Rozdział 36

198 9 2
                                    

Patrząc na niego mógłby zniknąć cały świat. Mogłabym złapać pierwszą lepszą rzecz cisnąć nią prosto w moją przeszłość i powiedzieć, że gówno znaczyła.  Chłopak milczy od kilku minut zajmując się swoim czekoladowo-karmelowym deserem z rurkami i ciastkami wszelkiego rodzaju. Theo ze względu prawdopodobnie jego uroku osobistego pierwszy wsuwał już swoje lody ze smakiem mi pozostało grzecznie czekać na swoją porcje i kiedy widziałam już jak kelnerka idzie z moim zamówieniem szczęśliwa wpatrywałam się w nią z szaleństwem w oczach gdy zobaczyłam co niesie.  Miał racje odrobił prace domową w 100% dziewczyna kładzie nam na stolik moje zamówienie a ja z bananem na twarzy siedzę i wpatruje się w Theo nie wiedząc co powiedzieć dalej udało wydukać mi się: 

- Dziękuje - powiedziałam lekko się zawstydzając, że chłopak nadrobił o mnie nawet takie informacje. 

Zajęta wcinaniem deseru nie zauważyłam kiedy do stolika podszedł duży mężczyzna. Na początku nie zwracałam na niego zbytnio uwagi ale kiedy podniósł rękę i zobaczyłam pierścień jak u mężczyzny w galerii szybko podniosłam wzrok. Łysy mężczyzna nie raczył nawet na mnie spojrzeć, jakbym nie istniała. Korci mnie aby się odezwać, i zapytać skąd ma taki pierścień ale nie zdążyłam bo mężczyzna żegna się z chłopakiem i odchodzi dalej traktując mnie jak powietrze.  

- Kto to był? - pytam z ciekawością wypisaną na czole. 

- Nikt kto powinien cię interesować. - odpowiedział szybko i krótko a następnie wrócił do roztopionych już lodów.  

Trochę się zmieszałam jego odpowiedzą ale staram się tym za bardzo nie przejmować przecież to nie moja sprawa gdyby nie ten cholerny pierścień który już widziałam. Przecież Mia nie jesteś głupia ani za młoda żeby umieć łączyć fakty.  Ile razy zwątpiłam w swoje przeczucie i potem tego żałowałam.  Szybciej od chłopaka zjadłam swoją przekąskę, a głód nikotynowy zaczął do mnie docierać szybko i drażnił moje nerwy. Chłopak podnosi wzrok znad łyżki z lodami ja się do niego lekko uśmiecham co pewnie wygląda jakbym się zawstydzała i wiecie co tak było. Jego cudne ciemne włoski padają na jego czoło a ja nigdy nie wymaże tego obrazu ze swojej pamięci, nosz kurwa mógłby wisieć tam nad tym wejściem jako reklama tej budy i dam sobie ręce przy samej dupie uciąć, że 3/4 dzieci będzie tu przychodzić żeby tylko go spotkać. Nigdy nikt nie zrobił na mnie tak dobrego i złego wrażenia jednocześnie. Chłopak raz jest otwarty jak książka dla dzieci a raz gryzie niczym księga z Harrego Pottera. Theo skończył swój deser na końcu mlaszcząc jak dziecko i oblizując usta, na co rechoczę jak dziecko a on spogląda na mnie zabawnie unosząc brwi. Myślę, że od dawna z nikim tak dobrze się nie bawiłam, do szczęścia nie potrzeba mi wiele a nawet tyle niektórzy nie potrafią dać drugiej połówce którą podobno kochają. Niektórzy potrafią dawać strach o ciebie i twoją przyszłość, ból psychiczny że przestajesz panować nad sobą i już siebie nie poznajesz w lustrze i na końcu załamanie z którego albo wyjdziesz albo się pogrążysz. Obwiniasz siebie mało tego on również obwinia ciebie za jego problemy kłopoty bo jesteś kobietą powinnaś być zawsze MIŁA. Sprawił, że jak wypowiadam to słowo choćby w głowie to przychodzi gęsia skórka. 

-Słuchasz mnie? - z piętnastego wymiaru wyrwał mnie głos chłopaka.

- Szczerze? To na chwilkę się zamyśliłam. Mógłbyś...- Theo nie dał mi dokończyć.

- Chodź idziemy, pokaże ci coś. - nie czekając na moją reakcje ruszył w stronę wyjścia, a ja w krok za nim.  Podbiegam obok niego żeby łatwiej mi się z nim rozmawiało i wybadać czy przypadkiem nie jest zły za to, że go nie słuchałam. 

- Kolejna wycieczka? -  Ten dzień mógłby się nie kończyć a ja podskoczyłam jak dziecko dwa razy z nogi na nogę i przystanęłam cała czerwona jak burak. Odwróciłam się w stronę chłopaka i zaczęłam się śmiać, nie mogłam uwierzyć ale on zaczął śmiać razem ze mną a ja w duchu cieszę się, że udało mi się rozładować atmosferę. W ciszy podchodzimy do samochodu wsiadamy, on puszcza radio odpala papierosa następnie podając mi zapalniczkę zachęcając mnie od razu do odpalenie używki tak jak on. Nie protestując bo pomimo młodego wieku tak paliłam papierosy. Szczerze miałam to jako jedyną odskocznie od tego całego syfu w którym tkwiłam czekałam kiedy skończą się nerwy i sama biegłam na górny balkon zapalić papierosa którego paczki miałam pochowane w całym domu. Kiedy znaleźli jedne to zawsze miałam kilka kolejnych. M. nigdy nie przepadał jak śmierdziało ode mnie papierosami chociaż sam palił jak smok mi nie pozwalał a ja ukrywałam się z tym jakbym robiła coś strasznego bo przecież byłam kobietą. Theo pędził przez miasto w stronę wyjazdu z miasta, a ja ekscytuję się z chwili na chwilę i kilometr po kilometrze jeszcze bardziej. Ten chłopak sprawia, że czuję się wyjątkowa nie chce tego nigdy zepsuć. Widok z chwili na chwile był coraz bardziej odejmujący dech w piersiach, bo Theo jechał drogą ku górze i zaczynało być widoczne miasto a z racji iż się ściemnia nie mogę doczekać się gdy trafimy na miejsce i będą mogła zobaczyć to co sobie wyobrażam. Spoglądam delikatnie na chłopaka, który jest bardzo skupiony na jeździe a ja uświadamiam sobie, że za żadne skarby go nie stracę. 


Love MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz