Rozdział 51

131 7 0
                                    

Powrót do domu

Siedząc wygodnie w pociągu śledziłam wzrokiem krajobraz za szybą. Tego dnia pogoda była zupełnie inna od tej, którą mieliśmy, gdy we wrześniu jechaliśmy do Hogwartu. Na niebie nie było ani jednej małej chmurki. Słońce świeciło jasno, oświetlając zielone pola i lasy. Ciepło było tak przyjemne, że aż chciało się wyjść na zewnątrz.

Byłam tak zapatrzona nie zaważając, że zostałam sama w przedziale Fred, George i Lee gdzieś zniknęli. Pewnie znudziło ich siedzenie w jednym miejscu. Może poszli kupić jakieś przekąski. 

Dostrzegłam jak moja sowa smacznie spała w klatce, korzystając z ciszy. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc ten uroczy obraz i wstałam chcąc rozprostować kości i znaleźć przyjaciół. 

Po dwóch minutach odnalazłam przedział, w którym siedział Harry, Ron i Hermiona. Największą uwagę przykuł słoik z jakimś robakiem w środku, siedzącym na jego dnie. Ron odwracał słoik blisko oczów, chcąc bliżej się przyjrzeć. 

- Tutaj jesteście - odezwałam się wchodząc do przedziału. 

Przyjaciele podskoczyli z niespodziewanego wtargnięcia, a Ron prawie upuścił słoik, który w ostatniej chwili przytrzymał. 

- Prawie zawału dostałem - rzucił Ron, teatralnie łapiąc się jedną ręką za klatkę piersiową.

- Wystraszyliście się, tak jakbyście coś ukrywali - zaśmiałam się zasuwając za sobą drzwi od przedziału i siadając obok Harry' ego. - Co to takiego?

- To Rita Skeeter - wyjaśniła Hermiona.

Wyszczerzyłam oczy, otwierając buzię ze zdziwienia.

- Ten robak to Rita Skeeter? - Dopytałam wskazując palcem na czarnego insekta. 

- Jest animagiem, który zamieniał się w żuka, aby lepiej podsłuchiwać - odpowiedziała. - To dzięki temu poznała nasze sekrety i miała temat do gazety.

- Przez ten cały czas była robakiem, który tak po prostu kręcił się po Hogwarcie - powiedział Harry. 

- To właśnie niej Malfoy tamtego dnia na dziedzińcu przekazywał informacje - dodała Hermiona. 

- To ona podsłuchała nas, gdy przypadkowo podsłuchaliśmy, jak Hagrid opowiada madame Maxime o swojej mamie! - powiedział przejęty Harry. 

- I opisała to w gazecie - powiedziałam nie spuszczając wzroku z żukowatej Rity Skeeter. - Ale co chcecie z nią zrobić?

- Powiedziałam jej, że ją wypuszczę, kiedy wrócimy do Londynu. - odparła Hermiona. - Rzuciłam na słoik zaklęcie nietłukące, więc nie może się przemienić. I powiedziałam jej, żeby nie brała pióra do ręki przez cały rok. Zobaczymy, czy to ją oduczy wypisywania świństw o ludziach.

Dziewczyna odebrała słoik od Rona chowając do swojej szarej torby. 

- Dostała nauczę - rzucił Ron. - Może w końcu przestanie pisać o głupotach. 

- Myślisz, że dotrzyma słowa? - Zapytałam, patrząc na zadowoloną z siebie dziewczynę.

- Oczywiście, bo mam dowód na jej postęp, który mogę zgłosić do profesora Dumbeldore'a, gdy tylko złamie dane słowo.

Nagle drzwi od przedziału otworzyły się z hukiem, a w nich stanął Draco Malfoy. 

- Bardzo sprytne, Granger - powiedział ze złością. 

Za jego plecami stali prosto Crabbe i Goyle. Wszyscy trzej byli jeszcze bardziej z siebie zadowoleni i jeszcze bardziej bezczelni niż zwykle, a ich wzrok mógłby zabijać. 

Białe serce - George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz