11. Sally

111 7 2
                                    

Od ostatniej imprezy nie odzywałam się do Olivera, ogólnie unikałam ludzi i czekając na powrót do domu, spędzałam czas w pokoju, jedynie pisząc od czasu do czasu z Rowanem lub z dziewczynami, którzy nie mieli zielonego pojęcia, o tym co się stało. Było mi zwyczajnie w świecie wstyd. Dobrze nie pamiętam, co się wydarzyło, ale wypiłam za dużo. Imprezę pamiętam tak do połowy, ostatnie co udało mi się dobrze zapamiętać to rozmowa, bardzo długa rozmowa z Jaxem, po tym jak Oliver poszedł tańczyć z Olivią. Mój towarzysz zdecydowanie za często i za bardzo ochoczo pilnował tego, bym nie była trzeźwa i ochoczo zamawiał kolejne napoje. 

Co jakiś czas przypominają mi się jakieś urywki, ale to nic co bym mogła skleić w jedną całość. Wiedziałam, że gdy wróciłam do pokoju, był ze mną Oliver. Jednak nie wiedziałam, jak długo tam został. Pamiętałam jedynie, że pomógł mi dostać się do pokoju i położyć się do łóżka, ale nic więcej. Rano gdy się obudziłam z potwornym bólem głowy, go nie było, więc miałam jeszcze odrobinę nadziei, że nie zdążyłam zrobić czegoś głupszego.

Większej kompromitacji nie dało się wymyślić. Tylko ja byłam w stanie w kilka dni tak się ośmieszyć.

Byłam na siebie wciekła za tę cholerną umowę zawartą w windzie. Gdyby nie ona spędziłabym spokojnie wieczór w pokoju, a przede wszystkim zachowałabym resztki godności.

Jednak nie zmienia to faktu, że Oliver zachował się naprawdę w porządku, ale szczerze po lepszy poznaniu go — wiedziałam, że dotrzyma danego mi słowa. Wiedziałam, że nie był tak nieodpowiedzialny jak mój brat.

Właśnie pakowaliśmy się do samochodów, by wrócić spokojnie do domu. Byłam wdzięczna, że ten wyjazd się kończył.

- Mamuś jadę teraz z wami — powiedziałam do kobiety, która akurat upychała rzeczy na tylne siedzenie. Wolałam ją uprzedzić, by zostało dla mnie trochę miejsca.

Jakim cudem zawsze przywozimy z powrotem o wiele więcej pakunków?

- Nie jedziesz z chłopakami? - Wyprostowała się i spojrzała na mnie, ale nie pozwoliła odpowiedzieć na pytanie. — Czemu?

Przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. Przecież nie mogłam powiedzieć jej, że nie byłam gotowa spojrzeć Oliverowi w oczy, po tym jak pomógł mi po imprezie. To było krępujące. Wiedziałam, że nie mi pierwszej to się zdarzyło, ale jednak nie powinno to się nam przytrafić.

- Bo... Wolę jechać z wami — powiedziałam nieprzekonująco, akurat wtedy, gdy przechodził obok mnie John ze swoim przyjacielem. Ten drugi spojrzał się w naszym kierunku, ale szybko wrócił wzrokiem na swój telefon. - Bezpieczniejsza jazda taty bardziej mi odpowiada — wytłumaczyłam, co zresztą nie mijało się z prawdą. Nie znosiłam brawury podczas jazdy.

Sama zaczęłam upychać rzeczy w samochodzie tak, by się wszystko zmieściło, gdy podszedł do mnie jeden z młodszych braci Olivera.

Przyznam szczerze, że oboje swoją energią i ogólnie charakterem przypominali swojego starszego brata. Były to dwa małe słodziaki, których nie dało się nie lubić, mimo że do aniołków nie należeli.

Wypisz wymaluj — Oliver.

- Jedziesz teraz tym samochodem? - zapytał, pokazując palcem na auto moich rodziców.

- Tak, a czemu pytasz?

- To znaczy, że teraz ja mogę jechać z Olim? - zapytał z uśmiechem od ucha do ucha.

Dużo mu do szczęścia nie było potrzebne.

- A tego to nie wiem, musisz zapytać mamy.

Wątpiłam, by się zgodziła, ale może byłam w błędzie.

Zakazany I & IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz