Rozdział 20

449 23 4
                                    

- Zgadzam się. - powiedziała nieśmiało.

- Al, możesz się jeszcze zastanowić. - odezwała się mama.

- Ale ja jestem już pewna.

- W takim razie jutro z rana omówimy szczegóły operacji, a w kolejny dzień bierzemy się do pracy. - wtrącił profesor Dolins.

______________________________________________

Pielęgniarki ubrane w różowe stroje przeniosły mnie na inną salę. Za moim łóżkiem ciągnął się sznurek ludzi: rodzice, przyjaciółki, Zayn i jego koledzy. Byłam im bardzo wdzięczna, że przez cały czas ze mną byli.

Okazało się, że mam współlokatorkę. Na imię miała Caroline. Od razu zapytałam czy nie przeszkadza jej taki tłum ludzi w pokoju.

Kiedy rodzice wrócili do domu, jeszcze przez kolejną godzinę słuchałam jak Niall i Louis opowiadali swoje dowcipy. Nawet moja nowa koleżanka przyłączyła się do nas. Wszyscy się śmiali, ale ja nie miałam siły. Byłam za bardzo wyczerpana. Leżałam na tym niewygodnym łóżku i przyglądałam się Niallowi i Sue. Zastanawiałam się, co się zmieniło przez ten czas. Jeszcze niedawno przytulali się co minutę, obrzucali się słodkimi słówkami, a teraz nie. Niall siedział obok Caroline i w normalnym przypadku Sue z jej zazdrością już dawno by wyszła obrażona, a tymczasem opierała się o Liama i śmiała się z żartów Nialla.

- Nie jesteś zmęczona? Może chcesz spać? - zapytał troskliwym głosem Zayn. Wtedy spojrzałam na niego i znów stado motylków latało mi po brzuchu. Był dla mnie taki kochany. Pomimo tego, że go okłamywałam, wybaczył mi. To najlepsze co mógł dla mnie zrobić.

- Zayn...dziękuję...za wszystko... - czułam jak moje policzki rumienią się do czerwoności. On pocałował mnie w czoło i odwrócił się w stronę reszty.

- Słuchajcie ludzie, chyba już na nas pora. Niech Wam będzie, pozwolę Wam pożegnać się z moją dziewczyną. - odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął, a ja ten uśmiech odwzajemniłam. Czy on właśnie powiedział "moją dziewczyną"?! Wszyscy zaczęli się dziwnie uśmiechać patrząc raz na mnie, raz na Zayna. To jest on..."chłopak moich marzeń"...który był zapisany na liście "najlepszych 30 dni".

- Śniadanie! - obudziło mnie wołanie pielęgniarki. Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na Caroline, która z apetytem zjadała swoją porcję. Pielęgniarka podała mi talerz z dwoma kanapkami z serem i kubkiem herbaty. Może nie było to moje wymarzone śniadanie jakie robiła mi mama, ale byłam tak głodna, że wchłonęłam wszystko od razu.

- Słyszałam, że będziesz miała jutro operację? - odezwała się moja współlokatorka.

- To prawda. Czuję, że to moje dwa ostatnie dni.

- Nawet tak nie mów! Wszystko będzie dobrze! - pocieszała mnie.

- Ale...mam 25 % szans na przeżycie... - powiedziałam cienkim głosem patrząc na sufit. Caroline spuściła głowę i co jakiś czas na mnie spoglądała. - Jeżeli nie zgodziłabym się na operację, to w ciągu tygodnia i tak bym umarła. Więc chce spróbować. - sama nie wierzyłam w to co mówię.

- Myślę, że to dobra decyzja. - uśmiechnęła się lekko. - Zazdroszczę Ci twoich przyjaciół i rodziców. Widać jak bardzo jesteś dla nich ważna. Kiedy byłaś w śpiączce, leżałam w sali obok i gdy wychodziłam z pokoju do toalety to widziałam jak Twój chłopak cały ten czas siedział pod Twoją salą, a rodzice i przyjaciółki ciągle Cię odwiedzali. - jej mina posmutniała. - Ja nie mam takiego szczęścia. Moi zginęli w wypadku samochodowym 8 lat temu. Wtedy zamieszkałam z dziadkami, a moja siostra nie chciała żyć w tym mieście, bo za bardzo wszystko przypominało jej rodziców, więc wyjechała do Francji. I od tej pory jej nie widziałam.

- Przykro mi... - byłam w szoku, nie znałyśmy się, a ona powiedziała mi tak wiele o swojej rodzinie.

- A ja już się przyzwyczaiłam. Gdyby nie moi dziadkowie to nie wiem co by ze mną teraz było. Pomimo tego, że nie widziałam Lucy od tak dawna, nadal nie straciłam nadziei, że kiedyś ją zobaczę. - powiedziała ze łzami w oczach. Z trudem położyłam nogi na ziemi, wstałam chwiejąc się, Caroline cały czas mi się przyglądała, a ja podeszłam do niej, usiadłam obok i przytuliłam. Nawet po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza. Siedziałyśmy jeszcze tak z godzinę i opowiadałyśmy o swoim życiu.

- ...tak więc teraz zbieramy pieniądze na operacje, ale z emerytury dziadków nie da się tak szybko ich zebrać, w końcu to 40 tysięcy. - spuściła głowę jakby całkiem straciła nadzieję na tą operację.

Naszą rozmowę przerwał Zayn, który wszedł do pokoju z uśmiechem na twarzy. Podał rękę Carl, a mnie pocałował czule.

- Zabieram Cię na spacer! - powiedział zadowolony z siebie.

- Nieee, nie mam siły, ledwo co udało mi się wstać.

- Dlatego załatwiłem Ci wózek inwalidzki. - podniósł jedną brew i czekał na odpowiedź. Przewróciłam oczami i powoli wstałam. Po chwili siedziałam już na wózku.

Kiedy wróciliśmy ze spaceru, w pokoju czekał już Liam i Niall, którzy jak widać, świetnie bawili się w towarzystwie Caroline.

Później odwiedzili mnie rodzice, niestety tylko na chwilę, bo byli umówieni na spotkanie z profesorem Dolinsem. Dzisiaj również przyjechała do mnie Eleanor. Tak dawno się z nią nie widziałam!

- Obiad! - do pokoju weszła pielęgniarka z dwoma talerzami. Spojrzałam na jeden z nich a tam jeden ziemniak i ogromny kotlet, który wyglądem nie przypominała kotleta.

- Ohhh...nie chcę tego jeść! - powiedziałam z obrzydzeniem, kiedy pielęgniarka wyszła z pokoju.

- Ja już się przyzwyczaiłam. - odezwała się Caroline wpychając kawałek kotleta do buzi.

- Ja zjem! - krzyknął Niall. No tak, czego on nie zje? Wziął talerz i usiadł z powrotem na jej łóżku. W tym momencie do pokoju weszła Sue z trzema paczkami z McDonalda.

- Ktoś może ma ochotę? - spojrzała na wszystkich i uśmiechnęła się szeroko.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo mi tego brakowało! - krzyknęłam radośnie i klasnęłam w dłonie.

- I mi też! - odezwał się Niall z pełną buzią jedzenia.

Siedzieliśmy tak jeszcze z półtorej godziny, a potem profesor Dolins zaprowadził mnie na ostatnie badanie. Pożegnałam się z wszystkimi i udało mi się przekonać Zayna, żeby wrócił do domu, bo od kilku dni prawie w ogóle w nim nie przebywał.

Po zakończonym badaniu tak jak mu obiecałam, zadzwoniłam do Zayna. Resztę wieczoru spędziłam na rozmowie z El, a potem zadzwoniłam do Sue.

- Zauważyłam, że coś się zmieniło między Tobą a Niallem, mam rację? - Właśnie ostatnio z nim rozmawiałam na ten temat. Kocham go, ale nie jak chłopaka tylko jako przyjaciela i powiedziałam mu to, a on czuje to samo. Ciągle ze sobą rozmawiamy, śmiejemy się jak najlepsi przyjaciele. On opowiada jakie to świetne dziewczyny ostatnio spotkał, a ja mówię mu o najprzystojniejszym facecie, którego poznałam. Tak nie zachowują się pary. Jest dla mnie tak samo ważny jak Ty Alice. - Ufff...już myślałam, że ze sobą zerwaliście czy coś. - Niee, zawsze będzie moim kochanym Niallerem...

_______________________________________

No i pojawiła się Caroline :)

Tak jak obiecałam, dedyk dla karolcialeri :D

UWAGA UWAGA :

W ciągu kilku dni pojawi się moje nowe ff! Tym razem z Harry'm Styles'em w roli głównej :) Mam nadzieję, że zerkniecie do nowego opowiadania! :D 

I bardzo, bardzo dziękuję za ponad 1000 wyświetleń <3 

Farewell z.m.Where stories live. Discover now