27 - 2.7 Sally

149 9 4
                                        

Była umowa, więc o to rozdział. Kolejny dość długi i... bardzo ważny.

Koniecznie dajcie znać, jak wam się podoba. Każdy komentarz, tak bardzo motywuje.

Miłego czytania

Przestaliśmy.

Skończyliśmy "to", czymkolwiek to było. Już się nie nie przytulaliśmy, nie całowaliśmy...

I wiele więcej...

To był koniec. Nie tylko tej posranej relacji, w której już nie dawałam rady, ale również tej zwykłem, normalnej opartej na przyjaźni.

Od tamtego wieczoru nie rozmawialiśmy, a minął pieprzony tydzień! Mijaliśmy się jak obcy ludzie na korytarzu czy u chłopaka w domu, kiedy to opiekowałam się jego braćmi.

Czy bolało? Tak. I to bardzo.

Nie chciałam tego przyznać, ale prawdą było to, że przyzwyczaiłam się do niego. Do jego obecności i bliskości, za którą tak bardzo tęskniłam, choć nie powinnam.

Schodziłam właśnie ze schodów, kończąc już lekcje, kiedy moje spojrzenie napotkało sylwetkę chłopaka, na którego tak bardzo nie chciałam teraz patrzeć. Wcale już nie chciałam, ponieważ ten widok sprawiał taki ogromny ból.

Stał oparty o ścianę i rozmawiał z Johnem.

Wstrzymałam oddech, a następnie przystanęłam na półpiętrze, przez co Heat spojrzała na mnie, również się zatrzymując i pytając:

- Wszystko okay? - Pokiwałam słabo głową, nadal patrząc w jego stronę, chociaż dobrze wiedziałam, że dla własnego dobra powinnam odwrócić wzrok. - Właśnie widzę. - Nie uwierzyła mi. - Musicie...

Nie chciałam o tym rozmawiać, dlatego przerwałam jej szybko.

- Przestań, ten temat jest skończony. Nie ma o czym gadać - odpowiedziałam od razu, ponieważ wiedziałam, do czego zmierzała.

Od tygodnia o tym gadała.

- Idziesz? - zapytałam, gdy ruszyłam, a dziewczyna nadal stała w miejscu.

Musiałam jakoś przeżyć kolejne spotkanie z nim. To było nieuniknione, jak każde poprzednie spotkanie. To tylko parę metrów.

- Będziesz tak?

Byłam na tyle blisko, że mogłam usłyszeć fragment rozmowy chłopaka z moim bratem.

Szło mi nawet dobrze, do momentu, w którym Oliver nie spojrzał w moją stronę, a nasze spojrzenia się skrzyżowały.

Cała moja odwaga zniknęła. Przymknęłam na dosłownie sekundę oczy, biorąc głęboki oddech.

Bądź silna.

Chłopak dalej nie odpowiedział, tylko patrzył na schody.

- Halo, stary. Pytałem się o coś.

Wcale tu ich nie ma.

- Co? - mruknął w stronę Johna, ale nie spojrzał na niego - Aaa... Będę, będę. - Tym razem spojrzał na przyjaciela, dzięki czemu poczułam się odrobinę lepiej.

- Przygotuj się na wygraną, bo... - Dalej już nie słyszałam, ponieważ Oliver zaczął głośno kaszleć, a ja sama po chwili zniknęłam za rogiem.

Szłam w ciszy, czując na sobie przenikliwy wzrok Heather, który powoli zaczynał mnie wkurzać.

- Możesz tak na mnie nie patrzeć? - W końcu odważyłam się wypowiedzieć na głos to irracjonalne pytanie.

Zakazany I & IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz