Rozdział 7

513 27 2
                                    

- Myślicie, że dobrze będę wyglądała w tej sukience? - zapytał Grece przykładając ją do siebie.

- Na pewno Tod oszaleje z zachwytu! I będzie zazdrosny, że na jego własnych urodzinach to Ty będziesz cieszyła się największą popularnością! - wykrzyknęłam.

Po czterech godzinach przymierzania sukienek i wybierania prezentu byłam tak zmęczona jakbym przebiegła co najmniej 50 km. Dr Smith ostrzegał, że będę potrzebowała więcej snu i będę szybciej się męczyć, ale nie zwracałam na to uwagi.

- To co dziewczyny, o 19:00 przyjeżdżam po Grece, a chwilę potem po Alice, ok? -zapytała Sue - nasz kierowca.

Po naszych szalonych zakupach musiałam iść się szybko położyć. Zasnęłam natychmiastowo. Nawet przegapiłam obiad, bo mama twierdziła, że tak słodko spałam, więc nie chciała mnie budzić. Tate jak zwykle spotkałam na korytarzu kiedy szłam do łazienki. Oczywiście udawał, że mnie nie widzi. Często rozmyślałam nad jego zachowaniem, ale nadal nie wiem dlaczego tak się zachowuje. Może chce już się przyzwyczaić do życia beze mnie? Może myśli, że potem będzie mu łatwiej?

O 18:00 byłam już gotowa. Miałam na sobie beżową sukienkę z przejrzystym materiałem na ramionach, beżowe buty na koturnie, czarną torebkę i kilka bransoletek na ręce. Mój makijaż był bardzo delikatny, a włosy upięła mi mama w długiego warkocza.

Kiedy usłyszałam pod moim domem głośną muzykę, wiedziałam, że to one.

Podjechałyśmy pod dom Toda, gdzie było już sporo ludzi. Zaśpiewałyśmy mu sto lat i dałyśmy prezent. Przywitałyśmy się z resztą gości i dostałyśmy od Toda drinki. Po chwili zawołał on jakiegoś chłopaka.

- Alice, to jest ten słynny Harry, przyjaciel Twojego Zayna - wskazał ręką na chłopaka, a ja uderzyłam go lekko w ramię za słowo "Twojego".

- To Zayn ma dziewczynę? - zapytał Harry ze zdziwieniem.

- Nie jestem jego dziewczyną! Poznałam go kilka dni temu.- spiorunowałam go wzrokiem, a oni się zaśmiali.    

Rozmawialiśmy chwilę z Harrym, on też jest bardzo przystojny. Choć jego też nie mogłam sobie wyobrazić tak jak powiedział Tod "...codziennie imprezują i wybierają sobie dziewczyny na jedną noc".

Po 22:00 kiedy wszyscy już się rozluźnili, zrobiliśmy w salonie Toda parkiet do tańczenia. Wszyscy świetnie się bawili, a w szczególności solenizant, który chyba za dużo wypił. Byłam zaskoczona, bo za każdym razem kiedy gdzieś wychodziłam, dostawałam od mamy mnóstwo sms'ów, czy wszystko jest ok, a dzisiaj i na ostatniej imprezie nie dostałam żadnego. Widocznie mama chciała dać mi więcej luzu, bo to moje ostatnie imprezy.

Wróciłam do domu po 2 w nocy. Starałam się być tak cicho, aby nikogo nie obudzić. Kiedy przechodziłam obok sypialni rodziców, usłyszałam szlochanie mojej mamy i cichy głos taty.

- Kochanie, poprzez płakanie nic nie zrobisz. Uwierz mi, też chciałbym zapobiec temu wszystkiemu. Alice widzi Cię zapłakaną, a tym jeszcze bardziej pogarszasz jej humor. Powinna wiedzieć, że ma silną matkę.

Znów znajoma fala prądu przeszła po moim ciele, zdążyłam tylko dojść do mojego pokoju i się zaczęło. Wylałam tyle łez... Dopiero około godziny 6 zasnęłam.

______________________________________________

Nie ma Zayna, ale jest Harry :)

Farewell z.m.Where stories live. Discover now