Rozdział 12

478 25 2
                                    

Nie wiedziałam co najpierw mam ze sobą zrobić. Szybko odgarnęłam z kanapy resztki po śniadaniu i powiedziałam, że musi tu chwilę poczekać, bo ja muszę się ogarnąć.

- Lepiej się pośpiesz, bo zaraz wszystko zjem. - powiedział Zayn wskazując na torbę z McDonald'a.

W tempie błyskawicy ubrałam na siebie ciemne rurki i bluzę z kapturem. Rozczesałam włosy i upięłam w koka oraz pomalowałam rzęsy maskarą. Kiedy zeszłam na dół zobaczyłam w TV mecz piłki nożnej, nogi Zayna leżały swobodnie na stoliku, a wokół niego kilka papierków po hamburgerze i innych.

- Typowy facet. - powiedziałam zbierając papierki.

- Po pierwsze zasnąłbym trzy razy oglądając ten Twój serial, a po drugie umarłbym z głodu, gdybym miał czekać na Ciebie z tym jedzeniem. - popatrzył na mnie, a ja zmierzyłam go wzrokiem.

- W sumie dobrze, że już zjadłeś to świństwo, przynajmniej to nie ja będę na stare lata miała problemy z żołądkiem. - co ja gadam? Przecież nawet nie dożyje do starości.

W końcu mogłam usiąść na kanapie. Przez pierwsze 10 min droczyliśmy się co do wyboru programu w TV.

- Widzę, że zaprzyjaźniłaś się z Eleanor?

- Tak, świetnie się dogadujemy. - odpowiedziałam.

- Ona też mi się kiedyś podobała. - powiedział dumny z siebie.

- Czekaj, czekaj, jak to "też" ? Czyli kto jeszcze? - zobaczyłam jak zaczął się lekko denerwować i rumieńce pojawiły mu się na twarzy. Chyba już znałam odpowiedź. Przez moment patrzyliśmy sobie w oczy, kiedy on zaczął się do mnie przybliżać. Wiedziałam co się za chwilę stanie, ale nie mogłam opanować emocji. Ogromna fala ciepła przeszła przeze mnie, ale tym razem nie z powodu choroby. Tak jak myślałam, pocałował mnie. Czułam się naprawdę wspaniale, choć moje ręce zaczęły drżeć chwyciłam jego głowę i przysunęłam bliżej. Całowaliśmy się dobre kilka minut. Muszę przyznać, że całował równie dobrze jak wyglądał. Chciałam, aby ta chwila trwała wieczne, ale przerwał ją dźwięk sms'a. 

*Jutro o godz. 10:00 umówiłam Cię z dr Smithem na wizytę. Mama *

Kiedy odczytywałam wiadomość widziałam, że Zayn również ją przeczytał.

- Alice, czy coś się stało? Dlaczego musisz iść do lekarza? - dopytywał zniecierpliwiony.

Moje serce w tym momencie stanęło. Nie wiedziałam co powiedzieć. Miałam totalny mętlik w głowie. Nie mogłam mu powiedzieć. Tak bardzo bałam się jego reakcji.

- Jestem umówiona na badanie kontrolne. Moja mama ma taki zwyczaj, że co roku idziemy na profilaktyczne badania. Tak na wszelki wypadek. - powiedziałam pierwsze co przyszło mi do głowy.

- Oh już myślałem, że coś Ci jest. - odetchnął z ulgą. I masz rację - powiedziałam w duszy. Coś mi jest...

Po chwili Zayn dalej chciał wrócić do przerwanej czynności, ale odsunęłam się. Teraz po głowie chodziły mi myśli jak długo jeszcze mam to ciągnąć. A może od razu mu powiem? Widziałam, że nie był zadowolony z tego co zrobiłam. Powiedziałam krótkie przepraszam, a on uśmiechnął się smutno. Bardzo bolało mnie, że musiałam to przed nim ukrywać.

- Chodźmy na spacer! - zaproponował, a ja zgodziłam się chętnie, bo potrzebowałam zaczerpnąć świeżego powietrza.

Kiedy spacerowaliśmy po parku zapytałam:

- Przepraszam, może to niegrzecznie, ale jestem ciekawa...nie pracujecie, więc skąd macie tyle kasy, że stać Was na taki dom, sprzątaczki itp.?

- Hmm... - uśmiechnął się - nasi rodzice...to dzięki nim, mój ojciec jest prawnikiem i ma własną kancelarię, ojciec Harrego ma dużą firmę i można powiedzieć, że zawarliśmy z nimi mały układ. Oni wysyłają nam pieniądze dzięki czemu stać nas na takie rzeczy, a za kilka lat przejmiemy po nich ich działalności. - odpowiedział bez skrępowania.

- To teraz ja Cię o coś poproszę: opowiedz mi coś o swoich rodzicach.

- Hmm...- i również ja się uśmiechnęłam - mama jest dla mnie bardzo ważna, wiem, że mogę jej wszystko powiedzieć. Mogę nawet sprzedać Ci małą radę. - Zayn słuchał mnie jakby było to przemówienie prezydenta - Uwielbia jak ktoś prawi jej komplementy. A to że Sue jest wygadana, moja mama ją uwielbia.

- Zapamiętam. A tata?

- Tata... - nie wiedziałam czy powiedzieć mu wersję taty przed chorobą czy teraźniejszą. Niech będzie teraźniejsza - ...tata jest spokojny, zajęty pracą. - więcej nie mogłam mu powiedzieć.

_______________________________________________________

BARDZO PRZEPRASZAM, że nie pisałam rozdziałów tak jak obiecałam - codziennie, ale nie miałam dostępu do komputera przez kilka dni :(

Ale zrewanżuje się tym, że jeszcze dzisiaj wstawie rozdział 13, a jutro kolejne dwa rozdziały :D

Pozdrawiam! :) 

Farewell z.m.Where stories live. Discover now