Rozdział 5

842 22 6
                                    

Mia pov

Jestem w totalnym szoku, wiedziałam, że jest on mega pojebany ale żeby aż tak żeby bić się za pieniądze. W tej chorej grze występują w ogóle jakieś zasady?! Patrze jak Theo przyjmuje i oddaje ciosy każdy z coraz większą siłą. Skąd to wiem widzę jak twarz chłopaka który z nim walczy, lata jak pieprzony balonik na wietrze. Chłopak całą twarz ma we krwi. Z jednej strony cieszę się, że to nie on jest w takim stanie, a z drugiej... no właśnie czemu mnie martwi ten dupek. Jak długo będę udawać, że jego osoba mnie nie rusza? Odpowiedź brzmi tak długo jak będę mogła, wiązanie się z nim byłoby jednym z większych problemów w moim życiu. Życie z nim byłoby na maxa skomplikowane, jestem pewna, że bałabym się własnego cienia. Gdyby był tutaj mój brat pewnie czułabym się bezpieczniej. Walka się skończyła oczywiście wygrał Pan z ego większym niż on sam mierzy, a ja sama przez czas tej walki wypiłam z dwa drinki przez co byłam już lekko szumiało mi w głowie tak jak wspominałam słaba głowa. Zamieszanie się skończyło i wszyscy wrócili na sale z parkietem, tak jak pokierował nas facet mówiąc przez mikrofon.

- Widziałaś gdzieś Zac'a? Widziałam jak wychodził z Theo po walce,ale nie wiem gdzie jest. - zasmuciła się Lola. 

- Nie widziałam go ale idź go poszukać a ja będę tutaj, tylko wróć tu po mnie. - odpowiedziałam  lekko się śmiejąc. 

- Okej, ale Mia uważaj na siebie nie chce powtórki z galerii. - zażartowała. 

Szkoda, że mi nie jest do śmiechu, dalej nie mogę pojąć dlaczego ktoś chciał mnie skrzywdzić. Świetnie jeszcze zgubiłam portfel z pieniędzmi, po prostu zajebiście gdzie ja mam mózg! Karcę sama siebie w głowie i widzę, że w moim kierunku zmierza wysoki dobrze zbudowany, trochę starszy facet z drinkiem w ręku. 

- Hej śliczna, jestem Rex. 

- Możesz stąd iść?- nie lubię rozmawiać z obcymi a w dodatku mam ostatniego drinka i chciałabym go wypić w spokoju. 

- uuu ktoś tu nie ma humoru, ale dobra lala jak chcesz. - i odszedł tak po prostu. Nie dziwiłoby mnie to aż tak bardzo gdyby nie to, że nie wyglądał na mężczyznę który przyjmuję odmowy, miłe zaskoczenie. Wypiłam do końca drinka na raz i stwierdziłam, że znajdę jakąś łazienkę. 

Przeszłam z pięć metrów i zaczęłam czuć się dziwnie, czuję jakbym chodziła po gąbce, wszystko jest takie ekscytujące i robi mi się niedobrze. Kurwa gdzie ta pieprzona toaleta, chodzę jakimiś czarnymi zakamarkami klubu i nic żadnej toalety. Odwracam się by zawrócić co sprawia mi straszną trudność i sama musiałam się podeprzeć ręką o ścianę, żeby się nie wywrócić podnoszę głowę i widzę sylwetkę mężczyzny który zmierza w moją stronę. 

-Theo? - zdołałam wybełkotać, gdy poczułam ból na policzku. 

-Pudło, dziecinko, i co ja mam teraz z tobą zrobić, ostatnio musiałem cię trochę poganiać po tej galerii, zmęczyłem się to po pierwsze i twój chłopaczek ma dobrego prawego. 

-Zostaw mnie, proszę- jęczę czołgając się po podłodze, kurwa co mi jest przecież nie wypiłam dużo trzy drinki z martini już dawno powinny zejść. I dostałam kopniaka w brzuch. - Cz.. Czemu mi to robisz ? - załkałam, a łzy poleciały po policzkach. Tak cholernie się boję. 

Facet złapał mnie za włosy i podniósł, przez co mogłam dokładniej przyjrzeć się jego twarzy i z szoku, aż otworzyłam buzie. To ten facet co próbował do mnie zagadać, kurwa czy w okół mnie kręcą się same pojeby?  

- Przekaż Whitowi, że długi twojego braciszka moja droga przejdą na ciebie. - złapał mnie za policzki w taki sposób, że otworzyłam buzie a on wrzucił mi tam jakąś tabletkę. - to jest ostrzeżenie, następnym razem tak cię naćpam, że nie wytrzymasz i sama się kurwa zabijesz, rozumiesz do cholery?!!-rzucił mną o ścianę i zniknął tak szybko jak się pojawił. Czułam krew w ustach i miałam rozerwane ramiączko sukienki przez co musiałam trzymać ją z jednej strony, ledwo dawałam rade obraz mi się zamazuje. Widzę drzwi i wparowuje tam z całym ciężarem ciała i padam na kolana zaczynając płakać. 

Theo pov

Zamurowało mnie, chyba pierwszy raz w życiu patrzę się i nie wiem co zrobić. Patrzę w oczy dziewczyny i widzę przerażenie, Kurwa ona jest przerażona, co się do cholery stało. 

Podbiegam do niej patrzę jej w oczy i jestem w szoku ona jest naćpana. Jebana kretynka jak może brać taki shit. 

- Kurwa naćpałaś się serio Chandler!?- krzyczę jestem wściekły. 

Dziewczyna uniosła na mnie wzrok i ona płakała, jak nic musiało się coś stać.

-Pomóż mi błagam, Theo błagam cię - prosiła mnie tak jakby myślała, że zostawię ją tak leżącą na podłodze, co jest totalnym absurdem, gdybyś tylko kurwa wiedziała. Wziąłem dziewczynę na ręce i ułożyłem na sofie w swojej szatni. 

- Mia co się stało? 

- Theo mam dla ciebie wiadomość od tego który mi to zrobił. 

Bełkoczę ale doskonale ją rozumiałem. Kurwa któryś z tych kretynów odważył się ją tknąć, mogłem wcześniej o tym pomyśleć, że będzie to tak wyglądało dla jej dobra będę musiał zrobić coś za co jej brat urwie mi głowę. Nie to żebym się go bał bo to ja tu rządzę ale Brad jest dla mnie jak brat.

-Długi mojego brata przejdą na mnie. 

I odleciała, kurwa zemdlała. Nie spodziewałem się takiego obrotu akcji, myślałem, że jak nie będę się zbliżał to ona będzie bezpieczna, szlag! 

- Mia ! 

Nic 

-Mia, Kurwa!

Nic 

-Ja pierdole! 

Wyciągam szybko telefon i dzwonie do Zaca. 

-Masz jebane trzy sekundy żeby podstawić mi auto pod tylne wyjście ! - i się rozłączyłem, będę musiał zabrać ją do siebie. Jakby jej mama zobaczyła ją w takim stanie to rozerwałaby ją na kawałeczki, ale oczywiście ja byłbym pierwszy w kolejce a tego nie chcemy. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Po pierwsze nie wiem czy kontynuować tą parodię książki, czuję,że chyba mi nie idzie. Trochę motywacji z waszej strony by się przydało. 

Także gwiazdki mile widziane, również proszę o trochę udostępnienia książki innym <3 

Lovki, kisski <3 


Love MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz