Rozstanie

1.3K 49 2
                                    

Wyszli razem na chłodna noc w Londynie. Długo żadne z nich się nie odzywalo. Jakby we dwoje szukali odpowiednich słów by powiedzieć coś bardzo ważnego.
-Zimno Ci...-Tom bardziej stwierdził niż spytał. W jednej chwili zdjął z siebie pomarańczowa bluzę i pomógł włożyć ją Eve. Wyglądała śmiesznie mała w niej. Rękawy sięgały jej do końca palców, a długosc sięgała jej za tylek.
-Teraz Tobie będzie zimno.
-Mam kurtkę. Wystarczy...Eve?
-Tak?- podniosła swój wzrok z chodnika na bruneta.
-Wierzysz w to że kiedyś będzie inaczej?
-Inaczej?
-Eh...niby rozmawiamy, jest ok spędzamy razem czas...ale czy nie będzie między nami takiego napięcia i nie dopowiedzianych kwestii?
-Nie wiem, to chyba wszystko zależy od tego jak bardzo się postaramy by wszystko wróciło do normy.
-Wiesz ze zawsze zależało mi na relacji z Tobą i na Tobie?
-A jednak...
-Spieprzyłem, posłuchałem nie tej osoby co trzeba, a później było mi głupio się odezwać...
-Może gdybyś się odezwał, napisał smsa teraz byłoby inaczej.
-Może byłoby inaczej.- znowu milczeli. Doszli do skrzyżowania na którym się rozstawali.
-To...spokojnego lotu jutro. Napisz jak będziesz na miejscu...szkoda że tak krótko byłeś...
-Chyba nie myślisz że puszcze Cię sama...niezbyt rozsądne byłoby jakbyś szła sama  o tej porze...-zlapal dziewczynę za rękę. Miły dreszcz przeszedł ich oboje, ale żadne nie zabrało ręki.
-Wiesz kiedy będziesz znowu w Londynie?
-Mam nadzieję że dość szybko, ale nie znam dokładnej daty.
-Szkoda... - westchnęła. Nie musieli rozmawiać, cieszyli się swoim towarzystwem.
-Pamiętasz jak wymyślaliśmy swój układ taneczny? - zapytał nagle Tom. Puścił rękę dziewczyny i wyciągnął swój telefon. Wybrał odpowiednią piosenkę. W głośniku telefonu rozbrzmiał głos Michaela Jacksona "a place with no name" - zatańczysz? - Eve złapała jego rękę i zaczęli tańczyć swój własny układ z przed kilku lat.

Że śmiechem dotarli pod blok dziewczyny.
-Dobranoc Tom. Dziękuję że mnie odprowadziłes. Proszę zadzwoń jak będziesz w Nowym Jorku.
-Napisze Ci smsa, nie chce Cię budzić...
-I tak pewnie nie będę spała...-Tom podszedł do brunetki i pocałował ją w czoło.
-Jestes niesamowita. Dobrej nocy Eve.
-Dobrej nocy Tom. - Eve weszła na klatkę, a Tom spokojnym spacerem poszedł do domu rodziców.

Eve ze snu wyrwał natrętnie dzwoniący budzik. Zegarek wskazywał 8:00 rano. Niechętnie wstała z łóżka i udała się pod prysznic odpalając ekspres na kawę.
Naciągnęła szorty i koszulkę na ramiączkach i bluzę Toma.
Dzisiaj chciała mieć go w jakiś sposób przy sobie. Czuć jego zapach, wtedy czoła się lepiej, jakby w ogóle nie wyjeżdżał.
Zajechała pod warsztat. Sprawdziła jak posowaja się prace nad samochodami dla klientów.
W pomieszczeniu służbowym zrobiła sobie druga kawę pisząc smsa do Toma: "Hej, mam nadzieję że się wyspałeś i zdążyłeś spakować. Mam Twoja bluzę, jak bardzo ja potrzebujesz to wpadnij do mnie do pracy. E. E"
Zabrała kubek z kawą i wyszła do swojego biura.
Na biurku stał piękny bukiet polnych kwiatów, na różowej wstążce unosił się balon w kształcie jednorozca.
Od razu wiedziała kto jej to dał, tylko Tom podarowywal jej jednorożce.
Między kwiatami była koperta. Gdy miała ja otworzyć do biura weszli jej bracia.
-Ooo...! Ale ładne kwiaty...od kogo?
-Od Toma.
-z jakiej okazji?
-Nie wiem, jeszcze nie otworzyłam. - pomachała im koperta.
-No to na co czekasz? - zapytali hurem.
-Mam nadzieję że nadal lubisz polne kwiaty. Myślałem jak Cię zapytać o jedną rzecz, ale chyba wolę zostawić Ci wybór. Tom H. "... Nie rozumiem... - zajrzała do koperty. Była tam jeszcze jedna kartka. - to...bilet...do Nowego Jorku...na dzisiaj.
-No to co Ty tutaj robisz?? Jedz! - krzyknął Et.
-Ale...
-Kochasz go?
-No jest mi bliski...ale firma, i tak zawaliłam ten miesiąc...i projekt...
-Poradzimy sobie, projekt będziesz robić w Nowym Jorku...no spadaj z tad!! - Eve złapała swoje rzeczy i pobiegła do auta. Wpadła do mieszkania gdzie czekał już na nią Haz którego wcześniej poinformowała przez telefon.
-Co się stało?? - zapytał gdy tylko weszła do mieszkania.
-To się stało...-podala mu list z biletem.
-Masz lot za 2 godziny...no i?
-Ale ja nie wiem czy to dobry pomysł- usiadła na przeciwko Haza i schowała twarz w dłoniach kładąc głowę na stole.
-Eve, maleńka...żyj chwilą. Należy Ci się...to tylko Nowy Jork...jeśli coś się będzie działo wsiadam w samolot i jestem u Ciebie. Albo Ty wrócisz do Londynu. Możesz zawsze do mnie dzwonić, do chłopaków...
-W sumie masz rację...
-No to już! Pakuj się - wraz z Hazem pakowanie nie zajęło dłużej niż pół godziny.

Blondyn odwiózł dziewczynę na lotnisko. Odetchnął z ulgą gdy zniknęła za drzwiami budynku. Ich plan zadziałal. Czekał teraz tylko na wiadomość od Toma ze są w samolocie.

Hej,
Ostatnie dwa rozdziały są słabe tak wiem ale pisałam je na raty bez odrobiny weny.
Piszcie co myślicie i jak Waszym zdaniem potoczą się losy Toma i Eve.
Pozdrawiam
Joan B.

NIE ZAWIEDŹ MNIE / Tom Holland 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz