Rozdział 30

186 18 3
                                    

IRIS

Walka o Przyszłość

Poranek przyniósł ze sobą świeży powiew, który przeciągał przez zasłony mojej sypialni. Otworzyłam oczy, a pierwszym co do mnie dotarło, było ciepłe światło wpadające przez okno. Poczułam, jak lekkość unosząca się w powietrzu usuwa resztki nocy.

Obok mnie spał spokojnie Aaron. Jego twarz, otoczona delikatnym światłem, emanowała spokojem. Przyglądałam mu się przez chwilę, uświadamiając sobie, jak bardzo odmienił moje życie w ciągu ostatnich dni. To było coś więcej niż tylko ucieczka przed Aftonem. To był nowy początek.

Wstałam ostrożnie, starając się nie obudzić Aarona. Zastanowiłam się nad tym, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Odkryłam mroczne tajemnice Aftona, zrozumiałam, jak bardzo zagrażał mojemu życiu i życiu innych. Teraz, z pomocą Aarona, miałam okazję go zatrzymać.

Przechodząc obok drzwi wyjściowych zauważyłam, że coś leży na ziemi. Podeszłam i podniosłam jakiś papier. Zaczęłam czytać i nie mogłam uwierzyć w to, co było tam napisane. Afton, chciał przejąć wszystkie moje firmy. Teraz wiedziałam, dlaczego wsypał mi coś do wina. Szybko schowałam ten ważny dokument do torebki.

Weszłam do kuchni, gdy nagle zauważyłam, że ktoś zbliża się od tyłu. To był Aaron, który z uśmiechem na twarzy zbliżył się do mnie. Musiałam poczekać na odpowiedni moment, by powiedzieć Aaronowi o swoim znalezisku.

- Dzień dobry, jak się czujesz? – zapytał, podchodząc do ekspresu kawowego.

- Dzięki tobie czuje się znacznie lepiej. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Cieszę się Iris. Pamiętaj, że razem damy radę pokonać każdą przeszkodę.

- Wiem. – podeszłam do niego i pocałowałam w policzek. – Ty zrób kawę, a ja przygotuję dla nas pyszne śniadanie. – uśmiechnęłam się do mężczyzny, a on odpowiedział uściskiem ramion.

Podeszłam do lodówki, wyjęłam składniki do stworzenia smacznego posiłku. Wyjęłam świeży chleb, a jego aromat wypełnił całą kuchnię. Masło, wędlinę, ser i warzywa ułożyłam starannie na stole, tworząc kolorowy zestaw składników.

- Mamy wybór jak w restauracji. Co chcesz na kanapki? – zapytałam.

- Zaufam twojej kreatywności kulinarnych talentów. – odpowiedział z uśmiechem.

- To może coś specjalnego. Kanapki z wędliną, z sosem, że świeżych ziół z dodatkiem rukoli?

- Brzmi doskonale.

Rozpoczęłam pracę, smarując chleb delikatnym masłem, układając plastry wędliny i sera. Dodatkowo pokroiłam świeże pomidory i przygotowałam liście soczystej sałaty. W kuchni zaczął unosić się zapach świeżo parzonej kawy.

Po chwili, z dumą postawiłam na stole gotowe kanapki.

- Voilà! Smacznego!

- Śniadanie wygląda jak dzieło sztuki. – postawił dwa kubki z gorącą kawą.

Podczas śniadania, gdy smakowaliśmy kanapki, zanurzyłam się w myślach, zastanawiając się nad słowami Aarona sprzed kilku godzin. Czy to było zaledwie spontaniczne wyznanie, czy może miał głębsze uczucia?

- Aaron, o tym, co powiedziałeś wcześniej... – zaczęłam nieśmiało.

- O kochaniu cię? To było szczere. – uśmiechnął się łagodnie.

- To... to znaczy wiele dla mnie.

Chciałam dodać coś więcej, ale słowa blokowały się w moim gardle. Było w tym tyle niewiedzy, tyle niepewności. Czy to, co czułam, było tylko reakcją na sytuację, czy może istniała szansa na coś więcej?

- Iris, coś chcesz powiedzieć? – przyjrzał mi się uważnie.

- Chciałabym... Chciałabym lepiej cię poznać. To, co jest między nami, jest dla mnie zaskoczeniem. W obecnej sytuacji muszę zrozumieć, czy...

Wstrzymałam oddech, zastanawiając się, czy odważę się na dokończenie zdania. Moje serce biło szybciej, a oczy szukały w jego spojrzeniu odpowiedzi. To było jak taniec na linie, gdzie każde słowo mogło skierować nas na zupełnie nową ścieżkę.

- ...czy między nami jest coś więcej niż tylko reakcja na sytuację.

Aaron utkwił wzrok we mnie, jakby analizując każde moje słowo. Byłam pewna, że też walczył z własnymi uczuciami i obawami. Cisza unosząca się wokół nas zrobiła się gęstsza, a ja oczekiwałam na jego odpowiedź. Spojrzał mi głęboko w oczy i zaczął mówić.

- Iris, to, co czuję, to nie tylko efekt tego, co się stało. Czuję do ciebie coś więcej, coś, co trudno opisać.

Jego słowa brzmiały szczerze, a ja odetchnęłam z ulgą. Było coś wyjątkowego w tym, jak spojrzał na mnie, coś, co zaczynało przekraczać poza granice przyjaźni.

- Dziękuję ci za szczerość. – przełknęłam ślinę. – Wrócimy do tego, jak się wszystko zakończy, bo na razie mam duży mętlik w głowie. – powiedziałam szczerze.

- Wiem Iris, dlatego cierpliwie poczekam.

Na ten moment, temat uczuć został zamknięty.

Po zjedzonym śniadaniu włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam do łazienki się umyć oraz przebrać. Kiedy zeszłam na dół, Aaron właśnie kończył rozmowę przez telefon. Gdy mnie zobaczył, od razu podszedł.

- Musimy jechać na komisariat. Właśnie rozmawiałem ze znajomym, którego ojciec jest kapitanem.

- Co jeśli nikt nam nie pomoże? Wiesz, że wtedy Afton będzie się na mnie mścił. – byłam przerażona tym wszystkim.

- Posłuchaj, sprawa zniknięcia mojej siostry nadal jest otwarta. Zbierają dowody na Walkera, a my mamy właśnie takie dowody, które pomogą postawić mu zarzuty. – Aaron złapał moją dłoń, próbując przekazać mi pewność siebie i wsparcie.

- Dobrze, więc jedźmy. – uśmiechnęłam się niepewnie czując, jak nerwy zaczęły mieć nade mną przewagę.

Razem przekroczyliśmy próg domu, gotowi stawić czoła niebezpieczeństwu. Wsiadając do samochodu, wiedzieliśmy, że zbliżamy się do decydującego momentu. Niepewność krążyła wokół nas jak cień, ale jednocześnie czuliśmy, że to nasze działania mogą przechylić szalę sprawiedliwości na naszą korzyść.

- Aaron, co się stanie, jeśli to wszystko się nie uda? Jeśli policja nie uwierzy w nasze dowody? – Aaron spojrzał na mnie zdecydowanym wzrokiem.

- Nie możemy sobie pozwolić na porażkę. Musimy być silni i przekonać ich, że Walker jest niebezpieczny, o czym sami wiedzą. Twoje życie jest na wagę złota, Iris.

- Ale co z twoją siostrą? Jeśli nasze działania nie pomogą jej... – Aaron złapał moją dłoń.

- Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby ją odnaleźć i uwolnić. Nie możemy teraz się załamać. Musimy być zdeterminowani.

W miarę jak zbliżaliśmy się do komisariatu, rozmawialiśmy o planie działania. Aaron wyjaśnił, że jego znajomy z komisariatu będzie nas wspierał, ale i tak musimy być przygotowani na wszelkie ewentualności. Wzajemnie dodawaliśmy sobie otuchy, choć w głębi duszy oboje czuliśmy niepewność.

Po dotarciu na komisariat usiedliśmy w jednym z pomieszczeń, gdzie mieliśmy opowiedzieć naszą historię. Kapitan komisariatu, znajomy Aarona, przyjął nas ze spokojem, choć w jego oczach było widać nutkę sceptycyzmu. Postanowiliśmy opowiedzieć całą historię chronologicznie, zaczynając od mojego pierwszego spotkania z Aftonem.

- Zaczęło się od tych niewinnych randek, ale z czasem zaczął się zmieniać. Stał się kontrolujący, a gdy zorientowałam się, że coś jest nie tak, było już za późno. - wyjaśniałam, patrząc na kapitana.

W miarę opowieści sięgnęłam po telefon, na którym znajdował się dowód, który chciałam pokazać. Pokazałam filmik, na którym Afton wsypał mi coś do kieliszka, próbując odebrać mi moje firmy.

Afton - wcielenie złaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz