Rozdział 44

388 19 0
                                    

Listy i początek czegoś pięknego

Przed pójściem spać wraz z Fredem, George' em i  Lee obmyślaliśmy plan dowcipów na cały tydzień, aby przed wakacjami przypomnieć innym o swoim istnieniu. Prawdą jest to, że Fred i George ostatnio opuścili się wyprawianiu spektakularnych żartów, bo byli pochłonięci kwitnącym biznesem ,,Magicznych Dowcipów Weasley' ów.

Całe dwa dni weekendu poświęciłam nauce i obranianiu zadań. Nauczyciele, jakby się na nas uwzięli, ale nie tylko, bo musiałam nadrobić te prace, które zignorowałem, chodząc wieczorami na szlabany. Hermiona i tym razem okazała się skarbnicą wiedzy, pomagając mi w razie pytań.

Siedzieliśmy w niedzielę przy kominku, wykończeni nauką i pracami. Hermiona, Ron i ja musieliśmy wkuwać materiał na egzaminy. Harry jako uczestnik turnieju, został zwolniony ze wszelkich tegorocznych egzaminów, aby móc skupić się na przygotowaniu do ostatniego zadania.

- Hermiono, gdyby nie twoje notatki z historii magii, mogliśmy się pożegnać z dobrymi ocenami - westchnęłam i zerknęłam na dumną dziewczynę. - Binns musi się nad nami zlitować.

- Następnym razem słuchaj na lekcji, wtedy nie będziesz musiała tyle zakuwać - odparła poprawiając się fotelu. - Was też to dotyczy - spojrzała na Harry' ego i Rona siedzących na podłodze i grających w szachy czarodziejów.

- E, tam - mruknął Ron.

Harry nic nie odpowiedział, myśląc intensywnie nad kolejnych ruchem, aby zbić wieżę Rona.

- Jak możecie być tacy obojętni na stopie - powiedziała zdenerwowana. - Za rok czekają nas SUM-y i więcej nauki, bo od tego zależy nasza przyszłość.

- Ale to za rok - odparłam, opierając głowę za oparciu kanapy. - Do tego czasu zdążymy opanować, większość materiału. Nie ma, co przejmować się na zapas. 

- Inaczej będziecie mówić, jak pozbawię was moich notatek - rzekła głośnio.

Ron zrobił nieumyślny ruch i przegrał, gdy Harry zbił mu króla.

- Wygrałem - ucieszył się Harry, szeroko się uśmiechając.

Ron nie zwrócił na przegraną uwagę, patrząc na Hermione z osłupiałą miną.

- Nie zrobisz nam tego - powiedział.

- Zrobię, jak nie zaczniecie się przykładać do ocen - rzekła, mierząc go wzrokiem. - Pójdę już.

Wstała i ruszyła do swojego pokoju, zostawiając Rona z ogłupiałą miną.

- Pewnie tylko, tak powiedziała, aby nas nastraszyć - rzekłam spokojnie i usiadłam obok Rona i Harry' ego na podłodze. - Kto chce się ze mną zmierzyć?

- Gramy na zmianę - odparł Harry i zaczęliśmy kolejną i kolejną partię szachów czarodziejów, aż do pokoju zaczęli się schodzić uczniowie.

Dokoła rozniosły się hałasy, dlatego pozbieraliśmy szachy. Harry i Ron wrócili do swojego dormitorium. Chcąc również odpocząć przed jutrzejszymi zającami, skierowałam się do drzwi, ale przystanęłam dostrzegając dwie rude czupryny. Fred i George stali do mnie plecami, rozmawiając z Alicją i Angeliną. Postanowiłam poczekać na nich, przy stoliku, gdzie siedział Neville Longbottom, czytający grubą księgę.

- Neville - zagadałam go, siadając na przeciw niego z przyjaznym uśmiechem. - Co czytasz?

Neville nieco się zakłopotał, a jego koniuszki uszów poczerwieniały.

- T-to jest książka o afrykańskich roślinach - odpowiedział na jednym wdechu i na sekundę zerknął na mnie. - Ostatnio przeczytałem już cztery podobnie książki. Opisywały one rośliny, wstępujące na terenie wszystkich kontynentów.

Białe serce - George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz