Rozdział 9

716 14 4
                                    

Theo pov 

-Serio to zrobiła?- zapytał Etan, podnosząc mi tym ciśnienie- ta dziewczyna mi się podoba. 

-Szkoda, że mi kurewsko działa na nerwy. - odparłem.

Jebana Anna ona nie umie trzymać języka za zębami, ma farta, że jest córką dawnego wspólnika mojego ojca bo dawno pokazałbym gdzie jej miejsce. Pójdziesz z dziewczyną kilka razy do łóżka a ona wyobraża sobie nie wiadomo co, to prawda jest dobra w tym co robi, ale problem tkwi w tym, że nadaje się tylko do tego. Rozpuszczona córeczka gangstera, takie są najgorsze. Muszę zadzwonić do Brada, zebrać chłopaków czas na wyjaśnienia.

Mia pov

Przebudził mnie hałas na dole, nie wiedząc kto to złapałam za wazon i ruszyłam w stronę schodów prowadzących na dół. Szłam ostrożnie i tak skupiona, żeby nikt mnie nie usłyszał. Usłyszałam, że ktoś siedzi w salonie wyskoczyłam zza rogu gotowa do ataku a moim oczom ukazała się cała paczka łącznie z Jessi i wszyscy wybuchli chichotem. No zajebiście Mia, to się popisałaś i zaczęłam drapać się po głowie. 

- Tym chciałaś nas zabić? - pierwszy odezwał się Zac i zaczął się głośno śmiać, na co mentalnie palnęłam się w czoło.

- Może.- odpowiedziałam naburmuszona.

Z kuchni wyszedł Brad i od razu przypomniała mi się jego broń z pokoju, spuściłam wzrok na dywan.

- Mia musimy porozmawiać i wyjaśnić ci pewne sprawy, żebyś była bezpieczniejsza. Z początku nie mówiliśmy ci o pewnych sprawach bo myśleliśmy, że tym cię chronimy. Ostatnie wydarzenia pokazały nam sytuacje której chcieliśmy uniknąć dzięki twojej niewiedzy.- Etan na chwile przerwał i zaczął mówić dalej z takim skupieniem, że nie pozostało mi nic innego prócz uważnego wysłuchania go.- To co się stało, wydarzyło się przez nas, znaczy tak jak powiedział ci Rex za dług twojego brata. 

A mój wzrok od razu padł na chłopaka o którym mowa. Stał ze spuszczoną głową w dól, jakby wstydził się spojrzeć mi w twarz. Tym razem odezwał się White. 

- Twój brat na ogół nie bierze udziału w moim biznesie...- nie dałam mu dokończyć.

- w twoim biznesie?- aż prychnęłam, kurwa serio bawią się w gangusów. Chwila czy on powiedział, że nie bierze w tym udziału?! Jak można tak kłamać! Słyszę moje myśli jak krzyczą nie jestem w stanie uwierzyć, że dalej mnie kłamią. Spojrzałam na White, który dokładnie mi się przyglądał, jakby próbował wybadać jak się zachowam.

- Kłamiesz.- wysyczałam przez zęby i ruszyłam do pokoju brata po jego sprzęt, kiedy wracam do salonu wszyscy byli na tych samych miejscach. Rzuciłam bronią pod nogi Theo, tak wiem, że nie jest odbezpieczona. Chłopak spojrzał na spluwę, na mojego brata i na końcu zauważyłam jak rozszerza oczy. 

Szybko odwrócił się w stronę mojego brata i zbliżył się do takiej odległości, że stali twarzą w twarz. 

- Jesteś większym kretynem niż myślałem, Brad.- i teraz to on syczał ze złości- prosisz mnie, żebym krył ci dupę, a ty trzymasz broń na wierzchu? Jesteś, aż takim kurwa idiotą. 

- Theo daj mu spokój. - tym razem do rozmowy wtrąciła się Jessica. Podeszła do mnie, złapała pod pachę i ruszyła w stronę ogródka.

-Banda Jaskiniowców.

-Słuszna uwaga. - zaśmiała się Jessi.- Stwierdziłam, że lepiej żebyśmy pogadały jak laska z laską, nie masz nic przeciwko?- uśmiechnęła się do mnie szeroko. 

Kiwnęłam jej głową na nie. W sumie to i może nawet lepiej, że postanowiła sama mi to wyjaśnić, na pewno zrobi to spokojniej.

- Mia to, że Theo zajmuje się takim biznesem, a my mu pomagamy nie wiążę się wyłącznie z pieniędzmi. Zadawaliśmy się z nim, już wtedy gdy to jego ojciec trzymał nad tym całym gównem rękę.

-Co się z nim stało? -zapytałam niepewnie.

-To akurat nie jest moja sprawa i nie obraź się ale wolałabym, nie wtrącać się z gadaniem o jego przeszłości. To jest jego życie i po prostu nie będę się w to wtrącać. 

-Jasne rozumiem. 

-Kontynuując,  gdy nadszedł czas na to by to jego syn przejął interes, wszyscy zdecydowaliśmy się mu pomóc, na co był cholernie wściekły,ale wiesz co stwierdziliśmy z chłopakami? Theo musi mieć przy sobie prawdziwych przyjaciół, ten biznes nie jest przyjemny to by go zniszczyło, a my trzymamy go jedną nogą w niebie, kiedy on przekracza granice piekieł. Jesteśmy jego oparciem, przyjaciółmi i najbardziej oddani w robocie. Twój brat wraz z Zac'iem są najbliżej niego, jeżdżą z nim na akcje stąd broń u Brada. Twój brat pracował  i przesyłam wam pieniądze na życie z brudnych interesów,  ale to za to dałyście radę. Dzięki temu twoja mama się podniosła, bo miała jeszcze do czego,  a ty co zjeść, chodzić do szkoły i się ubierać. Nie zrozum mnie źle jestem dumna z niego bo jest moim przyjacielem i dał sobie radę z całym gównem jakie go spotkało i ty też powinnaś Mia.

-A możesz mi naświetlić czym dokładnie się zajmują?- głos mi drżał i nie wiem czy to ze strachu czy zdenerwowania. Nie jestem pewna czy chce to wszystko wiedzieć, ale nie ma już odwrotu.

- nielegalne wyścigi tym zajmuje się zazwyczaj twój brat i Theo jak ma ochotę się zabawić, handel masowy Theo, Zac, Brad, Scott i mój Etan. Ja zajmuje się kamerami,alarmami ogólnie mówiąc to informatyczne sprawy. A reszta zależy od kaprysu Theo.- skończyła śmiejąc się. 

Ruszyłyśmy spacerkiem w stronę domu, gdy weszłam do salonu broń dalej leżała na podłodze. 

-Bracie, czy byłbyś tak w dupę uprzejmy i schował to gdzieś  gdzie ja ani mama więcej tego nie znajdziemy. 

Mój brat z wielkim uśmiechem podniósł głowę do góry i spojrzał na mnie, wyglądał na przejętego tą całą sytuacją. A ja postanowiłam na razie poudawać, że to nic takiego pewnie do jakiegoś czasu. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zgodnie z obietnicą<3 

Miłego:) 

FirstTheSky

Love MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz