24 - 2.4 Sally

64 7 1
                                    

- Mówię poważnie - zaśmiał się Oliver, a ja patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana.

Oboje siedzieliśmy na ławce w parku i po prostu rozmawialiśmy, o wszystkim. Ja czując się naprawdę swobodnie usadowiłam się po prawej stronie z skrzyżowanymi nogami na drewnianych belkach, tylko bokiem opierając się o deski. Natomiast Oliver zajął miejsce po drugiej stronie, zakładając rękę na oparcie, przez co znajdował się naprawdę blisko i gdy tylko miał okazję muskał dłonią moje ramię. Siedząc w ten sposób mieliśmy doskonały widok na siebie, więc bez skrępowania go obserwowałam.

- Nie wierzę - zaśmiałam się dalej.

Chłopak właśnie przyznał się do obejrzenia paru odcinków serialu, który tak bardzo uwielbiałam, ale równocześnie tak samo bardzo nie był w stylu chłopaka. A tak przynajmniej mi się wydawało, bo jak się teraz okazało, nawet mu się spodobał.

No, tak dłużej myśląc, doszłam do jednego wniosku. Czy istniał ktoś kto nie lubił Lucyfera?

Był to świetny serial. Zabawny, poruszający i wciągający. A relacja głównych bohaterów tak bardzo angażująca widza. Trudna i niejasna - choć sami również ją niesamowicie komplikowali.

- Przysięgam. - Na jego słowa tylko pokiwałam głową. Nie miałam zamiaru się z nim kłócić.

Milczałam.

Chłopak cały czas mi się przyglądał, skanując każdy milimetr mojej twarzy. Nie mogłam jednak być na niego zła za to, ponieważ sama robiłam to samo.

- Mogę cię pocałować? - powiedział nagle, na co zamrugałam. Nie spodziewałam się tego w tej chwili.

Przez moment milczałam, aż w końcu powoli, naprawdę ostrożnie pokiwałam głową, a następnie dodałam cicho:

- Tak.

Chciałam tego. Bardzo. Jak za każdym razem, gdy był obok. Byłabym idiotką, gdybym odpowiedziała coś innego.

Nie bałam się o ludzi wokół, ponieważ nie było nikogo. Specjalnie usiedliśmy w takim miejscu na zaciszu, by nikt nam nie przeszkadzał oraz żeby nie rzucać się za bardzo w oczy.

Nie zdążyłam się nawet przesunąć w jego stronę, kiedy jego usta uderzyły w moje. Od razu przygryzł moją dolną wargę, lekko ją ciągnąc do siebie, na co się uśmiechnęłam. Uwielbiałam, kiedy tak robił.

Uwielbiałam, gdy mnie całował.

Chłopak położył rękę na mojej głowie w części potylicznej, przybliżając nas jeszcze bardziej, a ja swoje ręce umieściłam na jego karku, ponieważ musiałam go dotknąć. Pocałunek nie trwał długo, to było po prostu kilka muśnięć. Nie próbował dominować ani go pogłębiać. Dosłownie po chwili się odsunął, patrząc na mnie tak czule, jak potrafił tylko on.

Rozpływałam się na ten widok. Najchętniej bym to kontynuowała, ale byliśmy w miejscu publicznym, więc nie mogliśmy przeginać.

Wysiliłam się na uśmiech, choć w tej chwili było mi ciężko zrobić cokolwiek. Za bardzo pochłonął mnie ten pocałunek, a prędzej nasza bliskość.

Zresztą tak jak za każdym razem, gdy mnie całował.

A zdarzyło się to już kilka razy. Po pocałunku u mnie w domu - coraz częściej.

Oliver pocałował mnie wtedy, a następnie przeprosił. Znowu. Tak samo, jak wtedy na parkingu, ale tym razem się odezwałam. Powiedziałam mu długo nie myśląc, że nie musi mnie przepraszać, bo sama chciałam tego, tak samo mocno jak on. Nie miałam pojęcia, jak znalazłam w sobie tyle odwagi. Słowa same wyleciały z moich ust zanim je przemyślałam. Po prostu działałam pod wpływem emocji. Gdy tylko do chłopaka dotarł ich sens, kolejny raz złączył nasze wargi.

Zakazany I & IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz