18. Seria zdarzeń i dziwaczne stworzenie

357 18 5
                                    

Następnego ranka, gdy miałam opuszczać skrzydło szpitalne, przyszli do mnie wszyscy moi przyjaciele. Harry, Ron i Hermiona o mojej kontuzji dowiedzieli się dopiero nad ranem, jak tylko weszli do pokoju wspólnego, ponieważ Fred i George o wszystkim im opowiedzieli. Rozalia i Mary także odwiedziły mnie, gdy tylko wstały, chcąc sprawdzić jak się czuję. Skrzydło szpitalne wówczas przepełnione było rozmowami i śmiechem, lecz nie wszystkim się to podobało. Pani Pomfrey kilkakrotnie próbowała nas uciszać, zanim wspólnie opuściliśmy pomieszczenia w bardzo dobrych nastojach. 

Z Hermioną udałam się do naszego dormitorium, aby przed śniadaniem trochę się odświeżyć i zmienić szaty oraz zabrać potrzebne podręczniki na dzisiejsze lekcje. Zajęło mi około trzydziestu minut, więc bez problemu zdążyłyśmy na śniadanie.

Stopa wróciła do swojego poprzedniego stanu, dlatego szybko zapomniałam, że miałam jakąś kontuzję. Zerwana torebka stawowa jeszcze tego samego dnia wróciła na swoje miejsce, a wcześniej odczuwany ból zniknął.

Po zajęciach postanowiłam poszukać bliźniaków, których nie widziałam od śniadania. Chciałam z nimi spędzić trochę czasu zanim wrócę do dormitorium, aby przygotować horoskopy dla profesor Trelawney. Nie trwało długo, gdy odnalazłam ich w Holu Uroków, które mieściło się na siódmym piętrze.

Stali do mnie tyłem i rozmawiali o czymś nie zwracając na nic uwagi, oprócz trzymanej przez Freda fiolce z różową cieczą.

Podeszłam do nich po cichu.

- Co tym razem kombinujecie? - zapytałam kładąc swoje ręce na ich ramionach, przez co lekko podskoczyli.

Fred schował wcześniej trzymany przedmiot do kieszeni swojej szaty.

- Chcesz żebyśmy zeszli na zawał przed ukończeniem szkoły? - powiedział Fred i zaśmiał się krótko.

- Będziesz mieć nas na sumieniu - dodał George i posłał mi swój uroczy uśmiech, który uwielbiłam. - Możemy być mściwymi duchami, które będą cię nawiedzać.

- Dajcie mi pomyśleć - udałam zamyśloną i spojrzałam na nich szczerząc swoje zęby. - Bardziej wam do Irytka niż do mściwego ducha.

- Tu masz rację - odarł Fred. - Mógłbym być takim Irytkiem, który tylko myśli o robieniu innym dowcipów. 

- Szukałaś nas? - spytał George, po tym jak Fred skończył marzyć o zostaniu kolejnym Poltergeistem.

- Właściwe to tak, szukałam was - odpowiedziałam. - Chciałam spędzić z wami czas, aby nadrobić stracone chwile, kiedy was...

Fred objął mnie niespodziewanie ramieniem.

- W takim razie - zaczął i wyciągnął wcześniej ukrywany przedmiot. - Nasz eliksir jest już wy porcjowany w tych flakonikach. Mamy zamiar zacząć go sprzedawać od jutra.

- Och, wygląda pięknie - zabrałam od Freda flakonik i odwróciłam go, z każdej ze stron. - Ma ciekawy kształt i kolor co dodaje mu uroku. Myślę, że doskonale dobraliście flakonik do jego zastosowania.  

Przeniosłam spojrzenie na George' a, który wpatrywał się we mnie, jakby chciał odczytać moje myśli.

- Powinniście przetłumaczyć jego nazwę na francuski - stwierdziłam, gdy schodziliśmy ze schodów.

- To jest idealny pomysł - zauważył George. - W końcu mamy profilaktycznie więcej możliwych klientów, gdy po naszej szkole kręcą się uczniowie zagranicznych szkół.

- Tylko nikt dobrze nie zna tego języka - rzekł Fred.

- Z tego co sobie przypominam, zacząłeś się go uczyć, aby podrywać uczennice z Beauxbatons - powiedział George i zaśmiał się krótko.

Białe serce - George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz