Siedziałam już chyba z ponad dwie godziny z Oliverem, pijąc piwo, które kupiliśmy w pierwszej lepszej budce.
I musiałam przyznać, że to były dobre dwie godziny. Znów rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, a ja zaczynałam lubić ten nasz wspólnie spędzany czas.
- No proszę. — Próbowałam przekonać Olivera do diabelskiego młynu.
Nie mogłam być tu i przegapić takich atrakcji.
- No jak tak ładnie prosisz — zaśmiał się. - To może. — Po chwili wstał z miejsca. - Ale to tylko dlatego, że prosisz.
Wiedziałam, że nie miał z tym pomysłem większego problemu. Chciał tak samo tam pójść jak ja, ale robił mi na złość. Nasza relacja głównie się na tym opierała.
Oboje ruszyliśmy w stronę dużego koła i znajdującej się obok niego sporej kolejki. Miałam ochotę skakać z radości, ale próbowałam zachować jeszcze resztki godności.
- Nie wierzę — powiedziałam nagle, przez co chłopak na mnie spojrzał. - Lubisz historię. Kto normalny ją lubi? - Nagle przypomniało mi się. — Wybacz, ale nie mogę się z tobą zadawać — zaśmiałam się.
- Jak ja to przeżyje — sarknął.
Po dłuższej chwili byliśmy już na samym początku kolejki. Ominęliśmy bramkę i udałyśmy się do krzesełek. Oliver podał mi rękę, pomagając mi wejść, co było naprawdę kochane, a później sam usiadł obok mnie. Po chwili zamknął barierkę, a ja położyłam średniej wielkości pieska, którego od niego dostałam na kolanach.
Gdy już usiadłam nie byłam tak optymistycznie nastawiona do tego pomysłu, jak wcześniej. Jednak byłam tchórzem.
- Boisz się? - zapytał, bo widocznie wyczytał to z mojej twarzy.
- Nie.
- Jasne — znów sarknął.
Po chwili maszyna ruszyła. Najpierw wolno, a później coraz szybciej. Zamknęłam oczy, gdy gwałtownie przyspieszyliśmy. Dopiero po chwili je otworzyłam, gdy poczułam silny uścisk na swojej dłoni.
Spojrzałam na chłopaka, na którego twarzy nie było widać uśmiechu. Był cały blady. A może przezroczysty?
- Co się dzieje? - zapytałam go od razu.
Było słychać jego głośny, nierównomierny oddech.
- Trochę... - Zrobił pauzę — wysoko.
Gdy znaleźliśmy się na samej górze, złapał moją dłoń jeszcze mocniej, a ja kciukiem zaczęłam głaskać jej wierzch.
- Ej. Oli... - powiedziałam. - Spokojnie, zaraz zejdziemy na dół.
Chłopak nic nie mówił, przez co jeszcze bardziej mnie przeraził. Co właśnie się działo?
- Hej będzie dobrze. Jestem tu. Nie jesteś sam — powiedziałam, gdy jego oddech przyśpieszył. Wydostałam swoją rękę z jego uścisku.
Położyłam oby dwie na jego policzkach i zaczęłam je głaskać. Patrzył na mnie intensywnie i powoli uspakajał oddech.
- Spokojnie. Wdech i wydech. — Gdy znów pojechaliśmy na górę, złapał mnie za ręce, ale ja mimo to nadal go głaskałam po twarzy, co mogło wydawać się dziwne.
Patrzyłam w jego niebieskie jak ocean oczy, w których po raz pierwszy widziałam strach. Nie podobało mi się to.
- Oddychaj — upominałam go po raz kolejny.
- A co robię — podniósł głos i rozejrzał się dookoła, przez znów zapomniał, jak się to robiło.
- Patrz na mnie, nie w dół. — Zrobił, to co powiedziałam.

CZYTASZ
Zakazany I & II
Teen FictionSłodka, a może słodko-gorzka historia dwójki nastolatków. Może zagubionych, może beztroskich, ale na pewno niewiedzących jeszcze nic o prawdziwym życiu. Sally rozpoczyna ostatnią klasę szkoły średniej. To ten rok, w którym musi podjąć jedną z najwa...