Codziennie w miastach na całym świece pojawiały się murale, na których głównie znajdował się lis, choć uwadze nie mogły umknąć także namalowane głowy polityków, którzy jak się okazywało, prowadzili podwójne życie. Grupa FOX zyskiwała z każdą kolejną ofiarą, swoich zwolenników, jak i wrogów.
Co tydzień w porannych gazetach, gdy idealna żona, robiła śniadanie dla swojego idealnego męża i idealnych dzieci, idealny mąż, pijąc idealną kawę, czytał idealnego brukowca, w którym opisywano nieidealne zabójstwa idealnych, sławnych ludzi.
Co miesiąc, kolejne sławne osoby zastępowały inne sławne osoby, tylko po to, aby ten sam złodziej wyglądał inaczej i robił to samo, tyko nazywał to inaczej. Tylko po to, aby gwiazda zastąpiła inna gwiazdę, tym samym skandalem, tylko w innych ciuchach.
Ludzie widzieli martwe ciała, albo wilki w owczej skórze, byli też ludzie, którzy nie mieli zdania. Do jednej z takich osób zaliczała się Angel.
Angel, która właśnie oglądała...
-Ja przepraszam bardzo, ale czy ja to muszę czytać, bo czyba nikogo nie obchodzi, co ona ogląda, ludzie to czytają, dla shipów i ciekawości co z Shadow.
-...
-No dobra, ludzie tylko się nie zagadajcie na śmierć, coż za wylewność, no nie patrzcie tak na mnie. Ja chyba to pominę do jakiejś akcji, co? Ekhem, na czym to ja? A tak!
-----Perspektywa Angel-----
-Angel? Gdzie jesteś? Musisz to zobaczyć! Reszta też! Szybko!
- Stev, czemu ty tak krzyczysz, jest- tu Stark spojrzał na zegarek niczym typowy nauczyciel historii na sprawdzianie- druga rano!
-Coś się stało? Ktoś umarł -do salonu wszedł jak zawsze nieogranięty Clint.
-Musicie to zobaczyć!Na ekranie pojawiły się trzy kobiety, identyczne, siedziały na jakiejś starej, pomarańczowej kanapie, w chyba piwnicy.
Witajcie Avengersi, na pewno wiecie kim jesteśmy, ale poznaliście nas pod inną nazwą. Jesteśmy FOX i to my odwalałyśmy waszą robotę, kiedy wy się opieprzaliście, próbując wykraść nasze dane. Tak Natsho, wiemy, że weszłaś przez okno, co można nazwać włamaniem, prawda? - Cały czas głos zabierała kobieta na samym środku, ale te obok niej patrzyły bezuczuciowo w obiektyw, czasami tylko przytakując. Ich wzrok był tak pozbawiony uczyć, że gdy tak patrzyły w naszą stronę przechodziły mnie ciarki.- Pewnie zastanawiacie się, czemu zabijamy tych ludzi, odpowiedź jest prosta, robimy porządek za was, chociaż z wami też ktoś powinien zrobic, a czekaj, ludzie nie wiedzą, że zabiliście moich rodziców, bo nie chcieli dla was pracować. Wiedzcie, że będziecie następni. Na naszej liście, jesteście tak samo źli, jak dla przykład ambasadorka "królowa koksu", a wiecie jak skończyła.
Dopiero teraz zauważyłam ich podobieństwo do Shadow, jak mogłam tego nie widzieć wcześniej?
-Ludzie ja wiem, że jest druga rano, ale przysięgam, nie piłem wczoraj dużo.
-Stark, do rzeczy, bo pleciesz bez sensu.
-Kapitanie, chodzi o to, że widzę trzy trupy, które gadają do kamery i jeszcze mi grożą. Więc wolę się upewnić, czy wy też to widzicie, czy puściliscie słodkie kotki, a ja mam zwidy.
-Stark, ja chyba też to piłam, bo widzę moją martwą siostrę trzy razy...
-Angel, skarbie, dobrze się czujesz? - Stev położył swoją rękę na moim ramieniu i delikatnej je potarł, od razu poczułam się troszeczkę lepiej.
-Chyba pójdę się położyć...
-Jasne, odpocznij to musi być szok. - Natasha dołączyła się do wsparcia mnie, co było bardzo miłe.Gdy odchodziłam jedyne co mnie zastanawiało to, czemu Shadow mówiła o tym, że zabiliśmy jej rodziców, chociaż jak już to bardziej oni zabili, a nie ja z nimi, ale mniejsza. Przecież skoro, Shadow była adoptowana to jej rodzice nie żyli, albo były jakieś inne powody, ale załóżmy, że nie żyli; Avengersi nie istnieli kiedy to się stało (przypuszczając, że została oddana, bo byli martwi).
To wszytko nie ma sensu, a to znaczy, że ktoś jej mąci w głowie. Nawet nie zauważyłam kiedy, dotarłam do pokoju i zasnęłam.-----Perspektywa Shadow-----
Wysłałam filmik do Kapcia i czekałam na reakcję, po chwili debile zebrali się w salonie. Oglądali to, jak opowiadałam co im zrobię, za to co oni zrobili mojej rodzinie. Leżałam na dachu jednego z wieżowców i obserwowałam wszytko przez lornetkę. Byłam odwrócona twarzą w kierunku zachodu, przez co gdyby moje obserwacje się przedłużyły, nikt nie widziałby mojej twarzy w świetle, bo słońce wschodziłoby za moimi plecami.
Jedna z naszych agentek położyła podsłuch, przez co wiedziałam o czym rozmawiają.
[...] -Stark, ja chyba też to piłam, bo widzę moją martwą siostrę trzy razy...
Martwą siostrę? Przepraszam, kogo? Spojrzałam uważniej i wciąż oglądali filmik, który im wysłałam. Siostrę? Oni faktyczne są jacyś chorzy psychicznie.
Później wywnioskowałam z ich rozmowy, że Stev i ta chora Angel nie są ani rodzeństwem, ani kuzynostwem, tylko są małżeństwem. To dobrze, szantaż jest możliwy. Gdyby było spokrewnieni miałabym większe pole do popisu, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma- tak głosi stara księga z przysłowiami.
Gdy po kilkunastu godzinach słońce znowu zaszło, nadszedł czas na zmianę warty i mój odpoczynek.
Gdy już byłam w moim pokoju, dziwnie się poczułam i zasnęłam.
Kobieta siedziała właśnie ze swoją rodziną i przyjaciółmi, pilnując dzieci bawiących się w ogrodzie, gdy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
-Ja pójdę sprawdzić kto to, a ty sprawdź, czy indyk jest gotowy- mówiąc to kobieta położyła dłoń na twarzy mężczyzny.
Za drzwiami stal kurier z paczką w jednej dłoni i długopisem w drugiej.
-Pani Smith? Przesyłka dla Pani.
-Przepraszam to jakaś pomyłka, nic nie zamawiałam.
-Adres się zgadza. Weźmie Pani tę paczkę? Ten dzień strasznie mi się dłuży, a to mój ostatni adres na dzisiaj. Proszę.
-No dobrze, gdzie mam podpisać?
-Tutaj, dziękuję bardzo.
-Miłego dnia życzę!
Kobieta nie zdążyła się nawet obrócić gdy kurier nic nie mówiąc, wyciągnął zza siebie pistolet i bez chwili zwątpienie strzelił kobiecie między oczy. Jej ciało o sunęło się bezwładnie po ścianie, a strużka szkarłatnej cieczy kapała z brody na idealnie wyprasowaną, białą koszulę.
-Kochanie? Kto to był? Kochanie?- srebrno włosy małżonek wychylając się zza ściany, zobaczył zwłoki młodej matki.
Co to było? Kim on był? Co ja tam robiłam i czemu mi się to przyśniło?
Tyle pytań, żadnej odpowiedzi.
Hmm, dziwny sen to ze zmęczenia.
-----Perspektywa Carla-----
Moja Edith miała sen, to źle, mogę ją znowu stracić, nie mogę jej stracić.
-Zabierzcie ją do pralki, ma zapomnieć o śnie, wstrzyknijcie serum, ma przeżyć, inaczej wy umrzecie razem z nią.
-Szefie poprzednim razem ledwo to przeżyła, jej organizm jest osłabiony, musimy poczekać dwa tygodnie.
-Czy ja coś powiedziałem?
-Tak szefie.
-A więc, migiem!-----Perspektywa Ethana-----
Dziewczyna znowu była przypięta do tego metalowego stołu. Szkoda mi jej, ja wiem co sobie myślicie, morduję ludzi na zlecenie, a szkoda mi mordercy. Prawda jest taka, że ona nie chciała tego robić, została do tego zmuszona, a jak ją widzę to mnie ściska, tylko nie wiem gdzie. Kurde chciałbym jej pomóc jakoś, ale nie wiem jak, znaczy mógłbym wysłać filmy z kamer do tych całych avengersów czy jak mi tam, ale na kilku jestem ja, a to mnie pogrąży.
Pożyjemy, zobaczymy.-----Perspektywa Pietra-----
Dostałem link na maila, nie chciało mi się w to wchodzić, ale zainteresowała mnie wiadomość: "na kilku klatkach jestem ja, prawdopodobnie właśnie skazałem się na dożywocie, ale mi jej szkoda.". Kto z was by nie wszedł w link niech pierwszy rzuci kamieniem. Tylko nie w telefon, chcę to jeszcze obejrzeć.
Na stole leżała Shadow cała spocona, zwijała się z bólu. W tle było słychać pojedyncze głosy, chyba jakiś jajogłowych doktorków. Jeden z nich mówił, że teraz na pewno nic nie będzie pamiętać i wszytko wróci do normy, ale gdy patrzyłem na termometr widziałem czterdzieści jeden stopni, a białko ścina się przy czterdziestu dwóch, więc wątpiłem, że będzie lepiej. W rogu ekranu pojawił się mężczyzna, który patrzył dokładnie na kamerę i z ruchu warg wyczytałem, że to jakiś adres, więc bezzwłocznie pokazałem ten film reszcie drużyny.**********
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba, bo pisałam go od zeszłej dekady.
Ktoś w ogóle czekał na rozdział?
CZYTASZ
Shadow
FanfictionKim jestem? Myślałam, że już nigdy się nie dowiem, lecz kiedy to odkryłam, gra pozórw stała się jeszcze trudniejsza. Byłam jednym z żołnierzy Hydry. Byli moją rodziną, albo przynajmniej tak mi mówili. Przecież rodziny się nie zdradza, prawda? Popeł...