotrzeć. Ja i Shadow mamy wam coś do oznajmienia-Shadow miała mord w oczach i fałszywy uśmiech na ustach, gdyż chęć uduszenia ojca jej córki wydawała się w tamtym momencie bardzo obiecująca, ale trzeba było sprawiać pozory- jesteśmy w ciąży!
Wszystkie spojrzenia z Maximoffa przeskoczyły na Shadow, a ona jedynie serdecznie się uśmiechnęła.
-Wiem Shadow, co teraz powiesz, mieliśmy to powiedzieć, gdybym się już oświadczył, ale prawda jest taka, że nie chcę cię i zostawiam cię dla Swietłany.
Nikt nie uwierzył w słowa srebrnowłosego, a głośny śmiech zgromadzonych wypełnił pół okolicy.
-Chłopaki! Teraz!
Bucky szybko przyniósł biały łuk weselny opleciony białym i niebieskim tiulem i drobnymi lampkami. W międzyczasie Stark wykorzystał zamieszanie i wrzucił bordowe, skórzane pudełko do kieszeni prowodyra tego zamieszania.
Shadow w oszołomieniu podała rękę Maximoffowi i podeszli do łuku.
-Shadow Smith, siostro Angel, matko moich dzieci i Pani mojego serca, czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
-Nie- w ogrodzie zapadła głucha cisza, a Pietro stracił kolory, był bliski omdlenia, to pewne- Żartuję, oczywiście, że tak, ale muszę ci coś powiedzieć.
-Też cię kocham.
-To też, ale... Będziemy mieli bliźniaki- Gdyby Steva nie było w pobliżu, Pietro całowałby trawę- chłopca i dziewczynkę.
-Ty farfoclu mówiłaś, że jest za wcześnie, żeby lekarz cokolwiek zauważył- narzeczony szatynki chwycił ją i podnosząc, obrócił kilka razy w powietrzu.-----Sześć miesięcy później-----
-Od dzisiaj spisz na kanapie! Zero seksu, rozumiesz?! Zero! Albo jeszcze lepiej! Utniemy twojego kolegę!
Cała porodówka słyszała krzyki szatynki, a wystraszony Pietro próbując poprawić sytuację, tylko dolewał oliwy do ognia.
-Kochanie, nie przesadzaj, lubisz go przecież. Mój rycerz jest niegorźny.
-Niegroźny?! Wystawię na niego list gończy! Wyślę do więzienia! Jak dalej go będziesz bronił, to cię za niego powiesimy!
-Niech Pani prze, jeszcze dwa razy i będzie pierwszy.
-A CO JA NIBY ROBIĘ!?*wiele gróźb później*
-Halo? Angel?
-...
-Tak, już po wszytkim. A jak Meira? Nie dokucza wam?
-...
-Może lepiej jej nie przyprowadzaj, śpi teraz, bliźniaki ją wykończyły.
-...
-Taa, niezbyt się stęskniłem za nieprzespanymi nocami.-Pietro?
-Tak Shadow? Jestem tu, potrzebujesz czegoś?- srebrnowłosy usiadł przy łóżku i chwycił wyczerpaną kobietę za rękę
-Kocham cię, wiesz?
-Wiem, wiem, a teraz się połóż- pomimo potu lejącego się z czoła szatynki, Pietro pocałował delikatnie czoło i zgasił światlo.Koniec
**********
To już oficjalnie moi drodzy, było mi bardzo miło, że czytaliście moje maleństwo, mimo że na przestrzeni lat mój warsztat mocno się zmienił (co widać po zmniejszeniu ilości żartów, które położyły was na podłodze).
Mam nadzieję, że nasza droga się nie rozejdzie i zażycie do mojej nowej książki, która jest już w trakcie pisania.Ostatni raz do Shadow, proszę o gwiazdki.

CZYTASZ
Shadow
FanfictionKim jestem? Myślałam, że już nigdy się nie dowiem, lecz kiedy to odkryłam, gra pozórw stała się jeszcze trudniejsza. Byłam jednym z żołnierzy Hydry. Byli moją rodziną, albo przynajmniej tak mi mówili. Przecież rodziny się nie zdradza, prawda? Popeł...