32 - 2.12 Sally

87 6 4
                                    

Byłam wdzięczna za moje przyjaciółki. Były cudowne, najlepsze na całym świecie, naprawdę wyrozumiałe i za dobre... dla mnie. Nie zasłużyłam na nie, ale byłam za dużą egoistką, by zrezygnować z tej relacji. Za to wolałam, dziękować im i podkreślać na każdym kroku, jakie to ja miałam szczęście, że były przy mnie.

Mauren zareagowała w miarę okay. Wspierała mnie tak samo jak Heat. Co prawda jej musiałam tłumaczyć wszystko dłużej i zwiększymi szczegółami, ponieważ nie wystarczały jej ogólniki, którymi na początku rzucałam. Jej zachowanie wynikało jednak z tego, że nie była kompletnie w temacie. Jej znajomość mojej relacji z Oliverem zatrzymała się na szukaniu prezentu urodzinowego, co wydawało się być takie odległe. Od tego czasu wydarzyło się przecież tyle. Od przypadkowym znajomych przeszliśmy do czegoś bardziej znaczącego, na poważnie.

Do cholernego związku.

Byłam z Oliverem! Jakim cudem? Sama nie mogłam w to uwierzyć, więc dlaczego dziewczyn tak na dobrą sprawę aż tak to nie dziwiło?

Dobra. Mauren w pierwszej chwili nie mogła uwierzyć, ale szybko o tym zapomniała, gdy jej wszystko wyjaśniłam, a Heat chyba nawet przez moment nie pokazała jakiekolwiek szoku.

To nadal było takie nierealistyczne, ale zarazem to była najpiękniejsza bajka, o jakiej słyszałam.

Czy Mauren mnie opieprzyła? Owszem. I to nie raz ani dwa. Zresztą do tej pory mi to wypominała przy każdej okazji. Miała pretensje o to, że jej nie zaufałam, że nie powiedziałam i tyle to ukrywałam.

Zasłużyłam sobie na każde słowo, które padło z jej ust. Byłam słabą przyjaciółką. Beznadziejną, nie to co one. To co robiłam było słabe.

Mało tego robiłam to nadal, ponieważ mój najlepszy przyjaciel nie miał o niczym pojęcia. To on był dla mnie zawsze najbliższy, a teraz czułam się tak daleko od niego, a to wszystko przez kłamstwa, którymi go obdarowywałam za każdym razem, gdy tylko robiło się gorąco.

Mauren właśnie to nie podobało się najbardziej i nie była w tej kwestii aż tak wyrozumiała, jak Heat. Postawiła mi ultimatum. Do końca tego miesiąca miałam wszystko wyśpiewać Rowanowi, inaczej zrobi to ona.

Musiałam w końcu się odważyć i wyznać mu całą prawdę, ale to było tak bardzo trudne. Nie chciałam stracić przyjaciela, choć były momenty, w których wydawało mi się, że właśnie teraz go straciłam.

Byłam cholernym tchórzem.

Nie tylko w tej kwestii.

Bałam się konfrontacji z Rowanem, z Johnem. Bałam się wody, ciemności trochę też i pająków. O tak, pająki były straszne. Bałam się opinii innych, bałam się jeść w miejscu publicznym, bałam się reakcji Olivera na moje ciało...

Bałam się sporo rzeczy.

Chociaż tego ostatniego coraz mniej.

Robiłam kolejne kroki, z których byłam zadowolona. Jednak nie wiedziałam czy dla chłopaka były one wystarczające.

Później te myśli szybko odlatywały, bo w końcu to był Oliver.

Mój Oliver.

Oliver, z którym właśnie leżałam na łóżku, przeglądając bez celu social media. Ja siedziałam na istagramie, a on przeglądał tik toka.

Właśnie z czegoś się głośno śmiał, więc spojrzałam w jego stronę. Jego wzrok był skupiony na ekranie telefonu, który trzymał wolną ręką, bo drugą obejmował mnie.

Tak na dobrą sprawę leżeliśmy na pół siedząco przez co rzuciłam okiem na filmik, gdy tylko go zobaczyłam, przewróciłam oczami.

– Boże, jaki ty dziecinny – prychnęłam ze śmiechem, ponieważ nie mogłam się powstrzymać.

Zakazany I & IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz