*20*

301 30 10
                                    

Cameron był tak szczęśliwy, że nie potrafił się przestać uśmiechać. Co zaskakujące, nawet w pracy nie udało im się zepsuć tego, mimo że czas bardzo wolno mijał.
Dobra. Miał do skończenia tylko trochę papierologi i może iść do domu.

- Co ty taki uchachany? Ćpałeś coś? - zapytał jego przyjaciel do drinka, a ten odchylił się na krześle.

- Nie - oznajmił krótko. - Dziś piąteczek! - powiedział i spojrzał na niego szczerząc się. - Zabieram kogoś na dwa dni, do miejsca, gdzie będziemy zupełnie sami.

- Czyżby ruchanko się szykowało? - zapytał go chłopak, a ten kręci głową.

- Niestety nie. Znaczy, nie na sto procent, jak będzie chciał, nie odepchnę go, ale to jak na razie friendzone. - mruknął, ale potem się uśmiecha. - Ale to niedługo się zmieni. Jestem pewien. A jak na razie, to mnie swędzi, bo od kiedy wrócił do miasta, to odstawiłem swojego przyjaciela do seksu.

- Ohoo, czyli chcesz się poważnie zaangażować - zaśmiał się, a ten pokiwał głową. - No to powodzenia ci życzę, szczerze i głębokich doznań - oznajmił i poszedł do siebie, ale po nie całej chwili przyszedł do niego znowu. - Ktoś do ciebie - wskazał chłopaka, który stał przy wejściu. Oparł się tyłkiem o biurko i patrzył jak ich szef wita się czule z chłopakiem. - To jego syn?

- Tak.

- Ale sobie wybrałeś. - parsknął. - Szef cię roztrzaska. - oznajmił i patrzy na chłopaka od góry do dołu. - No, ale naprawdę ładny. O tak, tyłek też ma ładny.

- Mój - warknął mężczyzna na przyjaciela, a ten uniósł brew i ręce, w geście kapitulacji.

- Nie dotykam, bo mnie jeszcze w tyłek ugryziesz. - zaśmiał się głośno i ruszył do swojego biurka. Cameron wstał i podszedł do chłopaka, który objął go za szyję i przytulił w geście przywitania.

- Cześć, Camuś... - powiedział. - Dużo masz jeszcze pracy? - zapytał. - Jeżeli tak, to mogę skoczyć na lunch z tatą - oznajmił wskazując Tobiasa, który odszedł, by skserować dokumenty.

- Dosłownie kilka papierów. - mówi spokojnie u wskazał swoje biurko. - Możesz usiąść przy mnie i poczekać, albo iść z tatą.

- Poczekam. Obiecałem mamie i tacie, że w poniedziałek pójdziemy na rodzinną kolację, więc nie będzie raczej zły. - oznajmił. Ruszyli do biurka i przysunął sobie krzesło do biurka mężczyzny. Oparł się o łóżko i zaczął czytać dokument. Cameron, jeszcze chwila i się nie powstrzyma. Co by zrobił chłopak, gdyby ten go pocałował, nawet w policzek? Chciałby to zrobić.

- Dobrze, szybko to skończę. - oznajmił i zajął się robotą, bardzo się skupiając. Arte patrzył na niego przez chwilę i rozejrzał się po biurze, bo jakoś peszyło go patrzenie na chłopaka, kiedy był taki spokojny, ale skupiony. - Już. Możemy się zbierać.

- To superancko. Zajeżdżasz do siebie się przebrać? I wziąć swoje rzeczy. No i powiesz mi w końcu gdzie jedziemy? - zapytał i zrobił słodkie oczka do niego, a ten starał się wytrzymać jego wzrok.

- Nie. To niespodzianka. - śmieje się cicho. Ruszyli do wyjścia i pożegnał się z Tobiasem, oraz znajomymi. - Przyjechałeś autem?

- Mama mnie podrzuciła - oznajmił, więc Cam otworzył mu drzwi od swojego samochodu, a ten podziękował i wsiadł. Pojechali do mieszkanka chłopaka, małe, ale naprawdę przytulne. Chłopak wskazał mu kanapę i ruszył do swojej sypialni. Sprawnie się przebrał i poszedł do kuchni, by spakować ostatnie potrzebne rzeczy i zabrał torbę, zarzucił na ramię i oznajmił, że jest gotowy. - Ale chyba nie zabierzesz mnie do lasu i nie zabijesz ani nie zgwałcisz? - śmieje się do niego, a ten się uśmiecha.

- Oj, przejrzałeś mnie - złapał go i zaczął gilgotać. - Jestem złym wilkiem, złapałem cię, zrobię sobie z tobą młode, a potem pożre! - gilgotał go i nagle się potknął i upadli na podłogę. Roześmiali się, mimo, że Cam leżał na chłopaku i dociskał do podłogi. Ich śmiejące się twarze były naprawdę blisko siebie. Milimetry dzieliło ich od ich ust, aż tu nagle, młodszy chłopak, nie ugryzł mężczyzny pod sobą w bark. - Jesteś teraz mój - oznajmił. Ugryzienie nie było mocne, pewnie nawet nie będzie śladu.

- Oh, nie! Co ja teraz zrobię, nie jestem gotowy by zostać zapłodniony i pożarty! Błagam, zły wilku! - chłopak przygnieciony do dywaniku udawał mdlejącą dame w opresji.

- No to zapłodnie i będę wykorzystywał co noc, sprawiając ogromną przyjemność. Będziesz strzelał raz po raz. - warknął udając wilka, wziął jego nogę i położył sobie na bark.

- Błagam wilku, nie. Nie chcę dziecka! - cały czas grali, przy czym świetnie się bawili. Hah. Naprawdę świetnie się ze sobą czuli. Cameron nawet zaczął się ocierać się o tyłek chłopaka. Przeszły go ciarki i zaczął drżeć, nie miał pojęcia dlaczego się podniecił. Podobało mu się, jak ze sobą igrali. Ostatnio z jego chłopakiem ... Się tylko kłócił. Głównie chodziło o sprawy łóżkowe, bo każdy z nich chciał dominować. Arte myśli, że da radę zdominować Camerona. Dlatego przekręcił się i teraz on był na górze. - A może to ja będę wilkiem i to ja cię zapłodnie? - uniósł brew z uśmiechem. Zaśmiał się. I pochylił. - Czy dzieweczka w opresji zgadza się na warunki?

- Chciałbyś. Dziewka nie jest słabą dziewczynką - mówi i po chwili oboje wybuchają śmiechem. - Brakowało mi tego. - oznajmił chłopak gdy oboje już leżeli na podłodze chichocząc.

- Tak. Mi też. To co? Jedziemy? Jestem szczęśliwy, że to będzie cały weekend z tobą. - mówi. Postanowił nie przejmować się zerwaniem z Alexem, bo już było kilka razy tak, że do siebie wracali. Prędzej czy później to zrobią... Zrywali ze sobą, uprawiali seks, jaki preferują z innymi osobami i wracają do siebie. Przecież to normalne w związku? Nie, nie wiedział sam. Trudno. Chcę zdominować Camerona.

Zakazany OwocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz