Rozdział 6

565 29 5
                                    

Kiedy się obudziłam, pierwszą moją czynnością był sms do Grece i Sue. One cieszyły się równie jak ja.

W półtorej godziny zdążyłam wziąć prysznic, założyć na siebie krótkie shorty, które pokazywały moje długie nogi, czarny t-shirt z kolorowym nadrukiem, zrobiłam też lekki makijaż. Wzięłam ze sobą dużą, czarną torebkę, założyłam złote pilotki i ruszyłam w drogę. Oczywiście mój autobus się trochę spóźnił, a z nim ja na spotkanie z Zaynem. Kiedy weszłam do kawiarni rozglądałam się wokół i zauważyłam go dopiero gdy wstał i zaczął mi kiwać. Wyglądał równie dobrze jak wczoraj, tylko że zamiast garnituru miał biały t-shirt, a jego włosy nie były aż tak idealnie ułożone.

- Już bałem się, że nie przyjdziesz. - odetchnął z ulgą, a ja zwaliłam wszystko na spóźniony autobus. Rozmawialiśmy około godziny przy kawie i deserze. I znów miałam wrażenie, że znamy się kilka lat. Później poszliśmy do pobliskiego parku na spacer.

- Słyszałam, że mieszkacie w piątkę? - czekałam na potwierdzenie.

- Tak, to prawda. Mieszkamy na obrzeżu miasta. Był to dom Harrego, ale kiedy jego rodzice wyprowadzili się do Stanów, my mogliśmy tam zamieszkać.

- To rozumiem, że teraz ciągle imprezujecie?

- Widzę, że wieści szybko się rozchodzą.- zaśmiał się i poniekąd miał rację.

- Na pewno kiedyś ich poznasz.- i znów się uśmiechnął, a przez moją głowę przeszło tysiąc myśli "czyli ma nadzieje, że nasza znajomość nie zakończy się szybko" i ja uśmiechnęłam się odruchowo.

Nagle zadzwoniła do mnie mama i poprosiła, żebym już wróciła, bo przyjechała do nas jej siostra z rodziną w odwiedziny. Wiedziałam, że nie są to zwykłe odwiedziny, przyjechali się ze mną pożegnać.

- Przepraszam Zayn, ale muszę już wracać. Chętnie bym jeszcze została, ale mam nadzieję, że  się wkrótce spotkamy. - powiedziałam ze smutkiem w głosie, ale potem lekko się uśmiechnęłam.

- Ja też mam taką nadzieje. - zobaczyłam jak jego piękne, brązowe oczy zaczęły świecić. Chyba powiedział to zupełnie szczerze. Naprawdę chciał się ze mną spotkać. Poczułam dziwne ciepło w moim brzuchu.

- Odwiozę Cię do domu. - powiedział troskliwie, choć wyczułam, że to nie jest pytanie tylko rozkaz, więc nie stawiałam się.

Kiedy byliśmy już pod moim domem podziękowałam mu za wspaniałe popołudnie i jeszcze przez chwilkę rozmawialiśmy dopóki moja kuzynka nie wyskoczyła z domu i nie zaczęła pukać w szybę.

Otworzyłam drzwi od domu i wszystkie oczy były skierowane na mnie. Najpierw ciocia czule mnie uścisnęła, potem wuja no i dwie kuzynki.

- A jak będziesz już w niebie, to wyślesz do mnie list? - zapytała czteroletnia Lili, ale natychmiast wuja zamknął jej buzię swoją ręką. Nastała krępująca cisza.

- Jeżeli aniołki mi pozwolą to oczywiście, wyślę. - powiedziałam uśmiechając sie do niej.

Wszyscy siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy na różne tematy. Gdy ja zaczynałam mówić wszyscy uważnie mnie słuchali jakby czekali aż powiem coś na temat jak się żyje ze świadomością, że za 25 dni umrę. Po dwóch godzinach nasi goście już wychodzili. Przytulali mnie trzy razy dłużej niż zwykle mówiąc cicho do mojego ucha "pamiętaj, że zawsze byłaś moją kochaną i ulubioną siostrzenicą". Mała Lili krzyknęła na koniec "ale pamiętaj o tym liście, Alice", a wszyscy się zaśmiali. Czułam, że to było ostatnie pożegnanie z nimi. Kilka łez spłynęło mi po policzku, ale moja mama od razu je otarła i przytuliła mnie.

Kiedy kładłam się do łóżka spojrzałam na telefon, na którym wyświetlało mi się 10 nieodebranych połączeń od Grece i 10 od Sue. Biedne przyjaciółki - pomyślałam - pewnie myślą, że umarłam przed terminem...

________________________________________________

 To było krótkie spotkanie z Zaynem, ale będzie ich więcej! :D 

Gwiazdkujcie, komentujcie! <3 

Farewell z.m.Where stories live. Discover now