Część druga - Rozdział 3

250 18 2
                                    

IRIS

W moim skromnym pokoju zaczęło się robić duszno i nieprzyjemnie. Każdy zakamarek przeszukałam już kilka razy, szukając czegoś, co mogłoby mi pomóc wydostać się z tego koszmarnego miejsca. Przez długie dni i godziny przewijały się w mojej głowie różne scenariusze ucieczki, ale każdy z nich kończył się na tym samym – bezowocnym poszukiwaniu otwarcia drzwi. Dziś pełna determinacji zdecydowałam się podejść do drzwi i delikatnie nacisnąć klamkę, a kiedy uchyliły się bez oporu, moje serce stanęło na chwilę. Czy to była prawdziwa szansa na ucieczkę, czy kolejny chwyt Aftona?

Stałam w progu, wciąż zastanawiając się nad sensem tej sytuacji. Czy Afton mógł tak po prostu zapomnieć zamknąć drzwi, czy może celowo je zostawił otwarte, aby sprawdzić, jak zareaguję? Wiedziałam, że ryzyko jest ogromne, ale czułam też, że to może być moja jedyna szansa na wolność.

Wychyliłam się przez uchylone drzwi i spojrzałam w obie strony korytarza. Nic nie wskazywało na to, że ktoś tam jest. Cisza unosiła się w powietrzu jak gęsta mgła, a ja czułam na plecach ciarki przerażenia. Jednak myśl o możliwości ucieczki dawała mi siłę.

Ruszyłam w kierunku schodów, starając się poruszać jak najciszej, jak tylko potrafiłam. Moje kroki były lekkie, a każdy odgłos sprawiał, że moje serce biło gwałtowniej. W końcu dotarłam do rozwidlenia, nie wiedząc, którą stronę obrać. Musiałam szybko podjąć decyzję.

Poszłam w przeciwnym kierunku niż wczoraj, gdy szłam z Aftonem. Wiodące na zewnątrz drzwi domu stały się moim jedynym celem, a serce biło mi gwałtownie, gdyż wiedziałam, że muszę działać szybko, zanim Afton odkryje moją nieobecność. Pośpiesznie przemierzałam korytarz, starając się być jak najbardziej niezauważalna, modląc się w duchu, bym nie wpadła na wściekłego Aftona.

Nagle, przy jednym z okien, które było zabite deskami, dostrzegłam drzwi i klucz, który tkwił w zamku. Wstrzymałam oddech, obawiając się, że każdy mój ruch może zostać usłyszany. Złapałam za klamkę i powoli przekręciłam klucz, czując jak napięcie w moim ciele narasta. Wreszcie drzwi się otworzyły, a przed oczami ukazało się podobne pomieszczenie do tego, w którym ja byłam uwięziona.

Weszłam do środka i spojrzałam na łóżko, na którym leżała związana kobieta. Podeszłam do niej szybko, a moje serce zabiło w moich uszach jak dzwonek alarmowy. Wtedy spojrzała na mnie. To była Ashley, siostra Aarona. Jej twarz była blada, a na skórze widać było liczne siniaki i ślady zaschniętej krwi, które uwydatniały się na tle jej skóry. W jej oczach było coś, co wyrażało głęboką traumę i cierpienie.

- Ashley, zaraz cię rozwiążę. – Mój głos brzmiał uspokajająco, choć sama czułam gorącą falę niepokoju. – Nie bój się mnie. Jestem Iris i przyjaciółką Aarona. – Jej wzrok natychmiast się skupił na moich słowach, a słysząc imię swojego brata, jej oczy zajaśniały radością.

- On zaraz wróci. – jej głos był ledwo słyszalny, jakby obawiała się, że nawet jej szept może przyciągnąć niebezpieczeństwo.

- Dlatego musimy szybko się stąd wydostać i znaleźć pomoc. – Wiedziałam, że muszę działać szybko, zanim Afton wróci i odkryje naszą ucieczkę.

- Afton, też cię przetrzymuje siłą? – zapytała.

- Też. Najważniejsze, że udało mi się ciebie odnaleźć. – uśmiechnęłam się do niej.

Kiedy w końcu udało mi się rozwiązać więzy, którymi Ashley była przywiązana do łóżka, serce mi biło tak szybko, że ledwo słyszałam własne myśli. Pomogłam jej wstać, ale zauważyłam, że ledwo trzymała się na nogach. Oparła się na mnie, jej dłonie drżały, a twarz odzwierciedlała wszystkie strachy, jakie przeszła.

Afton - wcielenie złaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz