Zemsta?

1.3K 48 4
                                    

-Zmarzniesz jak będziesz tak długo tutaj siedziała. - usłyszała za sobą męski głos. Ktoś usiadł obok niej, chwilę później poczola ciepło na ramionach i zapach męskich perfum.
-Dziękuję, nie trzeba było.
-Widziałem Cię, przyszłaś z Tomem...
-Taaa...
-Jestes jego dziewczyną?
-Nie, nie wiem kim dla niego jestem...po co Ci to mówię? Nawet Cię nie znam...przepraszam. Pójdę już. - zdjęła marynarkę z ramion i oddała mężczyźnie. Zeszła ze schodów i pech chciał że musiała się potknąć w tych szpilkach. Już czoła twardy chodnik gdy w ostatniej chwili złapał ją mężczyzna.
-Może jednak nie jest Ci dane wrócić do domu...Tom Hiddleston...
- jesteś z Anglii?
-z kad wiesz?
-Twój akcent Cię zdradził.
-Tak, jestem z Londynu--uśmiechnął się delikatnie
-Eve Evans z Londynu.
-Miło mi Panią poznać - delikatnie uniósł jej dłoń i ucalowal jej palce. - Eve z Londynu czy zechcesz mi towarzyszyć w tańcu?
-Bardzo chętnie. - pozwoliła się poprowadzić w stronę klubu.

Tom nie odstępował Eve na krok, tańczyli, pili drinki. Byli królem i królowa parkietu.
Eve po alkoholu przestała myśleć o zdradzie przyjaciela i konsekwencjach.
-Ja już chyba nie dam rady...-głowe miała już ciężka od alkoholu, nogi bolały ja od szpilek i tańca.
-Chodź zabiorę Cię do domu.
-ooo...bedziesz moim rycerzem na białym koniu?
-Haha zabawna jesteś.- zachowując pozory trzeźwości opuścili klub. - EVE, telefon Ci dzwoni. - Eve nie mogła go namierzyć w małej torebce. Tom musiał wziąść sprawy w swoje ręce. - Halo?...nie, Tom Hiddleston... O cześć Harrison...tak, była ze mną cały wieczór...Nie wiem, był zajęty Zandayą...spokojnie, przecież mnie znasz...ok. Zadzwonię rano...dobra, jasne nie ma problemu przyjadę. Na razie...No to chodź księżniczko. - uśmiechną się na widok miny dziewczyny. Postanowił iść z Eve na piechotę żeby dziewczyna rano za bardzo nie cierpiała na kaca.

Przecznice od apartamentu Toma, Eve zaniemogła. Siadła na krawężniku oznajmiając że nie da rady już dalej iść. Mężczyzna dziękował wszystkim świętym że o tej porze raczej ciężko o paparazzi i że wpadł na pomysł by iść mniej oczywista droga do domu.
-Eve, to juz nie daleko...chodz.
-Ja na prawdę już nie dam rady...zobacz na moje nogi...-faktcznie, jej buty nie nadawały się do spacerów, miała zaczerwienione palce i już lekko spuchnięte kostki.
-Ok mam pomysł. - kucna przed dziewczyna i sprawnie zdjął jej buty, i lekko przezucil dziewczynę przez ramię i zaniósł do mieszkania.

Położył ją na łóżku i z szafki wyciągnął koszulkę i spodnie dresowe
-Masz, będzie Ci wygodniej niż w sukni.
-A...pomozesz mi ją zdjąć? - stanęła do niego plecami. Rozsunął zamek sukni, widział jak przeszedł ja dreszcz gdy przez przypadek dotknal jej skóry. Nakrzyczal na siebie za myśli które przyszły mu do głowy.
-Chyba już sobie poradzisz. - stwierdził i wyszedł z sypialni. Ułożył się wygodnie na kanapie w salonie. Przez cienkie hotelowe ściany słyszał jak brunetka płacze w pokoju obok. Jednak zdawał sobie sprawę że jeśli do niej pójdzie nie skończy się to dobrze i oboje będą tego żałować.

Rano Tom wziął szybki prysznic i pojechał na lotnisko.
-Jak się czuje? - zapytał blondyn od razu po przywitaniu się z Tomem.
-Przepłakała prawie całą noc...co się właściwie stało? Kim ona jest?
-Eve jest moja i Toma przyjaciółka z dzieciństwa. Tom od zawsze się w niej podkochiwał. Potrafił zostawić nas u siebie w domu bo Eve potrzebowała pomocy w pracy domowej. Chronił ją na ile mógł, uwierz Eve nie była tak grzeczna i poukładana dziewczynka. Wychowała się z chłopakami...
-Chłopczyca z charakterkiem?
-Oj tak.
-Ale jak ona znalazła się tu w Los Angeles?
-Tom ja zostawił na 2 lata, nie odzywał się. Teraz chciał dokupić swoje winy i odbudować zaufanie Eve.
-Chyba mu coś nie wyszło?
-Zendaya. To mu nie wyszło...
-Ona umie namieszać w związku, niestety coś o tym wiem...

Eve obudziła się i od razu usiadła na łóżku, w sekundę tego pożałowała. Głowę rozsadzał ogromny ból. Z jękiem opadła na poduszki. Próbowała ogarnąć gdzie jest, co się stało wczorajszego wieczoru. Usłyszała za drzwiami rozmowę. Delikatnie podniosła się żeby znowu jej głowa nie wybuchła.
-...chyba jeszcze śpi. Kawy?
-chętnie.
-Haz? - brunetka wyszła z sypialni i rzuciła się na szyję blondynowi.
-Eve, maleńka...jak się czujesz?
-źle...bardzo...
-Chodzcie...mam aspirynę i dobre jedzenie. - odezwał się Tom z kuchni.
Eve śniadanie tylko rozgrzebala widelcem. Wypiła aspirynę i czekała na cud.
-Mocno narozrabialam? - zapytala Toma
-Nie, świetnie się bawiłaś.
-a jakim cudem znalazłam się u Ciebie?
-Miałem Ciebie odprowadzić do Twojego hotelu, ale zadzwonił ten oto jego mość.
-Wiedziałem że jak będziesz blisko Toma poniosą Cię emocje po alkoholu i możesz zrobić jakąś głupotę. Poprosiłem Toma żeby zabrał Cię do siebie i przypilnował.
-Czyli Wy się znacie...ok. Byłam grzeczna, ale co dalej?
-Mieliśmy ta przyjemność poznać się w Londynie. Musisz się ogarnąć za... 5godzin masz swój wielki dzień!
-...i spędzę go sama...
-O nie! Przyjechałem tu na Twoja premierę!
-Co do premiery czy ktoś widział mój telefon?
-Na ławie w salonie. - wtrącił Tom. Eve wzięła telefon do ręki, na wyświetlaczu było sto połączeń nie odebranych od Toma, 10 smsów. Ale ona szukała jednego kontaktu. Nadal nie miała wytycznych co do miejsca i czasu premiery jej samochodu. Odnalazła smsa od menadżera i zamarła.
-Haz? Ktoś sobie ze mnie kpi...
-Co się stało?
-To...-pokazala mu wyświetlacz telefonu.
-"Pokaz auta połączyliśmy z premiera nowego filmu Spider Man. Przepraszam że tak na ostatnią chwilę ale do dzisiaj dogrywaliśmy szczegóły. Chcielibyśmy tylko wiedzieć czy będzie Ci ktoś towarzyszył. Pozdrawiam Mark."... No to mamy z górki.
-Jak to?
-Musisz się postarać. Holland nie ma pojęcia że tam będziesz...
-Zemsta emocjonalna?
-otóż to...wiesz ze to na niego najbardziej działa... - przybili sobie piątki i w tym samym czasie spojrzeli na Toma.

~
Przepraszam za ten rozdział ale szybko chciałam dojść do rozdziału który możliwe że będzie dłuższy 😊
Pozdrawiam
Joan B.

NIE ZAWIEDŹ MNIE / Tom Holland 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz