Rozdział 24

354 20 1
                                    

- Świetny pomysł! - krzyknął zadowolony Niall. - To rano zabiorę ją do siebie, mam nadzieję, że Ty też przyjedziesz...a wieczorem rozłożymy namioty nad jeziorem. - Oczywiście, że wpadnę! A namiotami zajmę się ja i chłopacy, tak żeby Caroline o niczym nie wiedziała. Nie mogę się już doczekać!

Po rozmowie telefonicznej z Niallem, zasnęłam momentalnie.

Rano obudził mnie dźwięk sms'a.

* O 12:00 w parku, pasuje Ci? Eric *

* Taa, do zobaczenia. Alice * - odpisałam niechętnie. Nie chciało mi się iść na to spotkanie, ale wmawiałam sobie, że jeśli raz się z nim spotkam to da mi spokój.

Nim zjadłam śniadanie i wzięłam prysznic, zrobiła się godzina 11:00. Założyłam więc szybko na siebie ciemne jeansy i pudrowo-różowy sweterek. Nie wysiliłam się zbytnio wybierając ciuchy, bo to było tylko spotkanie z Ericiem. Nie czułam więc potrzeby, żeby ładnie wyglądać. Rozprostowałam włosy, wzięłam dużą torbę i ruszyłam na przystanek autobusowy.

Kiedy weszłam do parku, zobaczyłam na jednej z ławek siedzącego Erica. Widać było, że nad czymś rozmyślał. Jego oczy utkwione były w chodnik otaczający małą fontannę.

- Cześć. - powiedziałam obojętnie, a on odwrócił się uśmiechnięty i odpowiedział to samo. - To co chciałeś mi powiedzieć?

- Ładnie wyglądasz. - widziałam, że mówił to zupełnie szczerze, ale zignorowałam komplement i pochyliłam głowę patrząc na niego i czekając aż odpowie mi na pytanie. - Czy zawsze musimy rozmawiać w ten sposób?! Chciałem pogadać, zapytać co u Ciebie, a Ty od razu pytasz mnie czego od Ciebie chce... - spojrzał na mnie smutnymi oczami. W sumie to miał trochę racji, mogłam łagodniej zacząć rozmowę.

- Przepra...

- Dobra, przestań. - przerwał mi, wywracając oczami. - To mogę zapytać co u Ciebie? - chyba na prawdę go to interesowało, bo nigdy wcześniej nie był tak ciekawy.

- Hm...dużo się ostatnio wydarzyło. Byłam chora, miałam operację, wszystko skończyło się dobrze. Teraz próbuję wrócić do normalności. - nawet nie wiem, dlaczego powiedziałam mu o operacji.

- Matko, Lice...co się stało? - zapytał przejęty.

- Nie chcę o tym rozmawiać. Najważniejsze, że wszystko jest ok. - pozwoliłam sobie na lekki uśmiech, który on odwzajemnił. - A co u Ciebie? - chciałam, żeby mój głos brzmiał tak, jakby mnie to interesowało.

- Od momentu kiedy zerwaliśmy, nic nie jest jak dawniej...Brakowało mi Ciebie, na prawdę się stęskniłem. - poczułam jak na moim ciele pojawiły się ciarki. - Dopiero po fakcie, zrozumiałem jak bardzo przeze mnie cierpiałaś. To nie było celowe. Chciałem Ci to wszystko wytłumaczyć, ale bałem się spojrzeć Ci w oczy. - tłumaczył się unikając mojego wzroku, natomiast ja patrzyłam nie niego z niedowierzaniem. Przypomniały mi się dni, które spędziłam leżąc w łóżku i rozpaczając po zdradzie chłopaka. Do oczu napłynęły łzy, a ja robiłam wszystko, żeby je zatrzymać.

- Dlaczego mi teraz o tym mówisz? - zapytałam załamanym głosem.

- Bo dopiero teraz mam odwagę Ci to wszystko wyjaśnić... - jego smutne oczy pociemniały.

- Myślisz, że teraz rzucę Ci się na szyję i zaczniemy wszystko od nowa? Ty mnie zdradziłeś, a ja musiałam się pozbierać. Nadal Cię kochałam, pomimo tego jak mnie zraniłeś. Ale to było kiedyś.

- Wiem i bardzo tego żałuję. - widziałam, że wypowiedzenie tych słów było dla niego bardzo trudne. - Nadal mam Twoje zdjęcie, które leży na mojej komodzie, zawsze kiedy się budzę, patrzę na nie i przypominam sobie wspólne, cudowne chwile...

- Eric, ale...

- Tak, wiem, nic nie będzie jak dawniej. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że żałuję. - nie poznawałam go, zawsze wydawał się taki pewny siebie, a teraz siedział obok mnie i ze smutkiem w oczach tłumaczył się ze zdrady. Nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam się bezradna. Wtedy spojrzał na mnie i przytulił. Było to dla mnie dość krępujące, ale nie miałam wyjścia i objęłam go swoimi rękoma.

- Teraz daj mi coś powiedzieć. - spojrzałam na niego, czekając czy znów mi przerwie czy nie. - Nie myśl sobie, że teraz stworzymy idealny związek. To było dawno i pomimo tego, że obiecasz mi, że nigdy już mnie nie zdradzisz, nie wrócę do Ciebie. Cierpiałam zbyt wiel...

- Masz chłopaka, prawda? - wiedziałam, że zawsze musi mi przerwać! Przytaknęłam, a on spuścił głowę jakbym zniszczyła jego ostatnią nadzieję. Po chwili wstał i powiedział:

- Mam nadzieję, że będę mógł Cię kiedyś zobaczyć... - uśmiechnął się lekko i odszedł. Zostałam sama w zupełnej rozsypce. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Nadal nienawidziłam go za to co zrobił, ale jego wyjaśnienia bardzo mnie zmęczyły. On na prawdę tego żałował. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, gdy dostałam sms'a.

 * Gdzie jesteś? Caroline na Ciebie czeka :) Przyjechać po Ciebie? Zayn *

Bardzo chciałam, żeby ktoś mnie stąd zabrał, ale Zayn na pewno zapytałby co robiłam w parku i z kim tam byłam, a powiedzenie mu o Ericu, doprowadziło by go do złości. Zadzwoniłam więc szybko do Sue, skróciłam jej moje spotkanie z byłym chłopakiem i poprosiłam, żeby po mnie przyjechała i udawała, że wcześniej się z nią umówiłam, że mnie zawiezie. Wiedziałam, że mogę na nią liczyć.

* Będę za 15 min. Przyjadę z Sue. Alice *

Podczas jazdy do domu chłopaków, opowiedziałam Sue całe spotkanie ze szczegółami. Była równie zaskoczona jak ja. Przez cały czas, gdy mówiłam, nie odzywała się, tylko kiedy podjechałyśmy pod ich dom powiedziała:

- Al, będzie tutaj Zayn i jeżeli będziesz nad tym rozmyślać zauważy, że coś się stało i będzie dopytywać. Więc radzę Ci, weź się w garść i chociaż dzisiaj o tym nie myśl, ok? - miała rację, byłam kompletnie dobita dzisiejszą rozmową z Ericiem, ale nie mogłam tego po sobie pokazać.

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam grupkę ludzi, a dokładniej Harrego, Louisa, Liama, Zayna, Liama, Nialla i Grece, a pomiędzy nimi uśmiechniętą Caroline, która zauważyła mnie jako pierwsza.

_____________________________

Ugh...Eric! Pewnie nie lubicie go tak samo jak ja?

Do jutra! :D

Komentujcie i gwiazdkujcie :)))

Farewell z.m.Where stories live. Discover now