Plan

1.5K 47 2
                                    

-Haz...błagam pomóż mi, a nie tylko krytykujesz - Tom chodził po swoim starym pokoju co jakiś czas próbując przekonać swojego przyjaciela do swojego planu. Harrison siedział na łóżku u chłopaka i kręcił z niedowierzaniem głową.
-Tom na miłość boska czy Ty słyszysz co mówisz? “wpadnę do niej na herbatę i powiem ze nie dostałem dłużej wolnego i muszę już wracać ale słuchaj zabieram Cię ze sobą " Stary nie ma opcji żeby to przeszło! Eve jest zbyt uparta i ostrożna...szczegolnie do Ciebie! - pokazal na niego palcem i wyszedł z pokoju.
-I zamiast mi pomóc to mnie zostawiasz??!! - krzyknął za nim Tom.
-NIE GŁUPKU! IDE POROZMAWIAĆ Z TWOJA MAMĄ! Może ma tabletki uspakajające.- dopowiedział ciszej.
-SŁYSZAŁEM!
-Pani Holland...ja już nie mam do niego cierpliwości. On oszalał całkowicie. - westchną blondyn siadając przy kuchennej wyspie przy której kręciła się Nikki mama Toma.
-Nic dziwnego, od zawsze do niej wzdycha...zrobił głupotę okropną więc teraz próbuje to naprawić.
-Ale czy on nie rozumie że takie akcje nie przejdą z Eve? Zapomniał jaka ona jest?
-Ty byłeś z nią cały czas. Porozmawiaj z nią, a później pokieruj sytuacja jak najlepiej potrafisz.
-Tylko, ja chyba nie chce żeby ona wyjeżdżała...pani tak na mnie nie patrzy, to nie to że nie chce żeby była szczęśliwa, żeby nie była z Tomem...tylko tutaj mam kontrolę nad tym co się dzieje. Mogę jej pomóc, szybko zareagować.
-Jest dla Ciebie bardzo ważna i uwierz będziesz pierwsza osoba do której będzie dzwonić w dobrych i złych chwilach.
-Dam radę?
-Haz...nie znam osoby która by się lepiej nadawała. - poklepała chłopaka po ramieniu
-Ale spróbuje Pani uspokoić trochę Toma?
-Spróbuję. - uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco. Harrison wrócił do pokoju Toma który nadal chodził w kółko po pokoju.
-Siadaj bo jak patrzę na Ciebie to kręci mi się w głowie i zaraz zwymiotuje. Słuchaj mnie uważnie...porozmawiam z Eve na spokojnie. Spróbuję wybadać sytuację, co ona myśli o...
-Nie pytaj jej o wyjazd!
-Ja p...zamknij się i daj mi skończyć ok? - Tom kiwnął głową zamieniając się w słuch. - no! Zapytam co myśli o tym miesiącu...jak ona podchodzi do tej sprawy. Będziemy wiedzieli czy jest cień szansy by poleciała z Tobą.
-a ja co mam robić?
-zachowuj się naturalnie czyli nadal jak szalony głupek i będzie dobrze. - Harrison wstał by wrócić do domu i przemyśleć jak porozmawiać z przyjaciółka.
-Ej! Szalony głupek??
-Tak, brachu. - zaśmiał się i zostawił kumpla samego. Wiedział że mama Toma jeszcze trochę go przystopuje.
Po drodze zaczął układać sobie rozmowę z Eve. Chciał by w końcu była szczęśliwa ale mimo tego gdzieś z tyłu głowy bał się jej wyjazdu. Jego myśli przerwał dzwonek telefonu.
-Cześć Har robaczku, co robisz? - usłyszał głos przyjaciółki w słuchawce. Czyżby ściągnął ją myślami?
-a wracam właśnie od Toma do domu a co tam?
-Ben zabrał mój samochód do naprawy i muszę wracać na piechotę i myślałam że będziesz moim bodygardem-zasmiala się lekko nerwowo co oznaczało że nie tylko o odprowadzenie do mieszkania chodziło tylko coś grubszego było na rzeczy.
-O której kończysz?
-myślę że koło 21 powinnam skończyć z papierologią.
-Ok będę o 21. Do zobaczenia mała. - miał mało czasu by ułożyć sobie plan rozmowy i musiał przygotować się na to co ona chciała mu powiedzieć.
~Jezu czemu przyjaźń z nimi obojgiem jest taka trudna? ~zadawał sobie to pytanie już od bardzo długiego czasu.
Tom był dla niego jak brat, znaja się od przedszkola, Eve była jego młodsza siostra, dwa miesiące ale zawsze. Dlaczego nigdy nie mogli normalnie porozmawiać o tym co do siebie czują? A otóż problem polegał na tym że żadne z nich nie chciało zepsuć przyjaźni. Woleli milczeć i cierpieć.

Harrison dwadzieścia minut wcześniej wsiadł do swojego auta i podjechał pod pracę Eve.
-Cześć mała. - wszedł do jej biura i rozsiadł się w fotelu na przeciwko brunetki.
-Hej Haz...Już kończę, obiecuje...-zawziecie przekładała porozkładane kartki na biorku i nerwowo gryzła już i tak zmaltretowany ołówek.
-Pomoc Ci?
-Nie wiem czy będziesz mógł...nie zgadzają mi się faktury z zamówieniami które od nas wyszly.
-Manko?
-Nadwyżka.
-To chyba nie powinno aż tak mocno Cię martwić?
-w sumie nie, ale to są części do auta które są u nas bardzo żadko tuningowane.
-Ile nad tym siedzisz?
-a która godzina?
-21:30
-to jakoś 14h
-Ooo...!! Wstajemy kochana raz raz...masz coś w lodówce?
-muszę zrobić zakup....
-Ok jedziemy na kolację. - Pociągnął dziewczynę za rękę, w locie zdążyła złapać torebkę i kurtkę.

Zajęli stolik w swojej ulubionej restauracji. Oczekiwali na swoje zamówienia Eve popijając kieliszek białego słodkiego wina, Haz ulubiona herbatę.
-No to słucham Cię - zaczął blondyn intensywnie obserwując brunetke.
-Ale co?
-Znam ten głos którym prosiłaś żebym odprowadził Cię do domu. Za długo się znamy być mnie nabrała.
-eh...no dobra...chcialam się dowiedzieć co Ty myślisz na temat tego co się teraz dzieje?
-chcesz znac moje zdanie? - dziewczyna kiwnela głową - moim zdaniem powinnaś mu powiedzieć wszystko, od początku, co do niego czujesz i co oczekujesz...sama się z tym męczysz.
-Ale nie mam pewności czy zaraz nie zniknie na kolejne dwa lata...
-Nie wiem, nie moge Cię w żaden sposób zapewnić że tak nie będzie. Ale przynajmniej będziesz miała pewność co do tego co on do Ciebie czyje i czy Twoje porównywanie go z każdym napotkanym facetem ma sens.
-z kad wiesz ze...
-że w każdym szukasz części Toma? Znam Cię za dobrze. Spędzamy w sumie średnio 2dni w tygodniu.
-To co mam zrobić?
-Poddaj się chwili.
-Pod warunkiem że jak nie wyjdzie z tego nic to mnie nie zostawisz--wyciągnęła w jego stronę mały palec, chłopak splotl swój palec z jej
-Mam już plan, obiecuje być z Tobą. - stuknęli się swoimi napojami. Resztę wieczoru spędzili rozmawiając na głupie tematy. Haz odwiózł Eve do mieszkania i zadowolony z takiego obrotu sprawy wrócił do domu. Wiedział że teraz musi pomoc Tomowi rozegrać cały temat bardziej profesjonalnie i nie przewidywalnie dla Eve.
Z planem działania oddal się w ręce morfeusza.

NIE ZAWIEDŹ MNIE / Tom Holland 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz