Rozdział 21

620 18 4
                                    

Na początek kilka słów ode mnie jestem mega wdzięczna za zainteresowanie moimi wypocinami. Zaczęłam zabawę z pisaniem dla zabicia czasu wolnego nagły wzrost wyświetleń zmotywował mnie do kontynuowania mojej pracy dziękuję ! <3 

________________________________________________________________________________

Gdy stanęłam przed lustrem w holu sama nie byłam w stanie rozpoznać siebie. Doskonale pamiętałam tą sukienkę moja mama ją uwielbiała mówiła że miała ją na sobie gdy poznała mojego ojca. Tak z Bradem jesteśmy od innych ojców, ale nam to nigdy nie przeszkadzało kochał mnie a ja jego to dla nas się liczyło najbardziej. Kiedyś za małolata chciałam bawić się z chłopakami w moim wieku o ile dobrze pamiętam miałam wtedy z 10 lat. Bawili się w tak zwanych policjantów i złodziei, nie chcieli bawić się ze mną bo powiedzieli, że nie dam rady złapać nikogo, obstawiali, że dalej cierpię na brak kondycji gdy mój brat ich wyśmiał i założył się z jednym z chłopców o to, że wyłapie ich wszystkich. Kiedy skończyliśmy grę, nieznany mi chłopak w ramach zakładu musiał biegać w samych majtkach po osiedlu śmiali się wszyscy łącznie ze mną i moim bratem zawsze wierzył we mnie i ja będę wierzyć w niego bo wiara daje nam nadzieję na lepsze jutro a to nadzieja umiera ostatnia. 

- Mia! Słuchasz mnie?- zapytała zirytowana Lola, na co głupio się do niej uśmiechnęłam.

- Przepraszam, odleciałam.

- Ostatnio często ci się to zdarza. Mia wiemy, że jest ci ciężko na pewno wszystko w porządku? Nie musisz udawać. 

Po słowach mojego przyjaciela chciałam rzucić wszystkim o ziemie i powiedzieć, że czuję się fatalnie ruszyć w stronę mojego pokoju i tam zostać, ale postąpiłam inaczej.

-Wszystko jest okej Matty, nie masz czym się martwić. - kłamstwo, ostatnio często ich okłamuję, jak mam obarczyć kogoś swoimi problemami jak ktoś z nich może być następny, każdego dnia odchodzę od zmysłów bo nie boję się co stanie się ze mną sama tego piwa naważyłam to muszę je wypić a to, że moi przyjaciele chcą pomóc powinno być mi na rękę, ale nie jest. poprawiam usta nudziakową matową szminką ostatni raz przeglądam się w lustrze patrzę na moich idealnych przyjaciół rzucam im butelkę mojego ulubionego szampana Matty wyciąga w jego kierunku swoje długie ręce ale Lola jest sprytniejsza wymija chłopaka i szybko łapie trunek w ręce.

- To jest trunek dla królowych, masz cycki żeby nazywać się królową? Jaskiniowcy mogą pić browarka na pewno coś tam dla siebie znajdziesz.- powiedziała Lola puszczając mi oczko na co zaczęłam lekko chichotać. 

-Małpy, zamówię taksówkę.- ruszył w stronę kuchni.

Stoję oparta na balkonie, palę papierosa w oczekiwaniu na wcześniej wspomnianą taksówkę, a moje myśli odlatują do bruneta ciekawe czy się tam pojawi jeśli w jakiś chory sposób zależy mu na mnie to na pewno się tam pojawi, ale czy na pewno jestem tak przekonana po tym facecie nie wiem czego mogę się spodziewać byłam martwa emocjonalnie a on wszystko zepsuł całą moją barierę zdmuchnął jednym ruchem ust, jednym spojrzeniem tym pustym spojrzeniem sprawiał, że każdy zamierał a mi przyspieszało serce czy mam skłonności samobójcze bardzo możliwe coraz bardziej zaczynam się do tego przyznawać.

-Mia taksówka!- usłyszałam krzyk Loli z dołu zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyłam szybko na dół do przyjaciół.

Matty objął nas dwie i razem ruszyliśmy na moją urodzinową imprezę.

Gdy weszliśmy do wynajętego pomieszczenia zdiwiłam się na frekfencje ludzi, z 3\4 tych osób rozmaiwałam może z 1 lub w ogóle ale miło z ich strony, że się pojawili. Zaczęłam się witać ze wszystkimi ale wciąż wypatrywałam tylko jednej osoby której nie byłam w stanie dojrzeć. Po kilku drinkach z Zackiem i Lolą byłam już pijana i bawiłam się w najlepsze. Przechodziłam koło wejściowych drzwi żeby iść potańczyć gdy przez drzwi zaczęły wchodzić kolejne osoby i byli to moi nowi znajomi a na końcu paczki stał mój brat. Od razu rzuciłam się mu na szyję będąc dalej w szoku, że tutaj jest.

- Niespodzianka!- krzyknął, obejmując mnie mocno.- Wszystkiego najlepszego młoda.- powiedział podarowując mi małe pudełeczko a w nim piękny wisiorek z nieskończonością - Tak jak moja miłość do ciebie jest nieskończona Mia zawsze będę przy tobie.- dodał. 

- Tak się cieszę, że tu jesteś.- powiedziałam jeszcze raz przytulając się do chłopaka.

Bardzo cieszyłam się, że mój brat dał radę jednak przyjechać na czas, ale jedna myśl przez całą imprezę nie dawała mi spokoju. Kiedy przywitałam się ze wszystkimi wzięłam Brada za rękę i pociągnęłam w stronę palarni.

-Mam pytanie.- moj brat nie ukrywał lekkiego zaniepokojenia

- Więc pytaj, młoda.

- Wiem, że to nie mój interes i nie powinno mnie to obchodzić...

- Do brzegu siostra, jesteś pijana i ciężko mi cię zrozumieć.- przerwał mi Brad, a ja sarkastycznie się do niego uśmiechnęłam.

 - Wiesz może czy Theo ma zamiar przyjść dawno go nie widziałam a mam urodziny ewidentnie mnie unika a ja nie wiem o co chodzi. Nie wiem co ja mu zrobiłam.

-Więc chodzi o niego szczerze Mia, zabroniłem mu kręcić się wokół ciebie, nie podoba mi się to boję się o twoją relację z nim. 

- Nie uważasz, że relacją między mną a Theo powinnam zająć się ja i on a nie wtykasz w nią swój nadopiekuńczy nos braciszku? 

- Ma walkę.

-Co, i to ja niby jestem pijana słyszysz co ty..- i nagle uświadamiam sobie co on do mnie powiedział i spoglądam na brata z niepokojem.- O kurwa.

-Wychodząc z pomieszczenia mijałam wszystkich którzy patrzyli się na mnie z niepokojem ja kierując się w stronę drzwi wyjściowych zgarnęłam butelkę whisky złapałam Zaca za ramie odwracając go w moją stronę. 

- W tym momencie zawieziesz mnie tam gdzie odbywa się ta pieprzona walka, ale to już.- spojrzałam na Lolę i pociągnęłam ją w stronę wyjścia.

Zac stał jeszcze chwile w otępieniu i ruszył za nami.

- Mia nie sądzę, żeby to był najlepszy pomysł on zabronił mi ciebie tam sprowadzać, on nie chcę..

- W dupie mam to czego chcę a czego nie, albo mnie zawozisz albo dzwonię po taksówkę.- przerwałam mu.

-Wsiadajcie- powiedział otwierając samochód. 

Jeśli ten debil ma zamiar okładać się pięściami jak neandertalczycy to z chęcią na to popatrzę, jeżeli naraża swoje życie to ja muszę tam być.

________________________________________________________________________________

Miłego Dnia kochani, głosujcie i komentujcie <3 


FirstTheSky


Love MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz