Powrót

1.8K 58 1
                                    

UWAGA!
Rozdział zawiera obraźliwe słowa!
~~~~~~~~~~~~~~~

Eve chciała zacząć żyć życiem bez Toma. Więc gdy w końcu wyszła ze swojej skorupy i pogodziła się w miarę ze stratą najlepszego przyjaciela, zgodziła się na spotkanie z kolegą ze studiów.
Był miłym chłopakiem z roku wyżej. Poznała go gdy próbowały z koleżanką wyciągnąć ich stare egzaminy Pana Simonsa.
Chris. Chris Walls. Dość wysoki (dla Eve każdy jest wysoki przy jej 160cm) chłopak o karmelowej skórze w typie surfera. Przyciągal do siebie ludzi jak magnez. Nic dziwnego że nawet taka dziewczyna jak Eve, twardo stąpająca po ziemi, nie nosząca sukienek i różowych paznokci, zwróciła na niego swoją uwagę.
Po długich podchodach i próbach Chrisa Eve dała się wyciągnąć na kawę po zajęciach.
Polubiła go, słuchał ją uważnie i zadawał dodatkowe pytania w trakcie rozmowy. Gdy mówiła o czymś czego nie znał od razu deklarował że spróbuje i opowie jej swoje doświadczenia.
Między słowami wygadała się że z kobiecych rzeczy uwielbia kwiaty, ale nie takie oklepane ale np bukiet polnych kwiatów, słoneczników lub w doniczkach. Doskonale to zapamiętał i gdy wpadł do jej mieszkania niby przechodząc obok przyniósł jej w doniczce kwiat marakui. Zapamiętał że woli street food niż wykwintne restauracje.
Bardzo się starał by zdobyć zaufanie dziewczyny.
Oficjalnie zaczęli się spotykać. Chris częściej zaczął bywać i zostawać na noc u niej w mieszkaniu.
Bywały dni że Eve łapala się na tym że porównywała Chrisa z Tomem. Cały czas tęskniła, zastanawiała się nad tym co robi, jak teraz wyglądałaby ich relacja. Przez to że miała Chrisa wspomnienia o dawnym przyjacielu nie bolały tak bardzo jak kiedyś.
Chris przejmował pomalu kontrolę nad jej życiem. Długo prubowala z tym walczyć i spotykać się z braćmi, Harrym i Harrisonem. Lecz ten kontakt zamierał.
Chris nie chciał ich poznać, ale też nie zapoznawał Eve ze swoimi przyjaciółmi.
Po jakimś czasie Chris bardzo się zmienił, już nie tylko zajmował jej życie swoją osobą, ale też zaczął zmieniać jej mieszkanie pod siebie. Przestał jej słuchać, skończyły się spacery i wypady za miasto. Eve wracała z uczelni i musiała mu uslurzyc. Gdy nie zrobiła czegoś co chciał, krzyczał na nią, później zaczął już szarpać.
Bała się go, chciała uciec, chciała żeby ktoś ją obudził z tego koszmaru.
Ale jej koszmar dopiero się zaczynał.

Pewnego dnia napisała wiadomość do Chrisa ze ma dłużej zajęcia, musiała go oszukać. Potykając się co chwilę o własne nogi i potrącając przechodniów biegła do tak dobrze znanego jej miejsca.
-Har...Harrison!! Harrison!! - stukała w drzwi. Jej przyjaciel otworzył drzwi, a ona wpadła mu w ramiona i zaczęła płakać.
-Ciii...juz dobrze...uspokuj się... - gładził ja po włosach prubujac ja uspokoić. Zajęło to chwilę. Weszli do salonu, Eve usiadła w samym rogu kuląc się podciągając kolana po sama brodę i obejmując ją ramionami. Dopiero wtedy chłopak zauważył że bardzo się zmieniła, miała zapadnięte policzki, since pod oczami że nawet makijaż do końca ich nie ukrywał.
-Eve...powiesz co się stało?
-Przepraszam Cię...ja...nie wiem co się stało...ja...Chris...on nie jest taki jak mi się wydawało...-glos jej się łamał, próbowała pochamowac rosnąca gole żalu rosnąca w jej gardle.
-Czy on coś Ci zrobił?? - blondyn od razu przysunął się do dziewczyny. Odruchowo spiął mięśnie.
-On...zabral mi wszystko...prubuje mną sterować...ograniczył mi kontakt z Tobą i chłopakami...
-Bije Cię?
-Nie, ale szarpie...Har?...ja...jachybajestemwciazy-powiedziala na jednym wydechu. Spuściła głowę by nie patrzeć na przyjaciela. Wstydziła się spojrzeć mu w oczy. Gdy poczola że wstaje z kanapy i że zaraz usłyszy najgorsze skuliła się jeszcze bardziej, a z jej oczu zaczely lecieć łzy. Chłopak podszedł do niej i mocno ja przytulił. Wiedział że musi jej pomóc.
-Zostań dzisiaj u mnie. Jutro spróbujemy coś wymyślić sensownego. Dobrze? - Eve przytaknęła głową.
-Mam tylko prośbę...nie mów nikomu o ciąży. Wiesz tylko Ty i ja.
-Obiecuje. Chodź dam Ci ubranie i musisz odpocząć. - pomógł jej wstać z kanapy i zaprowadził do swojego pokoju. Dał jej wygodne ubranie i zostawił by mogła spokojnie się ogarnąć. Zszedł na dół do kuchni. Zrobił jej herbatę i napisał smsa
"Eve jest u mnie. Tak jak podejrzewaliśmy to grubsza sprawa. Przyjedźcie jutro wieczorem." Wysłano do :Et ;Evan. Wiedział że chłopaki nie darują jemu jak nie przekaże informacji o ich siostrze, a najlepiej jak ona sama powie im tyle ile uważa za stosowne. Usłyszał na piętrze kroki z łazienki do pokoju. Wziął kubek z herbata i poszedł do niej.
-Eve, mogę wejść?
-Tak. - odpowiedziała cicho. Siedziała na łóżku po turecku patrząc na swoje ręce.
-On Ci to zrobił? - Herrison lekko pociągnął za rękaw koszulki odsłaniając całą rękę.
-On tylko mocniej złapał mnie za rękę...
-Eve nie broń go! Gdyby złapał Cię mocniej nie miałabyś takich krwiaków.
-Ja...przepraszam-zaczela płakać.
-Nie przepraszaj, to nie Twoja wina...nie płacz maleńka... - przytulił ją mocno do siebie. - Pomogę Ci...obiecuje. - trzymał ją tak w ramionach aż nie usnęła. Delikatnie wyswobodził się z jej objęć i usiadł do komputera. Znalazł to czego potrzebował.
-Cześć, wyspałaś się? - powitał ją z uśmiechem gdy zeszła do kuchni.
-Tak, dziękuję.
-Siadaj, tu masz śniadanie...jak zjesz pojedziemy do lekarza. - Eve zakrztusiła się jajecznica która właśnie miała w ustach.
-C... Co?
-Umówiłem Cię na wizytę do lekarza. Będziesz miała pewność. Po południu przyjadą chłopaki.
-Powiedziałeś moim braciom i Harremu?
-Powiedziałem im że jesteś u mnie i potrzebujesz pomocy. Sama im powiesz tyle ile uznasz za stosowne.

Dwie godziny później, Eve w milczeniu wracała z Harrisonem autem mietolac w palcach czarno białe zdjęcia usg. Była w 2 miesiącu ciąży. Z jednej strony cieszyła się że nosi pod sercem mała istotkę z drugiej przeklinała dzień w którym poznała Chrisa i nie chciała mieć z nim NIC wspólnego.

Po południu przyjechali jej bracia. Łzom i przytulaniom nie było końca. Harrison siedział lekko na uboczu tak by Eve czuła się pewnie. Oczywiście nie powiedziała braciom o ciąży. Chciała jak najdłużej zachować ja dla siebie.

Po długich rozmowach ustalili plan działania.

Nastepnego dnia dziewczyna weszła do swojego bloku, miała cały czas połączenie z chłopakami którzy czekali na dole.
-Gdzieś Ty była!!! Pieprzyłaś się z kimś!!! - usłyszeli krzyki Chrisa i odgłos szarpaniny.
-USPOKUJ SIĘ! JESTEM W CIĄŻY! TO TWOJE DZIECKO!!
-Ty Kurwo! Nie nabierzesz mnie na dzieciaka! Nie dostaniesz nawet złamanego grosza ode mnie!
-Jak możesz?
-Wyjdź z tad! Nie chce patrzeć na Twoja mordę!
-to moje mieszkanie!
- Już nie! Takiej kurwie jak Ty takie luksusy się nie należą. - chwilę później usłyszeli krzyk dziewczyny i gluche dudnienie. Od razu wybiegli z samochodu i pobiegli do dziewczyny.
Znaleźli ją na schodach.
-Harry pomóż jej! Zadzwoń do pogotowie my idziemy na górę! - Harry sprawdził czy nie ma nic złamanego i delikatnie pomógł jej wstać. W między czasie zadzwonił po pogotowie.

Gdy zabierała Eve karetka, widziała jak Evan wyprowadza Chrisa z bloku i oddaje go policji.

-Proszę Pana tak bardzo boli mnie brzuch...ja...jestem w ciąży.
-Dobrze ze mówisz...zaraz damy lek. - sprawnie podłączył jej kroplówkę.
-Słabo mi... - odpłynęła.

-Doktorze...co z nią?
-To dużo dla organizmu. Widocznie potrzebuje trochę czasu. Jej parametry się poprawiają więc myślę że to kwestia czasu. Proszę być dobrej myśli, Eve jest silna kobieta.
-Dziękuję...czesc maleńka. Mam nadzieję że czujesz się lepiej. Przyniosłem Ci bukiet słoneczników.
-Har? - szepnęła i lekko uchyliła oczy.
-Eve?! Eve...malenka...juz wszystko dobrze wiesz?
-Dziękuję Ci za wszystko. Będziesz najlepszym wujkiem.- zauważyła jak chłopak spuszcza wzrok. Wiedziała.
-Eve...tak mi przykro...
-Mogę zostać sama? - zapytala cicho przykładając dłonie do brzucha. Chłopak wyszedł z jej sali.

Nie do końca chciała tego dziecka, a jednak było ono częścią jej, jej życia. Poczuła się taka pusta. Nie miała siły płakać. Zamknęła oczy i nie myślała o niczym.

Po kilku dniach ze szpitala odebrał ją Evan. Eve nie odzywała się do nikogo, weszła do swojego dawnego pokoju w domu rodziców. Spędziła tam kolejne dwa tygodnie. Wyłączyła telefon, nie reagowała na słowa. Cierpiała w milczeniu.

Harrison i Harry na zmianę z Evanem i Et'em próbowali wyciągnąć ja z pokoju, porozmawiać z nią.

Dopiero po miesiącu zeszła do kuchni.
-Zawieź mnie do mieszkania. Chcę tam wrócić.
-Ale...
-Wiem. Ale to mój dom. - Evan odwiózł ja do mieszkania.
-Zostać z Tobą?
-Nie. Chcę zostać sama. Dziękuję. - wysiadła z auta i zniknęła za drzwiami do budynku.

Kolejny miesiąc Eve pochlonal remont. Wyrzuciła z mieszkania praktycznie wszystko. Wszystko czyściła, przemalowywala, przestawiała.

Zasypiała dopiero jak nie dawala rady stac już o własnych siłach. Budziła się gdy co noc śnił jej się ten sam sen.
Kochała Harrisona, braci i Harrego ale brakowało jej jednej osoby teraz. To był dodatkowy ból który był nie do zniesienia.

W miarę całkowite dojście do normalności zajęło Eve pół roku. Pół roku walki z sama sobą. Nauczyła się omijać sklepy z akcesoriami dla dzieci, place zbabaw, kanały na których leciał jakiś film z Tomem, plakaty z jego zdjęciem. Mijała wszystko co mogło sprawić jej ból.
Założyła firmę z braćmi i układała życie na nowo, mogąc liczyć na pomoc od przyjaciół.

NIE ZAWIEDŹ MNIE / Tom Holland 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz