Rozdział 24

488 13 3
                                    

Theo pov

Siedzę z kumplami w barze w którym spędzamy najwięcej czasu i myślę o tym co odjebałem, dałem się ponieść nie ogarnąłem swoich emocji, ale gdy siedzę obok niej tracę zmysły i kontrolę nad sobą. 

- Słuchasz mnie w ogóle? - z wyrzutem zapytał mój najlepszy przyjaciel. 

Spojrzałem w jego stronę, lekko marszczę brwi. 

- Nie. 

Zack lekko pyrga mnie palcem, a ja automatycznie łapie go za niego. 

- Wsadzić ci tego palca w dupę drogi przyjacielu?- pytam ze sztucznym uśmiechem. 

-Eh czego ty byś nie zrobił dla nas co? Ja ci mówię, że pojawił się jakiś nowy typ w mieście wpierdala nam się w interesy, a ty totalnie odfrunąłeś stary. 

- Niech będzie moja wina, możesz zacząć od nowa?- Mimo że, współpracuje z niektórymi chłopakami i robimy razem interesy to szanujemy się tak samo każdy z nas wie na co jest go stać i dzięki temu dopełniamy się w tym idealnie. 

- Nie wiem kim on jest Theo, gościu pojawił się z dupy i nic o nim nie wiemy tyle mam ci do powiedzenia.- odpowiedział lekko zirytowany Zack.

- Może jak nic o nim nie wiemy to nie jest stąd?- odpowiadam pewny siebie. 

-Uwaga ludziska! Geniusz!- krzyczy mój przyjaciel klaszcząc tak żeby tylko nasz stolik to słyszał- Amerykę odkryłeś.

-Baranie, chodzi mi o to, że może nie jest z naszego kontynentu. - i klepie go lekko ojcowskim uderzeniem w głowę, na co chłopak szeroko się uśmiecha. Czyżby ten świr przyjechał tu za nią?

-No, przecież wiedziałem.-  zakładając ręce na piersi - Pożartować nie można? 

-Dobra ja muszę się zbierać na trening chłopaki - mówię podnosząc się ze skórzanych siedzeń - Zack ani słowa dziewczyną dopóki nie będę pewny, nie chcę straszyć Mii. 

- Uuu, a od kiedy ty dbasz o panienki?!  - chłopak krzyknął kiedy byłem zdala od loży przy której siedziałem jeszcze chwile temu. Wychyliłem się pokazując przyjacielowi środkowy palec. 

Wsiadam do swojego  samochodu i w głowie mam tylko to, że jadę się wyżyć, wyładować całą frustracje.

----------------

Mia pov 

Siedzę z Lolą w świetnej księgarnio-kawiarni kocham takie miejsca, książki dają mi możliwość drugiego życia. Przeżywam każdą historie tak jakby była ona moją własną. Niestety cała moja kolekcja książek została w Polsce i tutaj nie mam ani jednej.

- Mia właśnie dostałam info o organizowanym ognisku, idziemy?- pyta mnie przyjaciółka robiąc do tego minę biednego pieska i moje pytanie brzmi jak jej odmówić? No nie da się. 

-Lola czy to konieczne? - udaje zniesmaczoną żeby podłudzić Lolę na wymyślenie argumentów dlaczego mamy pojawić się na tej imprezie. 

-Mia uważam, że jako przyszłe maturzystki powinnyśmy się tam pojawić, trzeba korzystać z możliwości bo kiedyś będziemy tego żałować. Z resztą ostatnio Zack nie ma dla mnie czasu, tej imprezy mu nie odpuszczę.- odpowiada pełna energii. 

- Nie no, to ewidentnie trzeba coś z tym zrobić. Lola pewnie nie masz się czym martwić, może ma dużo na głowie.

- Wiem, ale zawsze jakaś obawa jest. Brakuje mi go. Przez ostatnie 2 tygodnie widzieliśmy się może z dwa razy Mia, nie licząc spotkań w szkole które były też sporadyczne bo olewa to totalnie. Jest inteligentny i ma wiedzę ale czy to wystarczy przecież piszę w tym roku maturę powinien się trochę wziąć za to. - mówi lekko oburzona. 

- Uważam, że nie powinnaś się martwić na zapas, serio może to tylko chwilowe. 

- Nie wiem czuję, że coś przede mną ukrywa. Chciałabym się mylić albo chociaż wiedzieć co przecież może mi ufać. - przyjaciółka mi posmutniała, więc wiem że to czas w którym muszę działać. 

- Dobra koniec tych smutków, ja potrzebuje nowej bluzy, najlepiej butelkowa zieleń a tobie przyda się jakaś lawendowa.- zerkam na przyjaciółkę której oczy od razu rozpromieniały-Tak myślę, że lawendowy będzie twoim kolorem. - ruszyłam lekko puszczając do niej oczko, a ona ruszyła za mną.

Ruszyłyśmy w stronę sklepów, po drodze psikając się perfumami,  przy strefie jedzenia zawsze potem śmierdzi się fast food'em. Gdy znalazłyśmy wszystko czego potrzebowałyśmy ruszyłyśmy w stronę samochodu Loli. Ten passat który dostała od rodziców, jest cudny biała perełka. Wsiadając do samochodu puściłyśmy stare kawałki, które znamy na pamięć i głośno śpiewamy jadąc w stronę mojego domu mając z tego ubaw po pachy.


***


Szłam ciemnym lasem razem z Mattem i Lolą, Zack nie mógł przyjechać bo mu coś wypadło. Dawno nie widziałam tak zirytowanej przyjaciółki.  Lola w czasie drogi opowiada Mattowi wszystko co wyznała mi wcześniej, Matt niestety zawsze był raptusem i często działa a potem myśli o konsekwencjach, ale tym razem muszę przyznać mu racje. Chłopak od 10 min próbuje podjudzić Lolę, aby zaczęła olewać go tak jak on nią.

- Kurwa, Laura po prostu to zrób, spróbuj chociaż. - namawia dalej Matt.

- Też tak uważam.- odezwałam się pierwszy raz od kiedy wdali się w bardzo porywająca rozmowę, tak porywająca, że zaczęłam już wątpić czy dziewczyna nie zamknie mu buzi w jakiś mało elegancki sposób.

- Co?- zapytała zaskoczona Lola.

- Dobrze mnie słyszałaś, pokaż, że kotek ma pazurki. - zbliżyłam się i dałam jej buziaka w policzek- Laura jesteś cudowna, nie wątp w to i pokaż mu co traci gdy go nie ma przy tobie.

Matt łapie nas w grupowy uścisk przez co zderzamy się z Lolą lekko się śmiejąc. 

- No to laski idziemy na imprezkę! - krzyknął mój przyjaciel. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Miłego dnia <3 

FirstTheSky



Love MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz