Byłem wkurwiony.
John dziś przegiął. Nie miał prawa się tak do niej odzywać, zwłaszcza że biedna nawet nie wiedziała, o co się tak wściekał.
Sam nie wiedziałem.
Nie powstrzymałem się i wykrzyczałem w jego stronę parę niemiłych słów. Chciałem, by się uspokoił, a przede wszystkim ogarnął i już nie zachowywał się, jak skończony dupek.
Bo wiedziałem, że nim nie był. Fakt, zdarzało mu się tak zachowywać, ale mimo wszystko był dobrym przyjacielem. Czy to w stosunku do mnie, czy pozostałych chłopaków.
Tylko dlaczego w stosunku do innych zachowywał się tak całkowicie inaczej? Dlaczego potrafił, tak gardzić ludźmi, a po chwili w naszym towarzystwie się uśmiechać i głośno śmiać?
Chłopak wykrzyczał coś w stylu: 'odpierdol się' i wyszedł ze szkoły.
Tyle było z jego wizyty w tej placówce. Od dobrych paru tygodni nie zjawiał się tu prawie wcale, a jak już przyszedł na dłużej - odwalił coś takiego.
Było mi żal Sally. Nie zasłużyła sobie na traktowanie.
Nie mogłem zapomnieć o tych jej dużych oczach, w których zawsze widniała panika. Tym razem widziałem w nich całkiem coś innego i nie podobało mi się.
Widziałem w nich smutek.
Naprawdę wolałem, gdy panikowała. Wolałem, gdy plątała sobie język nielogicznymi wypowiedziami, jak zaczynała się czerwienić albo jak zaczynała się dukać, bo nie wiedziała, co powiedzieć.
Ten stan jej pasował. Taka była najlepsza.
Wyjątkowa.
Ciągła myśl o dziewczynie nie dawała mi spokoju. Byłem zły na siebie, że nie zrobiłem nic więcej. Byłem zły na Johna, że tak pomiatał dziewczyną, która była naprawdę świetna.
Dziewczyną, którą dobrze mi się rozmawiało. Dziewczyną, z którą spędziłem zajebisty czas w ostatni weekend. Dziewczyną, która potrafiła najpierw się śmiać, potem się wkurzyć i na końcu mnie opieprzyć, robiąc to tak, że nie miałem jej tego za złe.
I przede wszystkim dziewczyną, którą polubiłem. I to bardzo.
Miała w sobie coś takiego, że nie potrafiłem przejść obok niej obojętnie. Więc właśnie dlatego, gdy zobaczyłem przez ułamek sekundy - przez kompletny przypadek, gdy pewna szatynka otworzyła drzwi - dziewczynę przebierającą się w szatni. Postanowiłem poczekać.
Nie tylko ja czekałem. Dziewczyny z następnej grupy również, głośno o czymś rozmawiając i gestykulując.
No dalej Sally.
Chciałem z nią porozmawiać. Tylko że nie wiedziałem, co chciałem powiedzieć. Po prostu musiałem sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku.
Nawet gdybyśmy mieli oboje milczeć. Tak też byłoby dobrze.
W pewnym momencie jakaś niska blondynka otworzyła na oścież drzwi, przepuszczając swoją koleżankę ze stosem teczek, a ja zobaczyłem, że w szatni zostały trzy osoby w tym Sally. Gdy dwie pozostałe dziewczyny wyszły, postanowiłem już nie czekać i podszedłem do drzwi, chwytając za klamkę. Chciałem już je otworzyć, kiedy usłyszałem jęki za sobą.
- Oliver - odezwała się jedna i mnie skarciła.
- Chwila. - Pokazałam palcem. - Proszę. To ważne. Dziękuję. Jesteście świetne. - powiedziałem, nie dając im dojść do słowa.
Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Podszedłem dosyć blisko do dziewczyny, która stała tyłem do mnie i nachyliłem się nad uchem.
- Hej - powiedziałem, na co dziewczyna podskoczyła, a następnie się odwracając i znów zasłaniając się bluzką.

CZYTASZ
Zakazany I & II
Teen FictionSłodka, a może słodko-gorzka historia dwójki nastolatków. Może zagubionych, może beztroskich, ale na pewno niewiedzących jeszcze nic o prawdziwym życiu. Sally rozpoczyna ostatnią klasę szkoły średniej. To ten rok, w którym musi podjąć jedną z najwa...