Rozdział 22

857 51 29
                                    

AFTON

Plan doskonale się powiódł, a Iris, otoczona romantyczną atmosferą, przyjęła moje oświadczyny. Była teraz moją narzeczoną, a myśl o tym, że wkrótce zostanie moją żoną, napełniała mnie niewyobrażalnym szczęściem. Mój plan obejmował teraz organizację szybkiego ślubu i wesela, bym mógł wreszcie przejąć kontrolę nad całym miastem, tak jak zawsze marzyłem.

Szczęście, które teraz czułem, było zupełnie nowym doświadczeniem. Iris Moss była moja, a wszystko, co do niej należało, stawało się również moje. Planowałem szybki kontakt z moim prawnikiem, aby przygotował odpowiednie dokumenty. Iris musiałaby je podpisać, co umożliwiłoby mi przejęcie kontroli nad jej firmami. Była to dla mnie szansa, aby zrealizować moje ambicje i wprowadzić w życie plany, które od dawna kiełkowały w mojej głowie.

Z pewnością nadchodziły zmiany, ale miałem nadzieję, że Iris zrozumie, iż te decyzje miały służyć naszej wspólnej przyszłości. Czułem, że teraz nic nie stoi mi już na drodze do osiągnięcia moich celów i zamierzałem z pełnym zaangażowaniem kierować naszym wspólnym losem.

Klęczałem przed Iris, patrząc na jej dłoń, na której błyszczał pierścionek. To było dla mnie niewiarygodne, że kiedyś ponownie stanę w tej samej sytuacji, by złożyć oświadczyny. Decyzja o zdobyciu władzy i panowaniu nad wszystkim oraz wszystkimi mieszkańcami była dla mnie ważna, ale jednocześnie wiedziałem, że musiałem to zrobić dla dobra naszej wspólnej przyszłości.

– Moja piękna Iris. – Wstałem, pochylając się, by ją pocałować. – Pragnę, aby ta noc była tylko nasza, abyśmy mogli wspólnie celebrować ten moment i budować naszą przyszłość.

Energia, która we mnie kipiała, musiała znaleźć wyjście, a całowanie Iris było najlepszym sposobem na jej rozładowanie.

Nieco zmęczony, oparłem Iris o wannę, obróciłem ją tyłem do siebie. Zacząłem rozkoszować się delikatnymi pocałunkami na jej plecach. Moje dłonie wędrowały po jej ciele czując, jak jest ciepła i gotowa na zbliżenie. Z chwilą, gdy złapałem za jej pośladki, nie mogłem się doczekać, aby całkowicie się z nią zjednoczyć. Wiedziałem, że muszę najpierw zaspokoić jej pragnienia.

Chwyciłem jedną z jej nóg, stawiając ją na oparciu wanny, co dało mi lepszy dostęp do jej kobiecej esencji. Zanurzałem się w jej zmysłowym smaku, delikatnie liżąc, ssąc i penetrując palcami. Jej reakcje były wyraźne – jęki, wygięcia ciała, drżenia. W poszukiwaniu jeszcze większej intensywności całowałem wewnętrzną stronę jej ud, tylko po to, by znów skoncentrować się na głębokim i namacalnym zjednoczeniu.

W miarę jak jęczała z przyjemności, sięgnąłem dłonią po moją twardość. Wniknąłem w nią, a jej ekstatyczny okrzyk przeszył przestrzeń. Rozpuszczając jej włosy, chwyciłem je i rozkoszowałem się dynamicznymi ruchami. Moja kontrola nad sytuacją stawała się coraz bardziej dominująca, a ja w pełni oddałem się dzikiej namiętności. Łapiąc Iris za szyję, lekko podduszałem ją ramieniem, ale zauważyłem, że momentami traciła oddech. Przyspieszałem tempo, penetrując ją intensywnie i gwałtownie. Jednak gdy zaczęła się dusić, natychmiast puściłem jej szyję, zwracając uwagę na jej dobrostan. Zdawałem sobie sprawę, że nie byłem dość delikatny i przez to, mogłem stracić jej zaufanie.

– Przepraszam cię, Iris. – Szepnąłem, usilnie próbując złagodzić atmosferę, którą właśnie naruszyłem. – Czasami tracę nad sobą kontrolę, ale pragnę, abyś wiedziała, że nigdy bym cię świadomie nie skrzywdził. – Stałem przed nią nagi, ze sterczącym członkiem, czując potrzebę nieporadnego tłumaczenia. Nie chciałem stracić teraz wszystkiego.

– Afton, zaczynam się bać, kiedy zbliżamy się do siebie. Stajesz się nieobliczalny i to mnie przeraża. – Iris schyliła się, zbierając swoje ubrania. – Nie możesz traktować mnie w ten sposób, nie było to przyjemne.

– Serdecznie przepraszam. Nigdy więcej cię tak nie potraktuję. Będę bardziej delikatny, obiecuję. Ale proszę, nie uciekaj ode mnie, daj mi szansę naprawić to wszystko. – Zabrałem z jej rąk ubrania i odłożyłem na szafkę. – Kocham cię tak bardzo, Iris, że utrata ciebie byłaby dla mnie nie do zniesienia. Zostań przy mnie, pomóż mi znaleźć drogę do życia obok ciebie.

– Aftonie. – Iris delikatnie dotknęła mojego policzka. – Co musiałeś przejść, że jesteś tak skrzywdzony, by używać przemocy, aby uwolnić napięcie? Nie akceptuję tego, jak reagujesz, ale jestem tutaj, aby ci pomóc i poprowadzić cię ku lepszemu. Jeśli tylko będziesz gotowy, powiedz mi, a przeprowadzę cię przez wszystkie trudne wspomnienia. Musisz tylko otworzyć się na mnie i pozwolić mi wejść do twoich najczarniejszych zakamarków. Kocham cię i jesteś dla mnie ważny, więc nie zostawię cię samego, bo miłość potrafi pokonać wiele.

Po tych słowach Iris spojrzała mi głęboko w oczy, a ja dostrzegłem w nich zdecydowane zobowiązanie do pomocy i miłości. Jej dotyk na moim policzku był delikatny, ale niosący ze sobą obietnicę wsparcia.

Afton - wcielenie złaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz