A jednak będzie jeszcze dziś. Miłej lekturki!
– No przestań – powiedziałam zrezygnowana, ponieważ powtarzałam to już któryś raz.
Oliver był jednak nieugięty.
Siedzieliśmy na kanapie w salonie, ponieważ nie było sensu rozkładać się w jego pokoju. Niedługo mieliśmy wychodzić.
Dokuczał mi.
Mój własny chłopak.
Albo bawił się moimi włosami,wkładając w nie ręce, zakręcając pasma i lekko mnie za nie ciągnąc.
Albo szturchał, wbijając w moje żebra swoje palce.
Co za człowiek.
Wkurzał mnie już tym, ale o to mu właśnie chodziło. Widziałam to po tym jego bezczelnym uśmiechu.
– To ty słońce przestań.
– Ale ja nic nie robię – zaśmiałam się, oburzając się na jego słowa.
Przecież grzecznie siedziałam.
– Jak to nie? Zbyt ładnie się uśmiechasz i tak przewracasz oczami. – Spojrzał wprost w moje oczy. – Rozpraszasz mnie na każdym kroku. Nie mogę wtedy trzymać rąk przy sobie. – Usłyszałam jego delikatny śmiech.
Położył swoją dłoń na mojej szyi, muskając palcami jej fragment, jak i część żuchwy i policzka.
Jego bezpośredniość mimo wszystko mnie odrobinę krępowała. Nie byłam przyzwyczajona do tylu komplementów. Choć nie mogłam powiedzieć, że mi się nie podobały. Schlebiały mi, tak samo jak jego uwaga, ale i tak czułam się odrobinę nieswojo.
Może dlatego, że nie potrafiłam uwierzyć w jego słowa...
– Yyyy – zaczęłam, układając po chwili myśli. – Chyba musimy się zbierać. Chłopcy niedługo kończą. – Postanowiłam jednak zmienić temat na łatwiejszy.
Mieliśmy dziś odebrać chłopaków z dodatkowych zajęć sportowych, na które chodzili od niedawna, a później mieli zawieźć mnie do Heat, ponieważ było to w miarę po drodzę.
Wstałam, ale nie dane było mi zrobić nawet kilku kroków, kiedy poczułam jego rękę na swoim nadgarstku.
– Mówię poważnie, Sally. Mówiłem ci już, że ślicznie dziś wyglądasz? – mruknął, rzucając mi pytanie, na co pokiwałam przecząco głową: – Ślicznie wyglądasz. Uwielbiam tę spodnie.
Wiedziałam o tym. Dlatego ubierałam je nienaturalnie często. Wcześniej nie nosiłam ich prawie wcale, teraz jednak były jednymi z najczęściej używanych w mojej szafie, a to wszystko przez jego słowa, którymi mnie raczył za każdym razem gdy miałam je na sobie.
Nie czekając na moją reakcję, pociągnął mnie na swoje kolana, przez co odruchowo próbowałam z nich wstać.
Jak za każdym razem.
Unikałam tego jak ognia.
Niby zapewniał mnie o swoich racjach, ale ja jednak dalej nie byłam do tego przekonana.
– Nie – szepnęłam, łapiąc go za ręce, by rozluźnić w ten sposób uścisk.
Moje plecy dotykały jego klatki piersiowej.
– Słońce, rozmawialiśmy już o tym – pogłaskał mnie po przedramieniu, wywołując przy tym ciarki na moim ciele. Schował moją dłoń w swoją – Ja naprawdę lubię cię mieć blisko. Tak blisko.
Schował pasmo moich włosów za ucho, następnie całując je delikatnie.
– Okay – przeciągnęłam powoli, poddając się. – Ale naprawdę musimy się zbierać – Poklepałam jego rękę, by mnie puścił, co po chwili niechętnie zrobił.

CZYTASZ
Zakazany I & II
Fiksi RemajaSłodka, a może słodko-gorzka historia dwójki nastolatków. Może zagubionych, może beztroskich, ale na pewno niewiedzących jeszcze nic o prawdziwym życiu. Sally rozpoczyna ostatnią klasę szkoły średniej. To ten rok, w którym musi podjąć jedną z najwa...