33 - 2.13 Sally

130 8 3
                                        

A jednak będzie jeszcze dziś. Miłej lekturki!

– No przestań – powiedziałam zrezygnowana, ponieważ powtarzałam to już któryś raz.

Oliver był jednak nieugięty.

Siedzieliśmy na kanapie w salonie, ponieważ nie było sensu rozkładać się w jego pokoju. Niedługo mieliśmy wychodzić.

Dokuczał mi.

Mój własny chłopak.

Albo bawił się moimi włosami,wkładając w nie ręce, zakręcając pasma i lekko mnie za nie ciągnąc.

Albo szturchał, wbijając w moje żebra swoje palce.

Co za człowiek.

Wkurzał mnie już tym, ale o to mu właśnie chodziło. Widziałam to po tym jego bezczelnym uśmiechu.

– To ty słońce przestań.

– Ale ja nic nie robię – zaśmiałam się, oburzając się na jego słowa.

Przecież grzecznie siedziałam.

– Jak to nie? Zbyt ładnie się uśmiechasz i tak przewracasz oczami. – Spojrzał wprost w moje oczy. – Rozpraszasz mnie na każdym kroku. Nie mogę wtedy trzymać rąk przy sobie. – Usłyszałam jego delikatny śmiech.

Położył swoją dłoń na mojej szyi, muskając palcami jej fragment, jak i część żuchwy i policzka.

Jego bezpośredniość mimo wszystko mnie odrobinę krępowała. Nie byłam przyzwyczajona do tylu komplementów. Choć nie mogłam powiedzieć, że mi się nie podobały. Schlebiały mi, tak samo jak jego uwaga, ale i tak czułam się odrobinę nieswojo.

Może dlatego, że nie potrafiłam uwierzyć w jego słowa...

– Yyyy – zaczęłam, układając po chwili myśli. – Chyba musimy się zbierać. Chłopcy niedługo kończą. – Postanowiłam jednak zmienić temat na łatwiejszy.

Mieliśmy dziś odebrać chłopaków z dodatkowych zajęć sportowych, na które chodzili od niedawna, a później mieli zawieźć mnie do Heat, ponieważ było to w miarę po drodzę.

Wstałam, ale nie dane było mi zrobić nawet kilku kroków, kiedy poczułam jego rękę na swoim nadgarstku.

– Mówię poważnie, Sally. Mówiłem ci już, że ślicznie dziś wyglądasz? – mruknął, rzucając mi pytanie, na co pokiwałam przecząco głową: – Ślicznie wyglądasz. Uwielbiam tę spodnie.

Wiedziałam o tym. Dlatego ubierałam je nienaturalnie często. Wcześniej nie nosiłam ich prawie wcale, teraz jednak były jednymi z najczęściej używanych w mojej szafie, a to wszystko przez jego słowa, którymi mnie raczył za każdym razem gdy miałam je na sobie.

Nie czekając na moją reakcję, pociągnął mnie na swoje kolana, przez co odruchowo próbowałam z nich wstać.

Jak za każdym razem.

Unikałam tego jak ognia.

Niby zapewniał mnie o swoich racjach, ale ja jednak dalej nie byłam do tego przekonana.

– Nie – szepnęłam, łapiąc go za ręce, by rozluźnić w ten sposób uścisk.

Moje plecy dotykały jego klatki piersiowej.

– Słońce, rozmawialiśmy już o tym – pogłaskał mnie po przedramieniu, wywołując przy tym ciarki na moim ciele. Schował moją dłoń w swoją – Ja naprawdę lubię cię mieć blisko. Tak blisko.

Schował pasmo moich włosów za ucho, następnie całując je delikatnie.

– Okay – przeciągnęłam powoli, poddając się. – Ale naprawdę musimy się zbierać – Poklepałam jego rękę, by mnie puścił, co po chwili niechętnie zrobił.

Zakazany I & IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz