Rozdział 47

177 10 0
                                    

Trzecie zadanie - koniec

Wchodząc z George' em na trybuny nie spodziewałam się zastać widoku roztrzęsionej Fleur w objęciach swojej młodszej siostry. Wyglądała jakby zobaczyła ducha. Wokół nas panował hałas, a krzyki uczniów obijały się w bębenkach ucha. Uczniowie z Akademii Magii Beauxbatons siedzieli na ławkach lekko zawiedzeni, lecz nie wszyscy, niektórzy głośno krzyczeli imię Fleur okazując jej wsparcie. Profesorowie zażarcie dyskutowali o czymś z przedstawicielami Ministerstwa Magii. Sam Dumbeldore tłumaczył coś Korneliuszowi Knotowi. 

George pociągnął mnie w stronę naszych miejsc, gdzie zastaliśmy Rozalię i Freda patrzących z uwagą na całe zamieszanie. Byli tak pochłonięci, że z początku nie zaważyli naszej obecności. Lee podbiegł zaraz po tym jak usiedliśmy. 

- Podobno Wiktor Krum też wezwał pomoc - poinformował nas lekko zdyszany. - Niesie go Karkaow i profesor Snape. W labiryncie został tylko Harry i Cedric, to oznacza, że Hogwart odniesie zwycięstwo niezależnie kto wygra. Czy to niesamowite?

- Pytanie kto wyjdzie pierwszy - odparł Fred. - Skoro nawet Wiktor nie podołał zadaniu w labiryncie.

- Musiało być tam coś bardziej złowieszczego niż smoki czy druzgotki - dodał George.

- Ważne jest, żeby po prostu wyszli z tego cali - powiedziałam ściskając dłoń chłopaka. 

- Wychodzi na to, że teraz rywalizują nie szkoły, a domy w Hogwarcie - wtrąciła Rozalia. - Wybacz Veronica, ale myślę, że Cedric odniesie zwycięstwo, bo jest starszy i zna więcej zaklęć. To on jest prymusem całego Hufflepuffu.

- Harry też ma duże szanse - nie zgadzałam się z przyjaciółką wierząc w możliwości przyjaciela. - Wiele się nauczył przez te cztery lata, do tego spotkał na swojej drodze wiele przeszkód, z którymi dzielnie sobie poradził. 

- Ona ma rację - poparł mnie Lee. 

- Tak tylko... - dziewczyna odwróciła wzrok. 

Przed nami usiedli Ron i Hermiona.

- Harry może to wygrać - powiedział Ron. 

- Tu możesz mieć rację braciszku - odparł Fred klepiąc go po ramieniu. - Chcesz się założyć?

- Hazard jest niewłaściwy - wtrąciła Hermiona.

- To tylko zabawa - powiedział George. - Mały zakład nikomu jeszcze nie zaszkodził.

- Mały zakład może prowadzić do uzależnienia i zniszczenia człowieka - rzuciła w przestrzeń. 

Wszyscy zamilkli patrząc zdzwieni na Hermionę, co oznaczało, że minimalnie zgadzali się z jej słowami. 

Wiktor został wniesiony na plac obok wejścia do labirynty i posadzony na drewnianym taborecie. Wyglądał jakby wracał do rzeczywistości. Jego oczy błądziły patrząc co sekundę w inną stronę.   

- Co mu się stało? - Spytałam. 

- Fleur wyglądała podobnie, jakby doznała szoku - odpowiedziała Hermiona.

- Czuję ulgę, że jednak nie udało nam się oszukać zaklęcia Dumbeldora - westchnął George.

- Na całe szczęście - dodał Fred. 

- W końcu zrozumieliście, że zasady turnieju nie istnieją bez przyczyny - powiedziała dumnie Hermiona. 

Zaśmiałam się widząc miny bliźniaków, wyglądali jakby dostali w twarz. Rzadko można zobaczyć u nich zmieszanie. 

Między przyjaciółmi rozpoczęła się dyskusja, o możliwych przeszkodach w labiryncie, które mogą wywołać szok w uczestnikach. Widoczny wcześniej na twarzach Wiktora i Fluer

Białe serce - George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz