Rozdział 8

1.2K 103 26
                                    

AFTON

Po skończonym karmieniu i wypiciu dwóch lampek wina zostałem uwolniony z kajdanek, a moje oczy odsłonięte. To było jakby wejście w zupełnie nowy świat, a panna Moss okazała się przewodniczką po tych nieznanych przestrzeniach. Zafundowała mi coś, co nazwałbym unikalną i ekscytującą formą gry wstępnej. Była to przygoda, której nie spodziewałem się doświadczyć, a której intensywność sprawiła, że zaczęło mi brakować słów na opisanie tego doznania.

Po tych chwilach zdałem sobie sprawę, że Iris to kobieta o wielu twarzach – z jednej strony surowa i pewna siebie bizneswoman, a z drugiej strony ekspertka w sztuce rozkoszy i zmysłowego prowadzenia sytuacji. Byłem pod wrażeniem jej zdolności do zaskakiwania i prowokowania zmysłów.

Zorientowałem się, że gdybyśmy kontynuowali nasze spotkania, mogłyby być one fascynującą podróżą przez różnorodne aspekty przyjemności. Wystarczyła tylko jej zgoda, abyśmy wspólnie eksplorowali te obszary. Byłem gotów na kontynuację tego fascynującego doświadczenia, które mogło przekształcić naszą znajomość w coś potężnego, przyjemnego i obopólnie satysfakcjonującego. Teraz, zaczynałem zdawać sobie sprawę, że w naszej znajomości z Iris było coś więcej niż tylko biznes.

Spojrzałem w jej oceaniczny błękit oczu, który lubiłem, zwłaszcza że można było z nich wyczytać prawdę. Spojrzenie to było potężnym narzędziem, za pomocą którego można było zakomunikować całe mnóstwo emocji i myśli. To było jak czytanie otwartej księgi. Iris często wyrażała się poprzez spojrzenie, a ja nauczyłem się czytać z oczu. Jak mawiał Bécquer – „Kto umie mówić poprzez spojrzenie, może nawet nim całować". W przypadku Iris, jej oczy były otwarte i dostępne, jakby zawsze chciała podzielić się swoimi uczuciami.

Jej źrenice były rozszerzone, co zdradzało podniecenie. Były duże, lśniące, przypominające blask księżyca. To spojrzenie, połączone z tym, co wcześniej działo się między nami, sprawiło, że byłem pewien – panna Moss mnie pragnęła. Nie zamierzałem odpuścić, wiedząc, że musiałem podtrzymać to pobudzenie i pragnienie. Bez słowa, odsunąłem się od stołu, chwytając opaskę, którą delikatnie założyłem jej na oczy. Oboje milczeliśmy, jedynie nasze przyśpieszone oddechy świadczyły o naszym wzajemnym podnieceniu.

Przejechałem delikatnie palcem po jej dolnej wardze, która po chwili się rozchyliła. Zanurzyłem kciuk w winie, a następnie powtórzyłem ruch po jej ustach. Iris odpowiedziała uśmiechem, oblizując usta i mój kciuk. To było niezwykle podniecające. W spodniach zrobiło mi się ciasno, a nie mogłem powstrzymać się przed śmielszymi pieszczotami. Stanąłem za nią, dotykając dłońmi jej ramion, zacząłem składać delikatne pocałunki, zatracając się w chwili, która przeszła granice biznesowej rzeczywistości.

Od kiedy ja byłem taki delikatny? Czy mnie całkowicie pojebało?

Z delikatnością miałem tyle wspólnego, co z ubóstwem. To nie było coś, co zawsze było moją mocną stroną. Przy Iris czułem się jak rozbity statek na morzu uczuć, nie mogąc znaleźć bezpiecznej przystani. Nie teraz, ale wiedziałem, że to nadchodzi. Niebawem się dla niej otworzę, nie będę się już powstrzymywać. Nie zamierzam udawać kogoś, kim nigdy nie byłem i nigdy nie będę. Moja natura zawsze wyróżniała się na tle innych mężczyzn. Zawsze byłem inny, zdecydowany podążać swoją ścieżką, nawet jeśli czasami była ona pełna wyzwań.

Zacząłem być bardziej zaborczy, a jednak Iris wydawała się cieszyć z mojego coraz śmielszego podejścia. Jej ciało reagowało na każdy mój dotyk, a jej oddech był coraz bardziej przyspieszony. Kiedy ukucnąłem, położyłem dłoń na jej udzie, a jej pierś unosiła się i opadała w szybkim tempie. Gdy moja ręka zbliżyła się do koronkowej bielizny, zatrzymała mnie gestem, zdejmując jednocześnie opaskę z oczu. Jej wzrok płonął z podniecenia, a ja wiedziałem, że tej nocy Iris Moss odda się mi w moim łóżku.

Afton - wcielenie złaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz