Rozdział 25

327 19 1
                                    

- Alice! - krzyknęła Carl i rzuciła się w moją stronę. Mocno mnie uściskała, a ja ją. - Tak się cieszę, że mogę Cię zobaczyć!

- Przecież widzimy się codziennie. - powiedziałam rozbawiona.

- Ale nigdy w miejscu innym oprócz szpitala. - próbowała zrobić smutną minkę. Podeszłyśmy bliżej chłopaków i Grece, wszyscy się ze mną przywitali, a Zayn przytulił mnie od tyłu i cmoknął w skroń. Wtedy zupełnie zapomniałam o dzisiejszym spotkaniu z Ericem. Bardzo dobrze czułam się w jego ramionach i nie chciałam, żeby przestawał mnie przytulać.

- Ktoś ma ochotę na przepyszną zapiekankę zrobioną przez najlepszego kucharza w mieście - Harrego? - zapytał we własnej osobie Harry.

- Ja! - krzyknął Niall, a wszyscy wybuchli śmiechem.

Muszę przyznać, że Harry fantastycznie gotuje. Prawie tak dobrze jak moja mama. Po zjedzonym posiłku wszyscy dobrze się bawiliśmy rozmawiając i śmiejąc się z żartów Louisa. Nigdy nie widziałam tak szczęśliwej Caroline. Każdy domyśliłby się, że Niall jej się podoba. Wystarczyło by spojrzeć na jej spojrzenie kiedy rozmawiają ze sobą. Nawet Sue jako jego przyjaciółka radziła mu, co ma zrobić, żeby poderwać Caroline, pomimo tego, że kiedyś byli razem.

- Alice, Zayn mogę Was prosić na chwilę? - zapytał grzecznie Liam. Spojrzałam na Zayna, bo nie wiedziałam o co chodzi, potem na Liama, który do mnie mrugnął jednym okiem i przypomniałam sobie o namiotach. Kiedy wyszliśmy z kuchni, rozdaliśmy sobie zadania. Ja i Louis mieliśmy zgarnąć jakieś jedzenie, Zayn poszedł szukać namiotów, Liam szukał koców, poduszek i latarek, a Harry miał zawieź nas nad jezioro.

Wsiadłam do auta, w którym siedział na razie tyko Harold. Miałam koszyk pełny jedzenia. Wymieniłam kilka zdań z chłopakiem, potem zjawił się Zayn, Liam i Lou.

- Jedziemy! - powiedział Harry ruszając z podjazdu.

Jezioro było piękne i czyste, plaża piaszczysta i na nasze szczęście brak ludzi. Chłopcy zabrali się za rozkładanie namiotów, a ja wyciągałam jedzenie.

- Alice, przygarniesz mnie dzisiaj do swojego namiotu? - zapytał Zayn, robiąc słodkie oczka.

- Jak będziesz grzeczny. - pokazałam mu język.

- To mnie też! - wtrącił Harry. - Ja też chce! - odezwał się Louis. - Jak wszyscy to ja też! - Liam.

- O nieee, będę musiała Was wszystkich tulić do snu. To już wolę spać pod gołym niebem. - zaśmiałam się.

Na plaży stało już sześć namiotów. Jeden dla mnie i Zayna, drugi dla Grece, Sue i Toda, trzeci dla Caroline i Nialla, czwarty dla Louisa i Eleanor, która miała zjawić się później, piąty dla Liama i Sophie, a szósty dla Harrego i jakiejś dziewczyny, którą wszyscy dopiero dziś poznają.

- Chyba wszystko gotowe, dzwonię po Nialla. - odezwał się Louis. Korzystając z braku zajęcia podeszłam bliżej brzegu i usiadłam dotykając gołymi stopami wodę. Zobaczyłam swoje odbicie i przypomniałam sobie o rozmowie z Ericiem. Bałam się, że będzie chciał się ze mną jeszcze raz spotkać. Wiedziałam, że żałuje tego co zrobił i gdyby przyszedł do mnie od razu po ty wydarzeniu prawdopodobnie bylibyśmy razem. Bardzo go kochałam, ale z czasem pogodziłam się z tym. Teraz kocham Zayna. Czuję, że to jest ten jedyny, a Eric nie zepsuje tego! Moje przemyślenia przerwała jakaś osoba obejmująca mnie od tyłu.

- Al, kochana jak my się dawno nie widziałyśmy. - powiedziała Eleanor.

- Oh El, jak ja się za Tobą stęskniłam! - ścisnęłam ją tak mocno, że ledwo co mogła oddychać.

- Jak się czujesz? Jak po operacji? Wszystko w porządku? - cała Eleanor, jak zawsze opiekuńcza i kochana. Rozmawiałyśmy z 20 min dopóki nie przyjechali Niall i Caroline.

- Nie, nie wierze! Namiot?! Będziemy spać pod namiotami?! - powiedziała szczęśliwa blondynka kiedy wyszła z samochodu.

- To jest ta niespodzianka, o której Ci mówiłem. - powiedział skromie Niall, a ona rzuciła mu się na szyję i zaczęła każdemu dziękować. Zatrzymała się przy mnie, a ja przedstawiłam jej El. Potem zjawiła się Olivia, koleżanka Harrego. Kiedy dojechali do nas Sue, Grece, Tod i Sophie, rozpaliliśmy ogromne ognisko. Wszyscy siedzieliśmy w kółku. Po mojej prawej stronie siedział Zayn, który obejmował mnie ramieniem, a po lewej Caroline. Bawiliśmy się świetnie.

- To kiedy możemy liczyć na jakiś potomków w tej naszej wielkiej rodzinie? - wskazał rękoma Niall na wszystkich, którzy siedzieli przy ognisku, jednocześnie patrząc na mnie i Zayna i na Louisa i Eleanor.

- My czekamy na Was. - odezwał się Zayn. Widziałam jak policzki Caroline robią się czerwone, a Niall próbuje odpowiedzieć na to jakimś żartem.

Około 23:00 któryś z chłopaków wpadł na pomysł, żeby wrzucić dziewczyny do jeziora. Szybko odwróciłam się do Zayna i spiorunowałam go wzrokiem na ostrzeżenie, żeby tego nie robił. Tak jak myślałam, nie posłuchał mnie. Złapał mnie przekładając przez swoje ramię, gdy zwisałam głową w dół i waliłam pięściami w jego plecy wykrzykując, żeby mnie puścił. Zauważyłam tylko biegnących obok Grece i Toda. Poczułam jak moje nogi są już w wodzie. Zayn puścił mnie, a ja zaczęłam wymachiwać rękoma we wszystkie strony i krzycząc, że nie umiem pływać! W jego oczach pojawiło się przerażenie i szybko mnie złapał.

- Chcesz mnie utopić, idioto?! - udawałam złą.

- Matko...Al, nie wiedziałem, że nie umiesz... - na te słowa wybuchłam śmiechem. Pływam doskonale, a to przedstawienie było po to, żeby zobaczyć jak się o mnie martwi. Chwilę potem żałowałam, że się przyznałam, bo próbował zatopić mnie pod wodą. Nie dałam za wygraną i wskoczyłam na jego plecy, zmuszając go do zanurkowania. Nasze oczy spotkały się pod wodą, kiedy Zayn chwycił mnie i przyciągnął bliżej składając na moich ustach pocałunek. Z chęcią bym go odwzajemniła, ale że nie byłam najlepszym nurkiem musiałam się wynurzyć i złapać powietrze. Staliśmy jeszcze kilka minut w wodzie śmiejąc sie z byle czego. Całe szczęście, że było lato i nasze ubrania wyschły szybko.

_________________________

Rozdział mi się nie podoba, dlatego jeszcze DZISIAJ dodam kolejny, bo tam już się coś dzieje (i pojawi się Eric!) :D

Zostawiajcie gwiazdki i komentarze :)

ZAPRASZAM DO "REVENGE" - MOJE DRUGIE FF :) 

Farewell z.m.Where stories live. Discover now