1. Sally

336 14 7
                                    

- Ja ci nie mówię, ile masz pić. - Usłyszałam głos Rowana. Mój przyjaciel pił dopiero drugą butelkę, więc nie był pijany. Mauren po prostu robiła mu na złość po tym, jak napisał z jej telefonu do Matta.

- Jak dzieci — powiedziałam, a dziewczyna cicho prychnęła.

- Mógł nie pisać z mojego telefonu! 

Rowan i Mauren już tacy byli. Raz się kochali, a raz nienawidzili i to wszystko tak samo mocno.

- Bo zaraz się porzygam od tej czułość — odezwała się tym razem Heather.

Nawet na nich nie spojrzała. Dalej gapiła się w telefon. 

- Nie wtrącajcie się — grzecznie upomniała mnie i blondynkę — Ty będziesz się z tego tłumaczyć. - Te słowa skierowała już do chłopaka.

- Okay, okay. Jeszcze dodam, że podkochujesz się w nim od drugiej klasy. - Dziewczyna tylko się jeszcze bardziej nakręciła. A o to właśnie mu chodziło.

- Przypomnij mi, dlaczego się z tobą przyjaźnię? - zapytała.

Ja, Mauren, Heather i Rowan przyjaźniliśmy się już od dobrych paru lat i szczerze nie wiedziałam, czemu zadawał się z nami. Może dlatego, że był moim sąsiadem i znaliśmy się od dziecka, a może dlatego, że bardzo chciałby mieć siostrę, której nigdy nie miał. Do szóstego roku życia za każdym razem, gdy zdmuchiwał świeczki z urodzinowego tortu, życzył sobie rodzeństwo. Do tej pory był jedynakiem.

Nie wszystkie życzenia się spełniają. Niestety.

Byłam realistką, a może nawet pesymistką i to aż do bólu. Nigdy nie lubiłam latać w chmurach, o wiele bardziej komfortowo czułam się, chodząc twardo obiema nogami po ziemi. Z Mauren jest chyba podobnie. Choć ją od zawsze było ciężko rozszyfrować, nadal mimo tych sześciu lat naszej przyjaźni miałam z tym problem. Nie znałam jeszcze takiej osoby, która mówiłaby więcej od niej, tak uwielbiała być w centrum zainteresowana czy zawsze znalazła odpowiedź na najgłupsze pytanie. Jednak nigdy nie pokazywała w tym prawdziwej siebie, emocje chowała i dusiła w sobie.

Za to Heather i Rowan to typowi optymiści, którzy mimo tych kilkunastu lat na karku zawsze widzieli świat przez różowe okulary. Dziewczyna to typowa wariatka, ale kochana wariatka, która naprawdę potrafiła poprawić komuś humor, posyłając jeden głupi uśmiech. Nie dziwiłam się, czemu zawsze otaczali ją faceci. Jej charyzma i delikatna uroda ich przyciągała jak magnes. Nigdy nie wiedziałam, czy jej tego zazdrościć, czy nie.

Ja w porównaniu do niej wyglądałam jak brzydkie kaczątko.

Z Rowanen znałam się od piaskownicy, a może i jeszcze dłużej. Momentami obawiałam się, że nawet przewijani byliśmy jednocześnie. Był moim sąsiadem od zawsze. I to dosłownie od zawsze. Nie potrafiłam wyobrazić sobie życia bez tego idioty, który mógłby całe dnie spać. Rowan miał bezstresowe podejście do życia, ale nikomu przy tym krzywdy nie robił. Był serio dobrym przyjacielem. Nigdy nie lubiłam wybierać, ale jeśli miałabym wybrać jedną, jedyną osobę, która znała mnie najlepiej — był to właśnie ten osobnik, który w tym momencie piorunował wzrokiem naszą przyjaciółkę.

- Bo brakuje ci kontaktu z mężczyzną, a nie oszukujmy się, zostałem ci tylko ja. — Cmoknął w powietrzu i rzucił poduszką w jej stronę.

- Ale moją poduszkę zostawcie — odezwała się blondynka, która miała już dość poniszczonych rzeczy w domu po naszej wizycie. 

Nie żartowałam, ostatnio potłukli Heather doniczkę, przez co cała ziemia, znalazła się na białym dywanie. A przez co? Mauren zabrała Rowanowi telefon, a ten próbował go siłą odebrać.

Zakazany I & IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz