14. Sally

204 10 2
                                        

Od mojej ostatniej kłótni, a prędzej dnia, w którym mój brat zrobił mi awanturę na środku korytarza — nie odzywaliśmy się do siebie. Po prostu mijaliśmy się bez słowa jak obcy ludzie. Mimo że Oliver coś tam wytłumaczył mi po tej sytuacji, to nadal nie rozumiałam, czemu to mi się oberwało. Ale John zawsze stosował się do tej złotej zasady — winę zwal na kogoś, kto stoi obok, nawet jeśli to nie miałoby sensu.

Po prostu winny zawsze był ktoś, nie on. Tym razem tym kimś byłam ja.

Trochę to bolało, zwłaszcza słowa, które uderzyły we mnie z dwojoną siłą, ale nie raz było gorzej.

Tym razem po kilku dniach było o wiele lepiej i nawet szczególnie o tym nie myślałam. Mało tego cieszył mnie fakt, że omijał mnie z daleka. Wolałam to niż kolejne chore sceny.

Oliver na prawdę mnie zaskoczył. Oczywiście — pozytywnie. Kolejny raz mi w jakiś tam sposób pomógł, a przynajmniej starał się to zrobić. Mimo że John był jego przyjaciel, potrafił zrozumieć moją reakcję i nie oceniał. Nasza relacja naprawdę od wyjazdu się poprawiła.

Dobra. Może inaczej — pojawiła się relacja, której wcześniej nie było. Nie był takim nieodpowiedzialnym, lekkomyślnym chłopakiem, za jakiego połowa ludzi go miała, a przynajmniej ja. Co prawda o skromność nie dało się go posądzić. Był bardzo, ale to bardzo pewny siebie, co kiedyś mogłoby doprowadzić go do arogancji.

Ale był miły, pomocny i może nad wyraz mówię, ale tak — kochany i uroczy, w tym, co robił.

Byłam mu wdzięczna za dwa momenty w Palm Springs i za to, że chciał jak najlepiej, gdy jego przyjaciel potraktował mnie, tak jak potraktował.

Nawet potrafiłam przymknąć oko na to, że bez zapowiedzi tak po prostu wszedł sobie do szatni, w której się przebierałam. Choć do tej pory się zastanawiałam, co on miał w głowie, wchodząc wtedy do pomieszczenia. Prawdopodobnie nic.

Mogłam być teraz niemiła, bo przecież mógł poczekać i nie robić takiego zamieszania, prawda? Nie musiał wchodzić bez pukania w momencie, w którym się przebierałam, a potem wyśmiać moje przezorne zachowanie. W każdym w innym momencie byłabym cholernie wściekła; wtedy też byłam zła, bo nie czułam się dobrze, z tym że po raz kolejny widział za dużo. W mojej głowie od razu pojawił się chaos i panika spowodowana wzrokiem chłopaka na mojej skórze, ale w tamtej chwili znów go potrzebowałam. Nie wiedziałam czemu, ale potrafił mnie uspokoić.

Co prawda postawił mnie w cholernie słabej sytuacji przed dziewczynami, które czekały przed drzwiami czy gorzej; przed tą przyjaciółką chłopaków, ale dzięki tej krótkiej wymianie zdań poczułam się odrobinę lepiej.

Czy byłam zawstydzona mimo że nic takiego się nie stało? Tak.

Czy rozmowa mi trochę pomogła? Tak.

Polubiłam chłopaka, choć momentami naprawdę mnie wkurzał jak mało kto. Dlatego intensywnie się zastanawiałam nad urodzinami, na które parę dni temu mnie zaprosił.

Zdziwił mnie tym. Naprawdę nie spodziewałam się tego.

Było to miłe, ale wątpiłam, bym tam się zjawiła. Już widziałam minę Johna, gdyby mnie tam zobaczył.

Jednak sytuacja, w której się właśnie znalazłam, dziwiła mnie jeszcze bardziej. Jeszcze parę tygodni temu nie przyszłaby mi ona nawet na myśl.

Mianowicie po raz kolejny siedziałam na kanapie w salonie Olivera z Loganem, Colem, ale i również z ich najstarszym bratem, co szokowało mnie najbardziej. Jakieś kilkanaście minut temu przyszedł i stwierdził, że spędzi swój czas z rodzinką. Miałam zamiar w tej sytuacji zbierać się do domu, bo i tak już robiło się późno, ale chłopaki ubłagali mnie, bym jeszcze została, a Oliver nie miał nic przeciwko. Nie potrafiłam im odmawiać, o czym dowiedziałam się już wcześniej. Może dlatego tak chętni byli do tego, bym to ja się nimi zajmowała?

Zakazany I & IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz