18. Oliver/Sally

166 9 0
                                        

Oliver

Siedziałem od jakieś czasu z Sally na pomoście. Na początku bała się cholernie, ale z czasem ten strach zmalał.

Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, chociaż teraz znów temat powrócił do naszych strachów.

Naszą rozmowę przerwał dźwięk telefonu Sally. Dziewczyna szybko zajrzała do urządzenia.

- Heat napisała, że wróciła już do domu.

Kiwnąłem tylko głową, bo wiedziałem, co Sally powiedziała znajomym. Ja moim tylko powiedziałem, że idę. Fakt — trochę dopytywali o szczegóły, ale nauczyłem się już to olewać.

Nie każdy wszystko musiał wiedzieć, a John o tym szczególnie. Nic złego nie robiliśmy, każdy z nas o tym wiedział, ale po prostu oboje bardzo dobrze znaliśmy mojego przyjaciela a brata dziewczyny i mieliśmy świadomość, jak by to się skończyło.

- Czyli następnym razem zwalczamy twój strach? - kontynuowała naszą rozmowę.

- Jakaś wspinaczka a może znów jakieś diabelskie gówno? - powiedziałem z irytacją, bo robiła mi na złość.

Podobała się mi nasza relacja. Nawet nie wiedziałem jak bardzo.

- O to są dobre pomysły. Ty to masz łeb, Oliver — zaśmiała się i uderzyła mnie lekko w pierś. Jej dłoń jednak szybko zniknęła, przez co poczułem takie dziwne uczucie. - A może jakiś skok ze spadochron? - Spiorunowałem ją wzrokiem, bo już naprawdę odlatywała. - No co? Przecież żartuję, sama bym na zawał zeszła — przyznała.

- Ja kiedyś chciałem — powiedziałem szczerze. - Ale to jeszcze przed wyjazdem do Palm Springs i przejażdżką na tej chorej maszynie.

- To diabelski młyn, diabelski młyn. - Podkreśliła to, machając ręką. - I serio? Co w tym widziałeś fajnego? Dla mnie to byłby koszmar. Już zaczął mnie boleć brzuch na samą myśl — zaśmiała się.

- To po prostu jakaś adrenalina, coś nowego. Coś do wspominania. Przecież nie robisz tego codziennie? Poza tym jeszcze kilka tygodni temu myślałem, że to będzie takie oczyszczające po prostu — wytłumaczyłem. - Z chłopakami chcieliśmy zrobić coś takiego. O, albo skok na bungee, ale teraz to mnie siłą nie zaciągną.

- Tak, z pewnością — przyznała, śmiejąc się. - Ale przecież, by ci tego nie zrobili.

- Nie wiedzą o tym.

- To, kto wie? - zapytała po chwili.

- Tylko ty — powiedziałem, a następnie spojrzałem na dziewczynę, uśmiechała się.

- Serio? Nie powiedziałeś nikomu?

- Nie czułem takiej potrzeby. Po co mają znać jakieś moje słabości? - odpowiedziałem szczerze.

Czasami lepiej nie mówić wszystkiego.

- Czyli jestem wyjątkowa? - zapytała, a ja pokiwałem głową.

Była wyjątkowa i nie tylko dlatego. Po prostu była inna niż wszystkie. Była dobrze mi znaną Sally.

- Znam twoją jedyną słabość. Czuję się na wygranej pozycji — zaśmiała się, a ja znów na nią spojrzałem.

Lubiłem na nią patrzeć, gdy się śmiała i nie tylko wtedy.

- To nie moja jedyna słabość — powiedziałem znów szczerze.

Miałem ich kilka. Kto ich nie miał?

- Tak? To jakie masz jeszcze?

- Nie powiem. I tak znasz już jedną. Wystarczy ci.

Zakazany I & IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz