Rozdział 33

294 15 1
                                    

- Jeszcze tylko lustro i gotowe. - oznajmił Louis, który próbował je zdjąć ze ściany.

- Dzięki chłopaki. Bez Was nie dalibyśmy rady. - uśmiechnęłam się do każdego po kolei.

- Myślisz, że te mięśnie nie dały by rady, kochanie? - spojrzał na mnie Zayn wskazując na swojego ramię.

- Myślę, że nie. - wtrącił się Harry śmiejąc się złośliwe. Oczywiście zaczęły się małe przepychanki. Kiedy byli razem w piątkę, zachowywali się jak dzieci.

Wszystkie moje meble oraz te nowe, ledwo co zakupione w sklepie meblowym były już w specjalnej ciężarówce do przeprowadzek.

- Al, obiecaj mi, że będziesz nas często odwiedzać. - moja mama prawie się popłakała. W końcu jej jedyna córeczka opuszcza rodzinne gniazdko.

- Mamo, nie wyprowadzam się na drugi koniec świata! Zaledwie 10 min drogi i jesteś u mnie. - uśmiechnęłam się do niej z trudem powstrzymując łzy. Za mną stanął Zayn.

- Będzie Pani mogła przebywać w naszym mieszkaniu kiedy tylko będzie chciała! - zapewnił chłopak obejmując mnie ramieniem. Po czym po policzku spłynęła jej łza i przytuliła nas mocno.

Nacisnęłam przycisk windy i obróciłam się za siebie, śmiejąc się z chłopaków, którzy ledwo mogli unieść meble. Ja trzymałam tylko w ręce torebkę. W tym momencie dziękowałam sobie w duszy, że jestem w ciąży, bo nie wyobrażam sobie siebie ciągnącej wielkie pudło z częściami do łóżeczka dziecięcego.

- Co? Nie dajecie rady? - zaśmiałam się kpiąco. A wszyscy zmierzyli mnie chłodno wzrokiem, na co jeszcze bardziej się zaśmiałam.

- Niedługo my będziemy się z Ciebie śmiali kiedy będziesz przewijać dziecku brudną pieluchę. - zaśmiał się Niall, a tym razem ja zmierzyłam go groźnie.

- To zadanie powierzam Zaynowi. - uśmiechnęłam się uroczo trzepotając rzęsami w jego stronę.

- Ej! - krzyknął robiąc smutną minę.

Mieszkanie było bardzo duże i eleganckie. Nie był to zwykły blok, tylko bogaty apartamentowiec. Pomieszczenia były nowoczesne. Ściany w kolorach białych, beżu i brązu. Najbardziej spodobał mi się balkon, który otaczał całe mieszkanie, a wejście do niego było w kuchni, salonie i naszej sypialni. Chłopcy wnieśli wszystkie meble, a ja zajęłam się odpakowywaniem kartonów. Pod wieczór mieliśmy już kilka szafek w kuchni, kanapę i stolik w salonie oraz łóżko w sypialni. Jedyne co było skończone w całości to łazienka w tonacji biało czarnej. Jutro cała piątka miała się zając resztą mebli. Nie obyło się bez zbędnych zaczepek i odpoczynków, których zdecydowanie było za dużo. Całą naszą przeprowadzkę skończyliśmy po czterech dniach. W sobotę miała się odbyć parapetówka dla rodziny i znajomych. Moi i Zayna rodzice zapewnili, że przygotują jedzenie. Ja z dziewczynami zajęłam się drobnymi dekoracjami.

Zbliżała się 18:00, a ja próbowałam wmieścić się w ciążową sukienkę, co niebyło łatwe. Usłyszałam pukanie do drzwi. Kiedy wyszłam z sypialni zobaczyłam w drzwiach Zayna i jego rodziców. Mama narzeczonego ledwo mnie zobaczyła i już była obok.

- Alice, jak się czujesz? - zapytała troskliwym głosem. Dzwoniła do mnie co drugi dzień. Czasem miałam już dosyć, ale wiem, że się martwiła.

- Dobrze, nawet bardzo dobrze. Czasem kopie, ale da się przeżyć. - uśmiechnęłam się patrząc na swój brzuch.

- A znasz już płeć? - zapytała z zaciekawieniem.

- Znam, ale powiem dopiero przy kolacji. - wszyscy męczyli mnie tym pytaniem, a my chcieliśmy wyjawić to na dzisiejszej parapetówce. Sue, Grece, Eleanor i Sophie pomagały naszym mamom w podawaniu dań i ubieraniu stołu. Dobrze, że mieszkanie było duże, bo inaczej nie pomieścilibyśmy takiej ilości osób.

Atmosfera była spokojna, wiedziałam, że chłopacy powstrzymują się przed alkoholem ze względu na rodziców, ale Ci zapewnili, że nie będą długo, bo dopiero przyjechali ze Stanów, a drudzy są zmęczeni po długiej ilości godzin w pracy.

Wstałam z krzesła rzucając jedynie przelotne spojrzenie Zaynowi. Wszyscy byli zajęci rozmową, ale ja powiedziałam dość cicho:

- Dziewczynka. - pewnie gdybym powiedziała cokolwiek innego nikt nie zwróciłby na mnie uwagi, ale nagle wszyscy spojrzeli w moją stronę. - Dziewczynka. - powtórzyłam na co wszyscy się ucieszyli i przytulali mnie bez końca.

Tak jak myślałam, prawdziwa parapetówka zaczęła się po wyjściu rodziców. Nawet wybrałam się do sąsiadów, aby uprzedzić ich o głośnej muzyce. Okazali się być bardzo mili i uprzejmi. Wszyscy świetnie się bawili. Chłopcom humory dopisywały aż za bardzo, a ja przyglądałam im się z fotela.

- Szybko, dotknij tutaj! - krzyknęłam do siedzącej obok Sophie wskazując na brzuch.

- O czuję! Ale kopie! Podziwiam Cię, że to wytrzymujesz. - mówiła z niedowierzaniem.

Impreza zakończyła się po 3 w nocy. Nikt nie był w stanie wrócić do domu, więc wszyscy zostali u nas. Nawet próbowałam zaciągnąć Zayna do sypialni, ale uparł się, że śpi na podłodze. Nie byłam zła, wręcz przeciwnie, miałam całe łóżko dla siebie.

Jako najtrzeźwiejsza osoba z tego towarzystwa wstałam wcześniej, aby przygotować wszystkim kanapki. Kilka osób zdążyło już się obudzić.

__________________

Miłego weekendu życzę wszystkim! :) 

Farewell z.m.Where stories live. Discover now