6. Biedny Ron

450 20 0
                                    

Bal bożonarodzeniowy był coraz bliżej, a wystój Hogwartu dostosowano do zbliżających się świąt. Na poręczach schodów zawisły przezroczyste wiecznie trwające sople. Nad sufitem zawieszono długi ciąg stroików z jemioły udekorowanej czerwoną wstążką. Przed wejściem do Wielkiej Sali postawiono ogromną choinkę wysokości połowy pomieszczenia ozdobionej kolorowymi bombkami. Na korytarzu rozbrzmiewały kolędy dochodzące z stalowych rycerzy dźwięcznie wyśpiewujących kolędy. W Wielkiej Sali postawiono kilka czysto zielonych choinek przyozdobionych, równie pięknymi ozdobami zabierającymi dech w piersi.

Nastał piątek, tak bardzo wyczekiwany dzień tygodnia mimo zajęć z historii magii i testu z eliksirów u Snape' a. W duszy dziękowałam Hermionie, która podarowała mi swoje notatki martwiąc się o moje oceny. Opowiedziała mi o tym, że wczorajszego wieczoru spotkali oni bliźniaków w Sowiarni, którzy wysyłali list. Bardzo mnie to zdziwiło, ale nie chciałam wnosić niepodostawanych wniosków, nie znając szczegółów. Zwłaszcza, że wysyłanie listów nie jest zbrodnią. Dziewczyna była przekonana, że muszą coś kombinować, ponieważ ostatnio szepczą do siebie za często. W tej kwestii musiałam przyznać jej rację. Najwidoczniej o czymś mi nie powiedzieli, a to sprawiło, że nieco posmutniałam.

Po sprawdzianie z eliksirów, który poszedł mi naprawdę dobrze wraz z Hermioną poszłyśmy do pokoju wspólnego. Bez Harry' ego, bo ten wybiegł błyskawicznie z sali nic nie mówiąc. Ron, natomiast oddalił się od nas na korytarzu wspominając, że ma ważną sprawę do załatwienia. Nie chciałyśmy z dziewczyną dopytywać wzruszając tylko ramionami. Cieszyłam się z tego, że nadszedł tak oczekiwany weekend bez zajęć i nauki. Usiedliśmy na tapczanie wygodnie spoglądając na buchające płomienie w kominku.

Po chwili do pokoju wszedł Ron podbierany przez swoją siostrę Ginny widocznie zmartwioną o chłopaka, który wyglądał, jak duchy kręcące się po Hogwarcie. Blady z kamienną twarzą. Spojrzałyśmy pytająca na siebie z Hermioną wstając z miejsce i podchodząc pospiesznie do Rona. Zanim to zrobiłyśmy do pokoju wparował żwawym krokiem Harry widocznie czymś zdenerwowany.

- Ron, co się stało?- zapytał brunet podchodząc do nas bliżej.

Rudowłosy poparzył spanikowany na Harry' ego.

- Po co ja to zrobiłem? – spytał sam siebie roztrzęsionym głosem. – Co mnie do tego podkusiło?

- Co takiego zrobiłeś, Ron? – spytałam, a on przeniósł swoje przerażone spojrzenie na mnie.

- Właśnie zapytał Fleur Delacour, czy pójdzie z nim na bal – odpowiedziała za niego Ginny, z widocznym szyderczym uśmiechem na twarzy, co trochę mnie rozbawiło.

Poklepałam Rona po ramieniu chcąc dodać mu otuchy. W końcu rzucił się na głęboką wodę, co spowodowało u niego nie mały szok.

- Że co? – spytał zdziwiony Harry.

- Nie mam pojęcia, co mnie do tego podkusiło – wydusił z siebie Ron. – W co ja się wplątałem. Tam było pełno ludzi. Stała ona przed wejściem do Sali rozmawiając o czymś z Diggory, a mnie coś strzeliło i zapytałem ją – wydukał Ron ukrywając twarz w dłoniach. 

Spojrzeliśmy po sobie z niepokojem. Widziałam, jak Ron, ogarnięty rozpaczą, pogrąża się w poczuciu winy i żalu za to, co zrobił. Jego ramiona drżały, a każdy jego ruch zdradzał głębokie przejęcie. Próbował coś powiedzieć, ale jego słowa były stłumione przez twarz ukrytą w dłoniach, więc żadne z nas nie mogło go zrozumieć.

- Spojrzała na mnie jakbym bym jakimś obślizgłym ślimakiem, nawet nie udzieliła mi odpowiedzi – kontynuował odsłaniając delikatnie twarz. – A potem nagle odzyskałem rozum i uciekłem, jak najdalej od tamtego miejsca.

Białe serce - George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz