Rozdział 14

440 26 3
                                    

- I to wszystko? Do niczego więcej nie doszło? - dopytywały Sue i Grece.

- No który raz mam Wam tłumaczyć, że nie! - spuściły smutno głowę.

- Zacznijmy już coś oglądać, bo mnie zamęczycie tymi pytaniami. - uśmiechnęłam się do nich.

Obejrzałyśmy niecały jeden film. Tyle z naszej nocy filmowej. Skończyło się na opowiadaniu dzisiejszego spotkania z Zaynem i włączeniu filmu. Spałyśmy razem na wąskiej kanapie.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam mamę krzątającą się po kuchni.

- Przepraszam, nie chciałam Was obudzić. - powiedziała szeptem. Była 7:00 rano. - Dzisiaj też przyjdzie Zayn?

- Mamo! To że smakowało mu Twoje jedzenie, nie znaczy, że będzie tu przychodził codziennie.

- A szkoda. - odpowiedziała, a ja przewróciłam oczami. Za każdym razem kiedy o nim wspominałam, po moich plecach przechodziły miłe ciarki. 

- Pamiętaj, że o 10:00 masz być u lekarza!

Po pół godzinie obudziłyśmy się wszystkie. Naszą nockę filmową przespałyśmy.

Zrobiłam śniadanie, obejrzałyśmy serial i do godziny 9:00 leżałyśmy na kanapie, a nasza rozmowa kręciła się tylko wokół Zayna. Na samą myśl o nim robiło mi się ciepło, a na twarzy pojawiał się uśmiech. Chyba naprawdę się zakochałam... Jeszcze nigdy nikt nie zauroczył mnie tak szybko!

Kiedy spojrzałam na zegarek stanęłam na równe nogi. Szybko się ogarnęłam, pożegnałam z przyjaciółkami i pobiegłam na autobus.

- Następny! - dobiegł głos z gabinetu dr Smitha. Weszłam do pokoju.

- O moja stała klientka! I jak się czujesz Panno Wilson?

- Całkiem dobrze, na początku faktycznie więcej spałam i szybko i się męczyłam, ale tylko na początku.

- No dobrze, zrobimy Ci jeszcze z dwa badania i sprawdzimy co się zmieniło.

Spędziłam w szpitalu kolejną godzinę czekając na wyniki badań, a kiedy je dostałam, poszłam do dr Smitha.

- Zobaczmy co my tu mamy.

Kiedy lekarz próbował wyczytać coś z tych liczb i dziwnych literek, zaczęłam się porządnie denerwować. Oczekiwałam odpowiedzi : "nic się nie zmieniło, czyli tak jak przypuszczałem -  zostało Pani już 20 dni" lub "jest coraz gorzej, umrze Pani przed terminem". A tu nagle:

- Nie wiem jak to Pani zrobiła, ale najwidoczniej choroba stanęła w miejscu - na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie - co nie oznacza, że jest coraz lepiej. Po prostu nie atakuje kolejnych części ciała, ale ciągle tam jest. Zastanawia mnie jedno, jak to możliwe?

Siedziałam w osłupieniu. Nie wiedziałam co powiedzieć.

- A może zdarzyło się coś co uszczęśliwiło Panią tak bardzo?

- Yyy nic mi nie przychodzi na myśl. - odpowiedziałam szukając jakiegoś ważnego wydarzenia w moich wspomnieniach.

- A może się Pani zakochała? - zapytał po chwili.

Bingo! To jest prawidłowa odpowiedź! Tak, chyba naprawdę się zakochałam!

- Czyli tak jak mówią, miłość jest lekiem na wszystko. - powiedział kiedy zobaczył jak się uśmiechnęłam. Oh, poeta się znalazł! - pomyślałam.

Kiedy wyszłam z gabinetu, wykonałam 3 telefony: do mamy, Sue, Grece. Wszystkie bardzo się ucieszyły. Pomimo tego, że i tak niedługo umrę, wiadomość, że choroba nie rozprzestrzenia się, wszystkich ucieszyła.

Gdy wchodziłam do domu, dostałam sms'a.

* Dziś o 20:00 będę na Ciebie czekał. Chłopaki znów robią imprezę. Zayn *

* Nie mogę się doczekać :D A mogę wziąć ze sobą Sue i Grece? Alice *

* Sue jest już u Nialla od popołudnia, a Grece i Tod są już zaproszeni :) Zayn *

Nie mogę uwierzyć, że Sue nic mi nie powiedziała! Od razu do niej zadzwoniłam, a ona tłumaczyła, że to było takie spontaniczne i się nie spodziewała. Później rozmawiałam z Grece, którarównież bardzo się cieszyła.

Zostały jeszcze 2 godziny zanim rodzice wrócą z pracy. Postanowiłam uczcić dzisiejszą wiadomość i nalałam sobie lampkę wina. Potem nalałam jeszcze kilka. Przecież nie mogę iść na imprezę pijana! - pomyślałam w duszy i odłożyłam butelkę z winem.

- Pozdrów i ucałuj ode mnie Zayna! - powiedziała mama kiedy wychodziłam z domu. I jak to ona, podniosła głos mówiąc "ucałuj".

___________________________________________

Chociaż jedna dobra wiadomość związana z chorobą Alice :)

W następnym rozdziale impreza...! :D 

Farewell z.m.Where stories live. Discover now