Rozdział 43

264 12 1
                                    

Spóźniona randka

- George, gdzie ty mnie ciągniesz? - zapytałam chichocząc, gdy prowadził mnie przez korytarz Hogwartu, z podejrzaną miną. - Możesz chociaż mi zdradzić jakiś szczegół?

- Poczekaj jeszcze chwilę, kilka kroków i będziemy na miejscu - odparł i wzmocnił uścisk dłoni, jakby bał się, że mu ucieknę. - Nie będziesz żałować, lecz tym razem osobiście zaprowadzę cię w odpowiednie miejsce. Nikt już nam nie przeszkodzi.

- Zabierasz mnie na randkę? - spytałam uśmiechając się pod nosem.

- Przed tobą nic się nie da ukryć - westchnął. - Zepsułaś mi niespodziankę. Ale jeszcze nic straconego, bo nie wiesz, co cię czeka.

- To akurat było straszne - powiedziałam. - Co mnie czeka?

- Cierpliwości.

George zatrzymał nas przed ścianą, która prowadziła do tajnego przejścia. Fred i George poznali je dzięki Mapie Huncwotów, która pokazywała wszystkie przejścia, nawet te nieodkryte i osoby, gdzie są o każdej porze dnia i nocy. Na moim trzecim roku podarowali ją Harry' emu, aby mógł przedostać się do Hogsmeade, po tym jak nie otrzymał podpisu pod zgodą na wyjście, od swoich opiekunów.

Pomieszczenie, do którego weszliśmy było wąskie, ciemne i brudne od kurzu. George pociągnął mnie dalej i chyba dotarliśmy do celu. Zobaczyłam większą przestrzeń, owale ściany i marmurową podłogę, a z sufitu zwisały naftowe lampy. Było czysto i jasno, co mogłam zaliczyć do plusów tego miejsca. Na środku znajdował się mały stolik, zakryty obrusem i udekorowany niebieskimi kwiatami. Przypominały te z układanki zdjęcia, której elementy zbierałam podczas nieudanej randki. Stół zastawiony został dwoma talerzami, kubkiem i daniami od słonych po słodkie. Gdy tylko utkwiłam wzrok w zapiekance mięsno-warzywnej, poczułam jak żołądek domaga się jedzenia.

- Zapraszam do stolika - odezwał się George i gestem ręki wskazał na krzesło. - Zapomnijmy o poprzedniej próbie randki i spędźmy miło czas tylko we dwoje.

- Czytasz mi w myślach - powiedziałam z szerokim uśmiechem.

George odstawił mi krzesło, na które usiałam i pospiesznie zajął te na przeciwko. Posłał mi uśmiech i nalał napoju do kupka.

- Poczekaj! - rzuciłam niespodziewanie, gdy w głowie pojawiła się pewna myśl. - Skąd wiedziałeś, że się pogodzimy? Nie mogłeś przecież tego wiedzieć, prawda? Planując to wszytko, nie miałeś pewności, że zjemy wspólnie kolację.

- Liczyłem na szczęście i przychylność losu - odpowiedział i podał mi kubek, który odebrałam robiąc spory łyk kakała. - Miałem w planach opowiedzieć ci o wszystkim, nawet gdybym musiał przykleić cię do krzesła.  Znalazłem odpowiednie zaklęcie, ale one było planem b.

Wyszczerzyłam oczy oszołomiona jego nadmierną szczerością.

- Co chciałeś zrobić? - zapytałam unosząc brwi. - Mam ogromną nadzieję, że żartowałeś?

- Ani trochę - rzekł, jakby nie było to nic wielkiego. - Przecież mnie znasz - zachichotał i wyciągnął do mnie rękę. - Daj mi swoją dłoń, bo potrzebuję twojego dotyku, aby wiedzieć, że jesteś tutaj ze mną.

Bez wahania wykonałam jego prośbę, czując delikatne mrowienie.

- Sam to zaplanowałeś? - spytałam rozglądając się po pomieszczeniu. - Stół, nakrycie i jedzenie. No i oczywiście, musiałeś tutaj postrząsać, takie miejsca nie szczycą się czystością.

- Z małą pomocą Freda i Lee - odparł George, robiąc kółka kciukiem na wierzchu mojej dłoni. - Bez nich byłoby ciężko, bo większość czasu spędzałem na szlabanie. Będę musiał się im jakoś odwdzięczyć, ale na ten moment zapomnijmy o innych i cieszmy się swoim towarzystwem.

Białe serce - George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz