Rozdział 27

314 17 2
                                    

Obudziły mnie rozmowy moich znajomych. Otworzyłam oczy i przed sobą zobaczyłam jedną ze ścian namiotu. Szybko się obróciłam zobaczyć, czy leży obok mnie Zayn. Na szczęście spał obok owinięty kocem. To chyba nie było tak źle, jeżeli spał razem ze mną w namiocie. Może będzie chciał mnie wysłuchać. Jednak nie chciałam go budzić, więc powoli rozpięłam zamek i wymknęłam się na zewnątrz. Przy brzegu opalały się Grece i Sophie, a Harry, Liam, Olivia i Sue przygotowywali śniadanie. Kilka osób musiało więc jednak jeszcze spać. Podeszłam do "ekipy gotującej", a oni przywitali mnie uśmiechami. Bałam się, że zaraz zaczną wypytywać o wczorajszym zdarzeniu, ale najwidoczniej dziewczyny i Louis nie powiedzieli nic nikomu. Byłam im za to bardzo wdzięczna.

- Gdzie Caroline? - zapytałam ściągając jedną z kanapek z talerza.

- Niall pojechał ją odwieź do szpitala. Lekarz już się martwił, że coś jej się stało. - odpowiedział mi Liam. Siedzieliśmy na drewnianych ławeczkach jedząc kanapki i popijając herbatę z termosów, gdy z namiotu wynurzył się Zayn. Wyprostował ręce i zaczął się rozglądać. Kiedy nasze oczy spotkały się, chłopak od razu się obrócił, jednak Harry zdążył go zawołać:

- Zayn, chodź na śniadanie! - chłopak szedł w naszą stronę, a ja czułam jak po moim ciele przechodzi zimny dreszcz. Mój żołądek chciał zwrócić te wszystkie zjedzone kanapki, ale próbowałam go powstrzymać. Zayn usiadł na przeciwnej ławce obok Liama, przez cały czas unikając mojego wzroku. Czułam się jak ostatnia idiotka. Po skończonym posiłku, wszyscy rozmawiali drocząc się ze sobą na temat planowania następnej imprezy. W tej chwili nie interesowało mnie nic innego jak tylko rozmowa z Zaynem.

- Alice! Chodź do nas! - wołała mnie Grece. Automatycznie podniosłam się z krzesła, dziękując za posiłek. Zerknęłam jeszcze raz na chłopaka, który udawał, że mnie nie słyszy i patrzył w inną stronę.

Opalanie się w ciuchach nie było najlepszym pomysłem, ale nie wzięłam ze sobą stroju kąpielowego, bo przyjechałam tu prosto ze spotkania z Ericiem. No właśnie, Eric. Mój główny problem. Musiałam natychmiast odnaleźć Zayna i z nim porozmawiać, bo moje myśli nie dawały mi spokoju. Nie wiedziałam co dzieje się w głowie mojej ukochanej osoby.

- Wrócę do Was później. - wstałam uśmiechając się do Sophie i Grece. Zobaczyłam Zayna, który rozmawiał z Louisem. Miał spuszczoną głowę, a Lou próbował mu chyba coś uświadomić. Tak to przynajmniej wyglądało. Nie zastanawiałam się nad tym, czy to niegrzecznie przerywać czyjąś rozmowę, tylko podeszłam do nich i spojrzałam w niewyspane oczy Zayna.

- Możemy porozmawiać? - zapytałam.

- Później. - powiedział obojętnie, ale Louis groźnie zmierzył go wzrokiem, po czym po chwili obrócił się do mnie i uśmiechnął. Miałam dziwne przeczucie, że wcześniej mówili o mnie.

- Dobrze, chodźmy. - odpowiedział unikając mojego wzroku i poszedł. Uśmiechnęłam się lekko do Lou i dogoniłam Zayna. Po chwili ciszy postanowiłam się odezwać:

- Wiem, że musiało to co najmniej dziwnie wyglądać, kiedy dostałam tego sms'a. - nie wiedziałam jak zacząć. - Nie chciałam Ci nic mówić, bo po pierwsze bałam sie Twojej reakcji, a po drugie to było tylko krótkie, normalne spotkanie.

- Uważasz, że spotkanie się z byłym chłopakiem, było normalne i zupełnie oczywiste, żeby mi o nim mówić? - powiedział wkurzony.

- Wymieniliśmy kilka zdań i tyle. Nic więcej się nie wydarzyło. - czułam, że ma nade mną przewagę.

- Dobra, czyli od teraz ja też mogę umawiać się ze wszystkim moimi byłymi na "spotkania", nie mówiąc Ci o nich? - jego ton coraz bardziej mnie irytował. 

- Zayn, wiesz, że nie o to mi cho...

- Myślałem, że możemy sobie ufać, Alice. - przerwał mi. Jego ton tym razem był bardzo łagodny i wyciszony. - Mówię Ci o wszystkim i myślałem, że Ty mi też. Przecież nie zamknąłbym Cię w pokoju, chciałem po prostu wiedzieć.

- Wiem, że to moja winna i powinnam Ci powiedzieć, ale nie wiem jak mam Cię jeszcze przepraszać. Ufam Ci jak nikomu innemu. A spotkanie z Ericiem wydawało mi się zupełnie bezsensu, więc postanowiłam nic Ci o nim nie wspominać. - oboje zatrzymaliśmy się w miejscu, a ja chwyciłam jego dłonie i podeszłam bliżej. - Ja Cię kocham Zayn i nie pozwolę, żeby jakiś Eric to zepsuł. Zapomnijmy o tym, dobrze? - wtedy pierwszy raz w tym dniu spojrzał mi w oczy. Chwilę staliśmy w bezruchu, po czym chłopak złączył nasze usta w długim pocałunku. Moje serce z gardła przeskoczyło z powrotem na swoje miejsce. To chyba oznaczało, że już się na mnie nie gniewa.

- Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, ale Al...musisz mi o wszystkim mówić. - powiedział łagodnie obejmując mnie w talii.

- I będę! - na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Wróciliśmy na miejsce namiotowe szczęśliwi i pogodzeni. Miałam ochotę skakać z radości. Dłużej nie wytrzymałabym udając nieznajomych.

- Akurat ominęła Was największa robota. - odezwał się Niall, który składał ostatni namiot. Dziewczyny porządkowały ostatnie rzeczy leżące na trawie. Z naszego obozu namiotowego nie zostało już nic. Poszłam po swoje ciuchy i torebkę, spotykając na swojej drodze Eleanor, która podniosła głowę czekając aż dam jej znać, co ze mną i Zaynem. Uśmiechnęłam się, a ona wypuściła powietrze na znak, że jej ulżyło.

Wszyscy żegnali się ze sobą jakby mieli zobaczyć się dopiero za sto lat. Harry odwiózł każdego do domów.

Wzięłam szybki prysznic i rozczesując włosy spojrzałam na telefon. Wiadomość od Erica.

* Coś się stało? Nie odpisałaś mi :( Eric * - tak, Ty się stałeś!

* Wszystko ok, po prostu byłam wczoraj za bardzo zmęczona, żeby odpisać. Alice *

* A co robisz dzisiaj wieczorem? Może dasz się zaprosić na kolację? Eric *

Nie wiedziałam co mam mu odpisać. Oczywiście, że nie chciałam się z nim spotkać, ale jak mu delikatnie odmówić?

* Niedawno wróciłam z imprezy i jestem zmęczona. Przepraszam. Alice *

* Spanie pod namiotem tak Cię wykończyło? Eric * - przeczytałam tą wiadomość z 10 razy i nadal nie mogłam uwierzyć. Skąd on wiedział o jeziorze i namiotach?! Zakręciło mi się w głowie.

* Skąd o tym wiesz? Alice *

* Przypadkowo Was tam zobaczyłem. Na prawdę uwierzyłem, że się topisz i już chciałem rzucić Ci się na ratunek :) Eric * - nogi się pode mną ugięły. Uwierzyłabym w to, że widział nas przez przypadek, ale jeżeli oglądał naszą kąpiel w jeziorze i nas obserwował, to nie mógł być przypadek! Dziwnie się czułam na samą myśl, że ktoś mnie podglądał.

* Czego ode mnie chcesz?! Alice * - czułam jak napływa na mnie fala złości.

* Znowu to samo... Bądź gotowa o 18:00, będę czekać pod Twoim domem. Eric *

Myślałam, że zemdleje na miejscu. Nie chce mieć znowu problemów, a już w ogóle nie chce go widzieć!

* Eric, na prawdę nie mam ochoty nigdzie wychodzić! Alice *

Bałam się, że nie odpuści i przyjedzie po mnie. Nie chciałam martwić Zayna, ale po ostatnich wydarzeniach wiedziałam, że będzie pierwszą osobą, która się o tym dowie. Eric nie odpisywał mi, a ja coraz bardziej denerwowałam się tym spotkaniem.

_______________________________

Najważniejsze, że się pogodzili! :)

Komentujcie i dawajcie gwiazdki :) z góry dzięki :D

Do jutra :*

ZAPRASZAM DO MOJEGO FF "REVENGE"

Farewell z.m.Where stories live. Discover now