Rozdział 17

440 27 2
                                    

Obudziłam się po 9:00. Jak zwykle nie było nikogo w domu o tej porze. Wzięłam prysznic i zjadłam śniadanie.

Kiedy siedziałam na kanapie z wyprostowanymi nogami na stole, poczułam jak "gryzie mnie sumienie". Moje serce stało się ciężkie, a ja nie wiedziałam dlaczego. Ucisnęło mnie mocno. Tak jakby chciało mi powiedzieć "to koniec, nie męcz już się, powiedz to". Z początku nie wiedziałam o co chodzi, ale kiedy pomyślałam o Zaynie, zrobiło mi się gorąco, a żołądek wykręcił się na wszystkie możliwe strony. Było to bardzo uciążliwe, że tak ważną osobę w moim życiu musiałam ciągle okłamywać.

* Jesteś wolna o 17:00? Chcę zabrać Cię nad jezioro :) Będziemy sami! Zayn *

Przeczytałam sms'a i całe śniadanie poczułam w gardle. Bardzo chciałam się z nim spotkać, ale to wiązało się z tym, że będę zmuszona go okłamywać. Bałam się, że pomyśli sobie, że chciałam go wykorzystać, rozkochać w sobie, a potem zostawić, bo i tak niedługo umrę. Poczułam się jak ostatnia idiotka. Zayn jest dla mnie wszystkim, a ja bezczelnie go okłamuje! Jestem po prostu podła! Siedziałam rozpłakana, ale nagle poczułam w sobie tyle odwagi i siły. Dzisiaj. To jest najlepszy moment, żeby mu powiedzieć. Postanowiłam wykorzystać sytuację, że będziemy sami.

* Do zobaczenia o 17:00 :) Alice *

Była już godzina 12:00 a ja próbowałam zająć się czymkolwiek. Zaczęłam czytać książkę, ale zakończyło się na stronie tytułowej. Chciałam posprzątać, ale kiedy chwyciłam do ręki ścierkę moje chęci opadły. Próbowałam coś ugotować, ale długo to nie trwało. A wszystko przez to, że denerwowałam się dzisiejszym spotkaniem. Ułożyłam tysiąc wersji, jak powiem mu o mojej chorobie. Nie mogłam się na niczym skupić, ręce trzęsły się jak galaretka. A może napiszę mu list gdybym stchórzyła i nie poszła na spotkanie? - pomyślała. - To dobry pomysł, bo kiedy jestem zdenerwowana, robię różne dziwne rzeczy.

- Cześć kochanie, wróciłam dzisiaj wcześniej. - powiedziała uradowana mama. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam. Może przy niej uda mi się zapomnieć.

Po obiedzie oglądałyśmy nasz serial. Dobrze się bawiłyśmy. Dawno nie widziałam mojej mamy z uśmiechem na twarzy.

- Zaraz wracam, łazienka wzywa. - wstałam i skierowałam się w stronę toalety. Kiedy chwyciłam za klamkę od drzwi, przed moimi oczami zrobiło się biało. Nie widziałam kompletnie nic i czułam jak nogi uginają się pod moim ciężarem. Po moich plecach przeszło również dziwne mrowienie. Upadłam. Wiem to, bo poczułam silny ból w mojej głowie, pewnie uderzyłam ją o podłogę.

___________________________________________

Alice leżała nie przytomna przed drzwiami. Jej mama słysząc głośny huk, pobiegła w jej stronę. Była bardzo przerażona i nie wiedziała jak się zachować. Próbowała ją obudzić, krzyczała. Po chwili zadzwoniła do swojego męża, opisując całą sytuację. Kiedy się rozłączyła zaczęła głośno płakać. Po 10 min zjawił się tata Alice i razem z jej mamą włożyli do auta. Jego mina była poważna i spokojna w przeciwieństwie do mamy, która dusiła się własnymi łzami. Dojechali do szpitala w pół godziny. Pielęgniarki od razu zawiozły ją na łóżku lekarskim do specjalnej sali. Później wszedł do niej lekarz. Rodzice czekali przed salą, nie odzywając się do siebie ani słowem.

- Choroba Alice jest już w całym jej ciele. Do tego uderzyła się w głowę co spowodowało lekki wstrząs mózgu. - odpowiedział spokojnie dr Smith - Teraz musi poleżeć kilka dni w śpiączce. - tym razem powiedział bardzo cicho.

Mama dziewczyny była na skraju załamania. Wypłakała już tyle łez. Tata ciągle zachowywał poważną minę, czasem przytulając żonę do siebie.

- Za...adzwoń do S...Sue, powinna wie...edzieć. - wskazała na telefon i popatrzyła na męża, a on wykonał polecenie. Po 15 min w szpitalu zjawiły się obie przyjaciółki. Zaczęły wypytywać o wszystkie szczegóły. One również się rozpłakały. Wszyscy siedzieli w milczeniu przed salą gdzie leżała Alice.

- Chyba powinnyśmy zadzwonić do Zayna. - powiedziała szlochając Grece, odwracając głowę do przyjaciółki.

- Tak, na pewno bardzo się denerwuje. - odpowiedziała Sue, szukając w kontaktach swojego telefonu numeru do chłopaka.

- Halo? - Tu Sue. - Matko Sue, co się dzieje z Alice?! Stoję pod jej domem od godziny, a nikogo nie ma w domu! - Ona...ona jest w szpitalu. - W jakim szpitalu do cholery?! - zapytał bardzo zdenerwowany, a ona podała mu adres.

W bardzo krótkim czasie pojawił się Zayn. Wpadł do szpitala z wielkim hukiem, szukając Sue. Był zdezorientowany, nie wiedział co się dzieje, ale bardzo się denerwował. Jego oczy nie świeciły tak jak zwykle gdy rozmawiał z Alice, natomiast zamiast tego można było wyszukać w jego oczach smutek.

- Czy ktoś wytłumaczy mi co się dzieje? - krzyknął wściekły, a przy tym usłyszał go cały szpital.

Tata Alice wbijał wzrok w podłogę, dziewczyny zakrywały zapłakane twarze rękoma, natomiast mama wstała ocierając łzy i powiedziała:

- Chodź, wyjdziemy stąd i wszystko Ci wyjaśnię. - wskazała palcem na drzwi.

- Proszę, powiedzcie mi co się stało, tu i teraz! - odpowiedział opryskliwie, był naprawdę zdenerwowany.

- Tylko spokojnie... - powiedziała cichutko, jakby czytała swoje myśli - Alice leży w śpiączce. - widziała jak Zayn próbuje zadać jej kolejny zestaw pytań "jak, kiedy, dlaczego", ale ona pokiwała przecząco głową i mówiła dalej - Jest chora. Poważnie chora. - chłopak zsunął się na podłogę, ale Pani Wilson nie zważywszy na to uwagi, kontynuowała - Niedługo umrze. - Zayn zrobił się blady jak ściana. - Nie miała na to wpływu. Choroba zaatakował jej całe ciało.

- Ale przecież...ona była taka uśmiechnięta... - wydusił z siebie chłopak, nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.

- Była uśmiechnięta kiedy przebywała z Tobą...bo się zakochała... - wtrąciła Sue.

Trwała grobowa cisza, dopóki z sali nie wyszedł lekarz. Wszyscy zerwali się na równe nogi i spojrzeli pytająco na dr Smitha.

- Macie Państwo pół godziny. - powiedział spoglądając na rodziców Alice.

Kiedy nikt nie zdążył nawet drgnąć po słowach lekarza, do sali wbiegł Zayn. Stanął przed jej łóżkiem i patrzył. Chwycił jej rękę i usiadł na krześle. I wtedy dopiero weszli rodzice i przyjaciółki. Wszyscy okrążyli jej łóżko. Dziewczyny zaczęły jeszcze głośniej płakać. Nawet Zayn, który przez cały czas siedział przed salą, wydawał się taki twardy, a teraz kilka łez spłynęło po jego policzkach. Przez cały czas nikt nie odezwał się słowem. Jakby wszyscy czekali aż Ali się obudzi.

Po 30 minutach przyszedł lekarz i wyprosił ich z sali. Zaproponował także, aby każdy udał się do swojego domu, a gdy pacjentka się obudzi, jak najszybciej ich poinformują. Wszyscy ze smutkiem opuścili gabinet. Dziewczyny obiecały, że odwiedzą Alice dziś wieczorem, a rodzice pojadą do domu wziąć piżamę dla niej. Tylko Zayn odezwał się cicho, mówiąc:

- Ja z nią zostanę.

- Myślę, że czekanie tutaj nie polepszy sytuacji Alice. Powinieneś wrócić do domu. - pierwszy raz od dłuższego czasu odezwał się ojciec dziewczyny. Chłopak podniósł głowę spoglądając na niego i usiadł na krześle. Wszyscy wiedzieli, że nie przekonają go do powrotu do domu.

___________________________________

Myślę, że nie spodziewaliście się takiego obrotu spraw, co?

Niestety nie zdążyła mu powiedzieć :( 

Ciekawe czy będzie na nią zły, czy jej wybaczy, że nic mu nie powiedziała... 

Gwiazdkujcie, komentujcie :D 

Farewell z.m.Where stories live. Discover now