Głupota

1.1K 40 5
                                    

Tom, obudził się z ogromnym bólem głowy. Wczorajsza impreza była epicka.
Cała ekipę poniósł melanż. Namacał swój telefon na szafce nocnej. Miał dwa smsy od Eve i kilka nie odebranych połączeń od Haza i swojego taty.
"Cześć, mam nadzieję że super się bawiłeś na imprezie...chciałam Cię poinformować że zawiesiłam pracę remontowe domu."
~Jak to zawiesiła? Mieliśmy się wprowadzić przed świętami!
"Mój wkład w dom to na chwilę obecną 30tys funtów. Jak chcesz przedstawię Ci faktury."
-Co do ch...!!?? - Tom nie miał pojęcia o co chodzi Eve. Postanowił do niej zadzwonić lecz najpierw oddzwonil do swojego taty
-Cześć Tato...oddzwaniam.
-CZY CIEBIE JUŻ CAŁKIEM POGIĘŁO SYNU?? CO TY ODPIERDALASZ??
-A...ale o co chodzi?
-Ty mnie pytasz o co chodzi?? Kupiłeś dom i zostawiłeś Eve samą z tym bałaganem! Pomagamy z Timem i chłopakami jak możemy, ale to Ty powinieneś z nią być nie my! Balujesz i spotykasz się z Zendaya! Nie zdziwię się jak Eve będzie miała już dość!
-Tato...
-Nie tato! Radzę Ci wrócić i ratować swój związek! - rozłączył się. Od razu przestała go boleć głowa. Oddzwonił do Harrisona chociaż doskonale zdawał sobie sprawę co usłyszy.
-Wyobraź sobie jak jest poważnie jeśli Twój Tato się w to zaangażował. Żeby odciążyć Eve wziął urlop w pracy i spędza go na budowie. Wiedziałem że jesteś głupi ale nie miałem pojęcia że aż tak. - słowa przyjaciela jeszcze bardziej go dobiły. Czemu zawsze wszystko spiepszy?

Tom się spakował i pierwszym możliwym lotem wrócił do Londynu.
Pojechał od razu do domu rodziców. Oczywiście nie zdziwili się jego przyjazdem, czekali wręcz na niego by przeprowadzić z nim poważna rozmowę.
W przypływie chwili zablokował media społecznościowe i możliwość oznaczania go w postach. Nie chciał by Zendaya znów namacila w jego życiu.
Z samego rana wsiadł w auto i pojechał na budowę. Gdy wszedł do środka nie poznał domu. Eve tak dużo już tu zrobiła.
Za jakiś czas dołączyli do nich robotnicy.
-Dzień dobry! A co Panowie tu robią? Zawiesiłam na razie pracę! - usłyszał głos Eve
-Pan Holland dzwonił do szefa że wracamy.
-Pan Holland?
-Tak, ja dzwoniłem. - Tom ujawnił się ze swojej kryjówki w kuchni. Eve zamurowało. Miała przez chwilę ochotę rzucić się mu na szyję, ale w ostatnim momencie się powstrzymała.
-Aha, to dobrze. W takim razie...tu są wszystkie rachunki i faktury. - podała mu plik dokumentów. Odwróciła się i wyszła.
-EVE! ZACZEKAJ! - Tom wybiegł za nią na zewnątrz. Zatrzymała się przy swoim samochodzie i odwróciła się w jego stronę.
-Na co mam czekać Thomas? - oho zrobiło się poważnie. Tylko jak naprawdę była wściekła używała jego pełnego imienia.
-Ja...chcialem wytłumaczyć...
-Co wytłumaczyć? Że wolisz imprezowe życie, a ten dom to był impuls? Że...wiesz co...ja mam dość. Jestem zmęczona. - Teraz jej się przyjrzał. Dużo schudła, była blada z sincami pod oczami a same oczy straciły dawny blask.
-Eve, ja na prawdę przepraszam. To nie tak jak myślisz... Ten dom to nie był impuls...ja naprawdę chce mieszkać tu z Tobą.
-Myślisz że całe życie będę czekać aż wrócisz z imprezy w stanach? Że będę czytać jak prowadzasz się tam z aktorkami za rękę?
-Nie, na miłość boska! Ev...moja Eve dała by mi szanse...
-Thomas...nie ma już Twojej Eve! Zniknęła wraz z kolejnymi problemami w tym domu. Tamta Eve prosiła byś jej nie zawiodł. Obiecałeś jej to.
-To nie tak...Eve! - brunetka wsiadła do samochodu i odjechała z piskiem opon. Zdążył zauważyć jak po jej bladych policzkach płyną łzy.

Miał taką ochotę pojechać za nią. Jednak wiedział że nic to nie da. Wrócił na budowę dogadał się z kierownikiem budowy, wsiadł w auto i pojechał do Haza.

-Co ja mam Ci poradzić? Tu nie da się nic poradzić...zjebales stary. Sam sobie nawazyles sam to wypij.
-Haz...ja...
-Nie stary. Nie będę w tym przypadku ratował Ci dupy. Sory.
-eh...to powiedz chociaż co mogę zrobić?
-Porozmawiaj.

NIE ZAWIEDŹ MNIE / Tom Holland 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz